Bez planu zagospodarowania przestrzennego na poziomie krajowym i docelowo wojewódzkim, ale ze strategiami na poziomie samorządów, o ile jest to potrzebne – tak mają wyglądać nowe zasady prowadzenia polityki rozwoju. Celem jest pozyskanie unijnego wsparcia. Tylko czy rząd nie idzie za daleko?
okładka TGP 7 lutego 2020 / Dziennik Gazeta Prawna

Urbanistyczny chaos może słono kosztować

W Sejmie toczą się prace nad rządowym projektem nowelizacji ustawy o zasadach prowadzenia polityki rozwoju oraz niektórych innych ustaw. Ich celem, jak wyjaśniała niedawno minister funduszy i polityki regionalnej Małgorzata Jarosińska-Jedynak, jest przygotowanie gruntu prawnego pod rozdanie funduszy z perspektywy finansowej UE na lata 2021–2027. Lecz nie tylko. W projekcie pojawiają się nowe instrumenty polityki regionalnej: kontrakt programowy i sektorowy oraz porozumienie terytorialne, które mają wzmacniać partnerstwo rządu z samorządami. Poza tym zaproponowane zmiany wiążą planowanie społeczno-gospodarcze z przestrzennym. Po bliższym przyjrzeniu się przepisom, okazuje się jednak, że jest to związek tak ścisły, że jeśli na etapie prac sejmowych i senackich coś się nie zmieni, to na planowanie przestrzenne – zwłaszcza w skali kraju i województwa – zabraknie w praktyce miejsca.
Znaczna część samorządów zaakceptowała propozycje rządu jeszcze w ubiegłej kadencji – na etapie Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu. Zdecydowały o tym przede wszystkim kwestie finansowe. Trudno bowiem mówić o dobrym planowaniu przestrzennym, gdy brakuje środków na realizację planów. Tak samo nie da się prawidłowo przeprowadzić dobrej strategii bez określenia, na jakich terenach poszczególne funkcje miałyby być realizowane. Jednak eksperci, a także samorządowcy, zwracają uwagę, że zmiany w planowaniu – zwłaszcza długofalowym – idą zbyt daleko. Może to przynieść złe skutki z punktu widzenia rozwoju gospodarczego kraju, a nawet utrudnić działania na arenie międzynarodowej.
Nowe instrumenty polityki regionalnej
Projekt nowelizacji określa mechanizmy, które mają ułatwić przygotowanie strategii i absorbcję środków pozwalających na jej realizację. Wskazuje na trzy narzędzia:
• kontrakt programowy – umowa dotycząca środków europejskich na regionalny program operacyjny i sposobu ich wydatkowania; umowa ta będzie zawierana między resortem zajmującym się rozwojem regionalnym a zarządem województwa;
• kontrakt sektorowy – mechanizm związany z określonym programem rozwoju prowadzonym przez konkretnego ministra (gospodarza programu) finansowany z udziałem środków krajowych; część takich działań ma być uzgadniana z województwami;
• porozumienie terytorialne – ma służyć uzgadnianiu i podejmowaniu działań istotnych z punku widzenia społeczności lokalnych (danej gminy, kilku gmin lub np. powiatu); zawierane jest między poszczególnymi JST lub ministrem a gminą czy sejmikiem a jednostką samorządu.
Ponadto na poziomie lokalnym wprowadza się strategię rozwoju gminy. Wprawdzie wiele JST już je przygotowywało, lecz każda robi to po swojemu. Teraz ma być wiadomo, co się w tych dokumentach powinno się znajdować. Choć nadal nie zmienia się to, że przyjęcie takiej strategii wciąż będzie nieobowiązkowe. Dlaczego? Bo zdaniem strony rządowej nie każda gmina ma potrzebę jej posiadania. Rozwiązanie to będzie wykorzystywane zapewne w przypadku większych ośrodków miejskich. Co ważne, kilka samorządów będzie mogło stworzyć strategię rozwoju ponadlokalnego. Ma to być odpowiedzią na potrzebę prowadzenia działań rozwojowych poza granicami administracyjnymi jednostki terytorialnej.