Piesi coraz częściej są potrącani na przejściach. Obecnie jest to najsłabiej chroniona grupa uczestników ruchu drogowego. A zarazem można to w dość prosty sposób zmienić – twierdzi RPO.
Adam Bodnar wystąpił z propozycją korekt w przepisach do ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka. Obecnie, zgodnie z art. 13 ust. 1 Prawa o ruchu drogowym (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 1990 ze zm.), jest tak, że pieszy ma pierwszeństwo na jezdni, gdy wejdzie na przejście. Nie ma go jednak, gdy dopiero zamierza na nie wejść. Wówczas kierowcy w rozpędzonych autach muszą jedynie zachować szczególną ostrożność. W praktyce często kończy się to tragicznymi w skutkach wypadkami.
Adam Bodnar w swym wystąpieniu (stanowiącym efekt spotkań z przedstawicielami organizacji pozarządowych) sugeruje, że bezpieczeństwo mogłoby się zwiększyć wskutek wprowadzenia do ustawy regulacji, która da pieszemu pierwszeństwo już w chwili, gdy ma zamiar wejść na przejście. Zamiar taki byłby sygnalizowany oczekiwaniem bezpośrednio przed zebrą. Innymi słowy, gdy pieszy stałby przed pasami, kierowca samochodu musiałby się przed nimi zatrzymać, a nie wypatrywać, czy oczekujący wejdzie na przejście, czy będzie cierpliwie czekał, aż auta przejadą.
„Kierowca zbliżający się do przejścia dla pieszych, wiedząc, że pierwszeństwo przysługuje nie tylko osobie znajdującej się na przejściu, ale także pieszemu oczekującemu na przejście przez jezdnię, będzie musiał zachować jeszcze większą ostrożność i w większym stopniu zredukować prędkość pojazdu” – wskazuje rzecznik. I podkreśla, że zasada, iż pieszy ma pierwszeństwo jeszcze przed wejściem na przejście, obowiązuje w krajach skandynawskich i w większości państw Europy Zachodniej.
Z interwencji Adama Bodnara zadowolone jest stowarzyszenie „Miasto Jest Nasze”, które od dawna przekonuje, że Polska jest piekłem dla niezmotoryzowanych.
– Rząd wydaje ogromne pieniądze na kampanie informacyjno-edukacyjne. Tymczasem sytuację znacznie mogłaby poprawić postulowana przez nas zmiana, którą teraz ministrowi przedstawił rzecznik praw obywatelskich – komentuje prezes stowarzyszenia Jan Mencwel.
Co ciekawe, już teraz istnieje podstawa prawna, by uznać, że pieszy ma pierwszeństwo jeszcze przed wejściem na zebrę. Paragraf 47 ust. 4 rozporządzenia Ministrów Infrastruktury oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji z 31 lipca 2002 r. w sprawie znaków i sygnałów drogowych (Dz.U. nr 170, poz. 1393) stanowi, że kierujący pojazdem zbliżający się do przejścia oznaczonego znakiem D-6 jest obowiązany zmniejszyć prędkość tak, aby nie narazić na niebezpieczeństwo osób znajdujących się na przejściu lub na nie wchodzących. Przepis ten nakazuje kierowcy zmniejszyć prędkość na tyle, aby mógł się zatrzymać przed przejściem – jeżeli pieszy na nim się znajduje lub na nie wchodzi. Sęk w tym, że regulacja ta jest martwa. Wszyscy od dawna patrzą na korzystniejszy dla prowadzących pojazdy art. 13 ust. 1 prawa o ruchu drogowym.
RPO przypomina, że w 2017 r. w Polsce doszło do prawie 33 tys. wypadków drogowych, w tym aż 25 proc. było z udziałem pieszych. Wskutek nich śmierć poniosło 873 pieszych, a rannych zostało 7587 osób. Z danych Komendy Głównej Policji wynika, że główną przyczyną potrąceń jest nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu na przejściu.