W poniedziałek NSA zebrał się na posiedzeniu w pełnym składzie całego sądu - ponad 90 sędziów. Zajął się wnioskiem prezesa Prokuratorii Generalnej RP dotyczącym komunalizacji terenów spółek państwowych, w tym m.in. PKP, i sposobu udowadniania prawa do tych terenów przez spółki. Chodzi o podział majątku - w czasach PRL państwowego - między spółki i powstały po transformacji ustrojowej samorząd terytorialny.
Zgodnie z wcześniejszymi uchwałami składów siedmiu sędziów NSA z 2017 i 2018 r. komunalizacji nie podlegały tereny, w odniesieniu do których spółki mogły przedstawić dokumenty z formalnymi decyzjami o ich przekazaniu w zarząd w związku z prowadzoną działalnością. W okresie PRL jednak często takich formalnych decyzji czy potwierdzeń nie wydawano.
Jak ocenił w poniedziałek NSA, uzasadniając odmowę podjęcia uchwały, we wniosku nie wykazano, że na tle uchwał z 2017 i 2018 r. doszło do rozbieżności w orzecznictwie. "NSA nie może, nawet dostrzegając istotny, pasjonujący problem prawny, orzekać tylko dlatego, żeby w drodze uchwały narzucić sądom administracyjnym sposób rozstrzygania spraw" - powiedział sędzia sprawozdawca Marian Wolanin.
Wiceprezes Prokuratorii Generalnej RP Marek Miller powiedział dziennikarzom po ogłoszeniu postanowienia, że sprawa wiąże się z "poważnym problemem społecznym, ponieważ dotyczy wszystkich nieruchomości, które można nazwać nieruchomościami kolejowymi".
"Jeśli przyjąć uchwały NSA dotąd wydawane, to zgodnie z ich rozumieniem PKP straciłoby prawa do tych gruntów, bo nie byłoby w stanie wykazać, iż te grunty kiedykolwiek do PKP należały. Te grunty przeszłyby na własność gmin i gminy stałyby się ich właścicielami na mocy ustaw jeszcze z lat 90." - zaznaczył.
Jak dodał, Prokuratoria Generalna próbowała zmienić zdanie NSA, ale w poniedziałek "sąd ten uznał - z przyczyn formalnych - iż nie ma podstaw, by podjąć jeszcze kolejną uchwałę". "To, że wypowiadał się NSA w pełnym składzie (...) niewątpliwie zwiększa istotnie ryzyko, że będą podejmowane przez samorządy próby, żeby potwierdzać, iż te nieruchomości przeszły w latach 90. na własność gmin i takie sytuacje niewątpliwie będą występować" - ocenił wiceprezes Miller.
Z kolei wiceminister infrastruktury Andrzej Bittel powiedział dziennikarzom po decyzji NSA, że "w procesie wykładni prawa nastąpiło zaburzenie, które spowodowało, że znaleźliśmy się w sytuacji, iż będziemy musieli borykać się z wieloma sprawami sądowymi związanymi z tym majątkiem". Jak podkreślił "te tereny nie mogły się skomunalizować". "Pozostaje pytanie, w jaki sposób skłonić sądy orzekające w ramach ich niezawisłości, aby dostrzegły tę perspektywę" - dodał.