Nie ma co liczyć na obniżkę opłat śmieciowych po wprowadzeniu rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP) – przewidują eksperci. Nie rozwiąże on bowiem problemu z brakiem instalacji i rosnącymi kosztami zagospodarowania nieczystości.

Zgodnie z projektem ustawy w sprawie nowego systemu ROP gminne budżety odpadowe dostaną dodatkowe pieniądze na zagospodarowanie odpadów opakowaniowych. Opłata opakowaniowa pobierana przez marszałków województw będzie przekazywana na wyodrębniony rachunek bankowy operatora systemu ROP, czyli Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW). Następnie NFOŚiGW 80 proc. zebranych środków przeznaczy na dofinansowanie gminnych systemów gospodarowania odpadami komunalnymi.
To, ile pieniędzy otrzyma gmina, będzie zależało od osiągniętych przez nią wyników – od masy odpadów komunalnych przygotowanych do ponownego użycia i recyklingu oraz od liczby mieszkańców.
Jak dodatkowe pieniądze wpłyną na sytuację gminnych budżetów odpadowych, a więc i na opłaty ponoszone przez mieszkańców? Wiadomo, że część samorządów dopłaca do systemu, bo opłaty nie pozwalają na pokrycie kosztów zagospodarowania odpadów.
– Pierwsze pytanie: na ile gminy poradzą sobie z właściwym gospodarowaniem tymi środkami i czy nie będzie dochodziło do nadużyć i kreowania fikcyjnych danych o ilościach selektywnie zebranych odpadów surowcowych w gminach – zastanawia się Marcin Chełkowski, ekspert gospodarki odpadami, prezes przedsiębiorstwa IVW Polska. – Drugie pytanie: ile środków rzeczywiście wpłynie do budżetów gmin – dodaje.
Także Michał Sztybel, zastępca prezydenta Bydgoszczy, uważa, że bardzo ważne będą ostateczne stawki płacone przez producentów określane w rozporządzeniu ministra. – One rozstrzygną, jakie pieniądze faktycznie trafią do systemów gminnych, by skończyć ze złą praktyką przerzucania wszystkich kosztów na mieszkańców – mówi.
W ocenie skutków regulacji (OSR) jest mowa o 1,5 mld zł (choć resort klimatu zapowiada, że pieniędzy może być więcej, bo nawet 2–3 mld zł).
Piotr Szewczyk, przewodniczący Rady RIPOK, zaznacza, że gdyby wpływ na poziomie 80 proc. z 1,5 mld zł podzielić przez liczbę obywateli, wyszłoby 30 zł na osobę. To w przybliżeniu miesięczna opłatę za śmieci – o tyle mniej do zapłacenia miałby każdy w ciągu roku.
ROP pomógłby załatać tylko częściowo dziurę w odpadowym budżecie gminnym lub zatrzymać podwyżki.
– Należy pamiętać, że drożeją wszystkie inne elementy wpływające na koszt odbioru i zagospodarowania odpadów jak paliwo, prąd, koszty wynagrodzeń – potwierdza Michał Sztybel.
– Sama dopłata nie rozwiąże problemu z brakiem instalacji i kosztami zagospodarowania tych odpadów – dodaje Katarzyna Jauksz-Zalewska, zastępca dyrektora Wydziału Gospodarki Komunalnej Urzędu Miasta Poznania.
Marcin Chełkowski podkreśla, że ROP czyni gospodarkę odpadami w gminie bardziej sprawiedliwą, wpływając na powiązanie jej kosztów z faktyczną konsumpcją. – Taki system powinien spowodować obniżkę (lub co najmniej niepodwyższanie) opłat za gospodarowanie odpadami komunalnymi – podkreśla.
Mankamentem wprowadzanego rozwiązania jest to, że nie obejmie ono znaczącej części odpadów gromadzonych w żółtych i niebieskich pojemnikach. ©℗