Jego zdaniem skutki podwyższenia w przyszłym roku minimalnej płacy i stawki godzinowej do 17 zł oraz zniesienie dodatku stażowego będzie miało bardzo groźnie skutki dla gospodarki i kwestii społecznych. Przypomniał, że samorządy są największym pracodawcą w Polsce. Zatrudniają ponad 2 mln ludzi. Wójcik szacuje, że koszt takich rozwiązań wyniesie 16 mld zł.
"Policzyliśmy, że przeciętnie naszemu pracownikowi w przyszłym roku będziemy musieli płacić przeciętnie 550 zł brutto więcej niż do tej pory. To oznacza, że w skali całego sektora na pracowników samorządowych będziemy musieli wydać o 16 mld zł brutto więcej na wynagrodzenia" – powiedział w środę na posiedzeniu Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego Wójcik.
Dodatkowo wzrost płacy minimalnej spowoduje "spłaszczanie wynagrodzeń", bo samorządy będą musiały podnosić pensje nie tylko tym zarabiającym najmniej. Dodał, że "nie możemy doprowadzić do tego, że pracownik techniczny będzie zarabiał więcej niż pracownik, który ma dwa fakultety i ogromną odpowiedzialność, wydając decyzje administracyjne".
Jednocześnie Wójcik zaznaczył, że powinno się przeszacować zasiłki, bo część osób "wypadnie z możliwości otrzymania tych zasiłków". Dodatkowo wzrost płacy minimalnej może działać demotywująco i dezaktywująco dla pewnym grup społecznych, których zarobki będą niższe niż płaca minimalna.
"Młody człowiek po studiach pedagogicznych, z ogromną odpowiedzialnością, który wychowuje nasze dzieci, zarobi 2466 zł na dzień dobry, a osoba sprzątająca dostanie 2600 zł. To jest paradoks" – powiedział.
Według niego kolejną konsekwencją takiej decyzji będzie nakręcanie inflacji i zmniejszenie siły nabywczej.
"Policzyliśmy, że od 2015 r. emeryci otrzymają 354 zł podwyżki, tymczasem w tym czasie płaca minimalna wzrosła o 920 zł. I jeśli podwyższenie płacy minimalnej spowoduje wzrost cen towarów i usług, to ci emeryci, dwukrotnie dostaną po kieszeni – ich emerytura nie rośnie tak dynamicznie jak płaca minimalna. Będą mogli kupić też o wiele mniej niż do tej pory" – powiedział.
Zaznaczył, że samorządy będą musiały znaleźć pieniądze, by zapłacić więcej swoim pracownikom, czyli zlikwidować pewne projekty, wykreślić je z budżetów oraz podnieść ceny usług.
"Będziemy tym złym policjantem, który musi niestety skonsumować to, co wymyśliła strona rządowa" – wyjaśnił, zaznaczając jednocześnie, że jest za podwyżkami płacy minimalnej, ale muszą być wprowadzane "racjonalnie".