Pogłębia się kryzys rodzicielstwa zastępczego. Choć rząd pracuje nad strategią deinstytucjonalizacji opieki nad dziećmi, nie potrafi wskazać, kiedy zmieni przepisy.

W ubiegłym roku spadła liczba dzieci wychowywanych w różnych formach pieczy zastępczej. Jak wynika z danych przekazanych DGP przez Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej (MRiPS), było ich 72 tys., podczas gdy w 2019 r. było to 72,4 tys. Co istotne,77 proc. z nich przebywa w rodzinnych formach opieki zastępczej, ale mogłoby więcej, gdyby nie to, że brakuje osób, które chciałyby się nimi zająć. Zdaniem ekspertów konieczna jest zmiana przepisów, która rozwijałaby rodzinną pieczę nad dziećmi. Nad takimi rozwiązaniami pracuje resort rodziny, przy czym na gruntowną reformę przyjdzie poczekać, bo najpierw ma być przeprowadzona mała nowelizacja.

Piecza w kryzysie

Statystyki MRiPS pokazują, że liczba dzieci, które znalazły opiekę w rodzinach zastępczych i rodzinnych domach dziecka, wzrosła z 55,4 tys. w 2019 r. do 55,7 tys. w ubiegłym roku. Problem w tym, że nie towarzyszy temu zwiększenie liczby form rodzinnej pieczy, bo w ciągu ostatnich dwóch lat sięgała ona 36,8 tys.
– Mamy do czynienia z pogłębiającym się kryzysem rodzicielstwa zastępczego. Chętnych brak, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę, że choć w teorii sprawowanie pieczy powinno mieć krótkotrwały charakter, to w praktyce jest inaczej. Ratuje nas głównie gotowość najbliższych członków rodziny, w tym dziadków, którzy decydują się na pełnienie funkcji rodziny zastępczej spokrewnionej, aby wnuki nie trafiły do obcego domu – mówi Mirosław Sobkowiak, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Gostyniu.
Magdalena Kuźnicka, zastępca dyrektora PCPR we Wrocławiu, dodaje, że ubiegły rok był trudny również ze względu na pandemię koronawirusa, która w praktyce uniemożliwiła prowadzenie szkoleń dla kandydatów na rodziców zastępczych.
– Wprawdzie zastanawialiśmy się nad kursami online, ale doszliśmy do wniosku, że kontrakt osobisty pozwala lepiej poznać potencjalnych opiekunów i przygotować ich do sprawowania pieczy, bo dobro dzieci jest tu nadrzędne – podkreśla.

Gdzie mniej, gdzie więcej

W ubiegłym roku nastąpiły zmiany w ramach poszczególnych rodzajów rodzinnej pieczy, w tym z 668 do 702 zwiększyła się liczba rodzinnych domów dziecka.
– Często odbywa się to przez przekształcenie rodziny zastępczej niezawodowej lub zawodowej w rodzinny dom, bo posiadanie tego statusu jest dla nich atrakcyjniejsze pod względem przysługujących uprawnień i świadczeń – wskazuje Joanna Luberadzka-Gruca z Koalicji na rzecz Rodzinnej Opieki Zastępczej.
Zdarza się nawet, że to same powiaty namawiają do takiej zamiany opiekunów, bo dzięki temu, gdy brakuje im nowych rodzin, mogą u nich umieścić kolejne dzieci (maksymalnie może ich być nawet ośmioro).
O ile między 2019 i 2020 r. wzrosła liczba podopiecznych rodzinnej pieczy, o tyle w przypadku tej instytucjonalnej spadła z 16,9 tys. do 16,2 tys. Większość (15,9 tys.) dzieci była w ubiegłym roku umieszczona w placówkach opiekuńczo-wychowawczych, a tylko 317 w regionalnych placówkach opiekuńczo-terapeutycznych, które są przeznaczone dla dzieci niepełnosprawnych i wymagających opieki medycznej, i 39 w interwencyjnych ośrodkach preadopcyjnych.
Mimo wspomnianego spadku w 2019 r. przybyło w Polsce 55 nowych domów dziecka i na koniec ubiegłego było ich 1194. Było to związane z tym, że w niektórych powiatach trwał jeszcze proces zmniejszania liczby wychowanków w placówkach, bo 31 grudnia 2020 r. kończył się okres przejściowy, w którym mogły działać domy mające do 30 miejsc. Część samorządów postanowiła dostosować się do tego wymogu przez podział jednej placówki na dwie mniejsze. A to przełożyło się na wzrost ich ogólnej liczby.

Czas na strategię

Zdaniem Joanny Luberadzkiej-Grucy po prawie 10 latach od wejścia w życie ustawy z 9 czerwca 2011 r. o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 821 ze zm.) coraz pilniejsza staje się kwestia jej zmiany.
– Nie ma na co czekać, bo skoro do tej pory niektóre zawarte w ustawie rozwiązania nie zadziałały, to nic nie wskazuje na to, że nagle zaczną. Tymczasem obecni opiekunowie są coraz starsi, 54 proc. z nich jest w wieku 51–70 lat, więc grozi nam, że niedługo nie będzie miał kto zajmować się dziećmi – przestrzega.
W ubiegłym tygodniu o sytuacji w pieczy dyskutowali posłowie z komisji polityki społecznej i rodziny. Uczestnicząca w posiedzeniu Barbara Socha, wiceminister rodziny, informowała, że w resorcie trwają prace nad małą nowelizacją ustawy o pieczy. Chodzi tutaj o projekt, który w październiku 2020 r. trafił do konsultacji i zawiera zmiany dotyczące głównie procedury przysposabiania i działalności ośrodków adopcyjnych. Z zapowiedzi minister wynika, że ma on być poszerzony o dodatkowe, drobne zmiany – nie powiedziała jednak, kiedy nowa wersja projektu zostanie przedstawiona.
Na początku roku w resorcie powstał też zespół, który przygotowuje krajową strategię deinstytucjonalizacji usług społecznych (jej przyjęcie jest konieczne, aby Polska mogła korzystać z unijnych środków na lata 2021‒2027) obejmującą różne obszary, w tym właśnie pieczę zastępczą.
Równolegle z pracami nad nią trwają też prace nad dużą nowelizacją ustawy, który ma zawierać m.in. przyspieszenie szkoleń dla kandydatów na rodziców zastępczych, umożliwienie prowadzenia rodzin zastępczych przez organizacje pozarządowe na zlecenie samorządów, stworzenie systemu teleinformatycznego ułatwiającego umieszczanie dzieci w pieczy oraz wzmocnienie zakazu przyjmowania do placówek dzieci poniżej 10. roku życia.
Niestety również w tym przypadku minister Socha nie była w stanie wskazać, kiedy projekt dużej nowelizacji ujrzy światło dzienne.
Opieka zastępcza