Samorządy coraz chętniej otwierają się na geotermię. Ich zapał studzą jednak wysokie wstępne koszty i niepewność, czy inwestycja w ogóle dojdzie do skutku. W przełamaniu impasu mają pomóc duże środki krajowe i nowe, pilotażowe programy Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Tylko w ostatnich tygodniach rozpoczęto odwierty badawcze w Tomaszowie Mazowieckim i Turku, gdzie – jak wynika ze wstępnego rozpoznania geologicznego – można się spodziewać występowania ciepłych źródeł, które odpowiednio zagospodarowane mogą zapewnić ogrzewanie dla mieszkańców. Wkrótce analogiczne prace zaczną się w małopolskiej gminie Sękowa, gdzie NFOŚiGW dał zielone światło dla inicjatywy badawczej wartej 17,5 mln zł. Jednym z warunków przyznania wsparcia było m.in. złożenie deklaracji przez gminę o przeznaczeniu uzyskanej energii cieplnej do ogrzewania lokalnych domów.
Do wycenianych na kilkanaście milionów złotych badań nie doszłoby, gdyby nie wsparcie Funduszu. Rządzący zauważają bowiem, że to właśnie wstępne koszty najbardziej podkopują szanse gmin na wykorzystanie drzemiącego pod ziemią potencjału ciepłych wód, które – zgodnie z szacunkami – występują pod powierzchnią na prawie 80 proc. kraju. Mimo to inwestorom zdarza się spudłować, co winduje koszty całej inwestycji.
Jednak chętnych nie brakuje. Przy pierwszym naborze wniosków o wsparcie ubiegało się 30 gmin, z których NFOŚiGW wstępnie zakwalifikował 17 potencjalnie atrakcyjnych terenów. Ostatecznie, po uzgodnieniach z głównym geologiem kraju na wsparcie załapało się osiem samorządów. Tym sposobem ponad 170 mln zł wsparcia popłynęło na projekty geotermalne w Kole, Turku, Sieradzu, Lądku-Zdroju, Sochaczewie, Tomaszowie Mazowieckim, Dębicy i Szaflarach.
NFOŚiGW przeznaczył także 74 mln zł dotacji na realizację czterech projektów inwestycyjnych wytwarzania energii w oparciu o zasoby geotermalne. Projekty będą zrealizowane w Toruniu, Stargardzie i dwa na Podhalu. Łączny koszt tych inwestycji wyniesie 175 mln zł.
Rząd inwestuje w odwierty, bo każdy kolejny wzbogaca wiedzę o układzie geologicznym kraju i pozwala celniej identyfikować, gdzie zacząć wiercić. Obecnie istnieje 56 udokumentowanych złóż wód termalnych, w tym 17 leczniczych. Wśród miejsc dobrych do lokalizowania instalacji eksperci wymieniają m.in. Kalisz i Konin. Największy potencjał widać na terenie Niżu Polskiego, Sudetów i Karpat. Najgorsze perspektywy rysują się przed gminami ze wschodnich i północno-wschodnich krańców Polski. Szacuje się, że w Polsce mogłoby powstać co najmniej 2 tys. instalacji opartych na źródłach geotermalnych.
W ocenie NFOŚiGW energia z głębi ziemi jest najczystsza ze wszystkich odnawialnych źródeł. W przeciwieństwie do wiatru czy słońca jest też dostępna na stałym poziomie przez cały rok.
Mimo wielu zalet są też minusy. W polskich warunkach podziemne źródła często wcale nie są tak gorące, jak życzyliby sobie tego inwestorzy, a jedynie letnie. Przeszkodą jest też zasolenie wody, które wymusza dodatkowe inwestycje w instalacje oczyszczające.
Problemem wciąż jest też brak sieci ciepłowniczej, zwłaszcza na wsiach. Jest to tym bardziej dotkliwe na terenach górzystych, gdzie ciepłych źródeł teoretycznie może być najwięcej. Tam koszty budowy sieci są dużo wyższe niż na nizinach. Pomoc ma zapewnić nowy pilotażowy program Ciepłownictwo powiatowe. Do rozdysponowania na inwestycje, takie jak rozbudowa sieci czy wykorzystanie geotermii będzie ponad 500 mln zł. Nabór wniosków trwa do 20 grudnia.