- Ministerstwo zapowiada zmiany dotyczące różnicowania metody obliczania opłaty śmieciowej, aby jednoznacznie przesądzić tę kwestię i zakończyć niekorzystne dla mieszkańców spory - mówi w wywiadzie dla DGP Maciej Kiełbus, partner w Kancelarii Prawnej Dr Krystian Ziemski & Partners.
- Ministerstwo zapowiada zmiany dotyczące różnicowania metody obliczania opłaty śmieciowej, aby jednoznacznie przesądzić tę kwestię i zakończyć niekorzystne dla mieszkańców spory - mówi w wywiadzie dla DGP Maciej Kiełbus, partner w Kancelarii Prawnej Dr Krystian Ziemski & Partners.
Projekt nowelizacji ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach przygotowany przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska doprecyzowuje przepisy odbioru bioodpadów. Jaką niejasność rozstrzyga i jak na tym skorzystają gminy?
Wątpliwości sprowadzają się do zakresu usług świadczonych przez gminę wobec właścicieli nieruchomości jednorodzinnych, kompostujących bioodpady. Zgodnie z obowiązującymi przepisami rada gminy w regulaminie utrzymania czystości i porządku może określić wymagania dotyczące kompostowania bioodpadów stanowiących odpady komunalne w kompostownikach przydomowych na terenie nieruchomości zabudowanych budynkami jednorodzinnymi oraz zwolnić ich właścicieli, w całości lub w części, z obowiązku posiadania pojemnika lub worka na te odpady. W konsekwencji część gmin zaprzestała odbioru bioodpadów bezpośrednio od właścicieli nieruchomości korzystających ze zwolnienia kompostownikowego. Zmniejszenie kosztów gospodarowania tymi odpadami komunalnymi stanowiące podstawę kalkulacji wielkości zwolnienia obejmowało nie tylko mniejszą masę odpadów wymagających zagospodarowania przez gminę, ale także koszty ich odbioru i transportu. Wobec wątpliwości niektórych wojewodów projekt ustawy nowelizującej potwierdzi (doprecyzuje) powyższą możliwość. Organizacje samorządowe – celem uniknięcia dalszych wątpliwości interpretacyjnych – proponują dookreślenie, czy właściciele nieruchomości korzystający ze zwolnienia kompostownikowego będą mogli oddawać bioodpady do PSZOK, a jeżeli tak, to czy w każdej ilości, czy też w ramach limitu określonego przez gminę. Chodzi o to, aby zwolnienie nie miało charakteru pozornego – ilość odpadów w systemie byłaby taka sama, zaś dochody z opłaty za gospodarowanie mające zapewnić samobilansowanie się systemu byłyby niższe.
Zmiany mają objąć także naliczanie opłat za nieruchomości letniskowe. Jaki problem rozwiązują?
W 2019 r., wbrew stanowisku środowisk samorządowych, określono, że roczna opłata ryczałtowa dotyczyć ma nieruchomości, na której znajduje się domek letniskowy, a nie domku letniskowego. Mowa jest oczywiście o domkach wykorzystywanych na własne potrzeby rekreacyjno-wypoczynkowe, a nie na prowadzenie działalności gospodarczej. W konsekwencji w przypadku nieruchomości, na której znajdowały się cztery domki, dotychczasowa czterokrotność opłaty została zastąpiona jedną opłatą. Co więcej, określono na zbyt niskim poziomie maksymalną stawkę za gospodarowanie odpadami komunalnymi. O ile sama konieczność wprowadzenia takiego maksimum nie budzi wątpliwości – wynika z wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 28 listopada 2013 r. – o tyle jej wysokość została ustalona całkowicie arbitralnie, wbrew argumentom podnoszonym przez samorządowców. Należy pamiętać, że w niektórych gminach liczba domków letniskowych jest większa od liczby stałych mieszkańców. Projekt ustawy nowelizującej ma pozwolić na nowo pobierać opłatę za domek letniskowy, jednak nadal w wysokości nie wyższej niż 10 proc. dochodu rozporządzalnego. Środowiska samorządowe będą walczyć na etapie prac rządowych, a później parlamentarnych o podniesienie stawki maksymalnej. Nie zwalnia ona przecież gminy z obowiązku wykazania kosztów stanowiących podstawę ustalenia konkretnej opłaty. Innymi słowy opiera się ona na dwóch „bezpiecznikach” – weryfikowalnej kalkulacji i stawce maksymalnej. Zbyt niski limit nie pozwoli na zagwarantowanie ustawowo wymaganej zasady samobilansowania się gminnego systemu odpadowego.
Resort chce doprecyzować metodę naliczania opłaty śmieciowej od gospodarstwa domowego, by gminy mogły w niej uwzględniać liczbę osób wchodzących w skład gospodarstwa domowego. Teraz nie mogą? Część samorządów w ten sposób nalicza opłatę.
Od samego początku tzw. rewolucji śmieciowej jednym z najbardziej kontrowersyjnych zagadnień było znalezienie optymalnej metody ustalania opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi w oparciu na instrumentach przyznanych gminom w ustawie o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Każda z czterech metod niesie za sobą określone wady i zalety. Ustawodawca starał się łagodzić pojawiające się wokół tej kwestii napięcia, uelastyczniając system ustalania opłat za gospodarowanie odpadami komunalnymi, pozwalając stosować więcej niż jedną metodę i różnicować stawki w ramach metod, w oparciu na określonych kryteriach. Pozwalało to m.in. wielu gminom wybrać metodę od gospodarstwa domowego i dokonać jej zróżnicowania na różne kategorie (np. gospodarstwo jednoosobowe, gospodarstwo dwu-, czteroosobowe, gospodarstwo powyżej czterech osób). Oznaczało to przede wszystkim umożliwienie zahamowania wysokości opłaty w gospodarstwach liczących więcej niż określona liczba osób. Takie rozwiązania były przez lata akceptowane przez wiele organów nadzoru i nadal w niektórych częściach kraju regionalne izby obrachunkowe nie mają w tym zakresie zastrzeżeń. Niestety pojawia się coraz więcej orzeczeń sądów administracyjnych błędnie negujących to rozwiązanie. Skutkuje to zmianą interpretacji także przez RIO, które jeszcze niedawno dopuszczały taką metodę. Analiza systemowa ustawy oraz szczegółowe prześledzenie materiałów z procesów legislacyjnych dotyczących kolejnych zmian w tej ustawie wyraźnie wskazują na korzystny dla gmin sposób interpretacji. Ministerstwo wychodząc naprzeciw potrzebom samorządowców, zapowiada zmiany w tym zakresie, aby jednoznacznie przesądzić tę kwestię i zakończyć niekorzystne dla mieszkańców spory. Niestety w grudniowym projekcie ustawy nowelizującej tego zabrakło. Należy mieć nadzieję, że zostanie to uregulowane na dalszych etapach prac nad projektem.
Rozwiązany ma też zostać problem dotyczący nieruchomości niezamieszkanych. Właściciel takiej nieruchomości będzie musiał „wypisać” się z systemu zorganizowanego przez gminę. Związek Miast Polskich nie jest jednak zadowolony z tego rozwiązania. Dlaczego?
Celem podstawowym jest stworzenie systemu możliwie jak najbardziej szczególnego, w którym wszyscy wytwórcy odpadów komunalnych będą partycypować w kosztach ich zbiórki i zagospodarowania. Gminy powinny być zatem wyposażone w jak najszersze kompetencje umożliwiające zapewnienie tej szczelności. Dotyczy to m.in. obejmowania zorganizowanym przez gminę systemem odbioru odpadów właścicieli nieruchomości niezamieszkanych. Możliwość występowania i przystępowania w każdym czasie czyni system dysfunkcjonalnym, wpływając na jego koszty. Jest to rozwiązanie złe, co dostrzegało wcześniej (projekt z 2019 r.) i nadal dostrzega samo ministerstwo. Także obecna propozycja nie daje dostatecznie dużej szczelności, rodząc wiele istotnych trudności, jak chociażby związanych z nowymi nieruchomościami, powstającymi w trakcie trwania umowy na odbiór odpadów czy też związanych z podziałem gminy na sektory i organizacją przetargów dla poszczególnych sektorów w różnych terminach. Z tych powodów najefektywniejszym rozwiązaniem, które dobrze sprawdzało się do 2019 r., było pozostawienie gminie możliwości objęcia wszystkich lub niektórych nieruchomości niezamieszkanych zorganizowanym systemem, przy czym dla właścicieli tych nieruchomości decyzja gminy miała charakter bezwzględnie obowiązujący. Przywrócenie tego rozwiązania może być także niezwykle istotne w kontekście dystrybucji środków z ROP.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama