Lato. Piękna pogoda. Rodzice chcieliby, żeby ich pociechy od świtu do zmierzchu mogły się bawić na placu zabaw. Irytują się, gdy gmina ten czas ogranicza. Ale nie zawsze mają rację. Bo niejednokrotnie władze samorządowe muszą godzić potrzeby różnych stron. Ba, wręcz są zobligowane do skracania czasu otwarcia sądowymi orzeczeniami. Sądy stoją bowiem na stanowisku, że ustalając czas, w którym zabawy, a więc i dobiegający stamtąd hałas jest dopuszczalny, trzeba brać pod uwagę także interesy sąsiadów, dla których takie miejsce może stanowić uciążliwość, a nawet uniemożliwiać normalne korzystanie z nieruchomości. Przy czym zdaniem niektórych prawników, stawiając interes prywatnych osób ponad dobro społeczności, gminy powinny bardzo uważać, by nie nadużyć swoich kompetencji. I to nawet wtedy, gdy wprowadzone na placu zabaw ograniczenia są pokłosiem decyzji sądu.



Z reguły zasady i tryb korzystania z gminnych obiektów i urządzeń użyteczności publicznej określa rada gminy w formie uchwały, która jest aktem prawa miejscowego. Okazuje się jednak, że czasami to sąd wchodzi w buty samorządu. W Łodzi nakazał skrócić miastu czas korzystania z placu zabaw na jednym z osiedli. Postanowienie zostało wydane wskutek pozwu, jaki wniósł jeden z mieszkańców przeciwko miastu. Twierdził on, że przeszkadza mu hałas dobiegający z placu zabaw (z siłownią) i niszczone jest jego mienie. Miasto wyznaczyło jako zabezpieczenie powództwa godziny korzystania z tego terenu – w tygodniu do godz. 18, a w weekendy – do 15.
Dlatego już na etapie podejmowania decyzji o lokalizacji placu zabaw z urządzeniami rekreacyjnymi dla dorosłych gmina powinna się zastanowić, gdzie sytuować takie atrakcje i na ile będą one wzbudzały konflikty. Casus łódzki jest bowiem dla samorządu terytorialnego wskazówką – że ustalając zasady korzystania z obiektów użyteczności publicznej, trzeba brać pod uwagę interesy właścicieli sąsiednich posesji. Inaczej należy określić reguły użytkowania placu zabaw położonego np. w parku, a inaczej tego, który mieści w pobliżu budynków mieszkalnych. Jednak nawet prawnicy nie są zgodni, czy tym razem sąd nie poszedł za daleko.

Naruszenie autonomii samorządu

– Postanowienie sądu dotyczące zabezpieczenia powództwa przez wprowadzenie ograniczeń godzinowych w korzystaniu z placu zabaw należy uznać za kompletnie niezrozumiałe – twierdzi dr Mariusz Bidzyński, radca prawny i wspólnik w kancelarii Chmaj i Wspólnicy. I wyjaśnia, że w polskim porządku prawnym istnieją regulacje dotyczące placów zabaw, jednak – co należy podkreślić – żadne z nich nie poruszają kwestii możliwości ograniczania czasu korzystania z nich. Zdaniem prawnika w sytuacji, gdy plac zabaw zarządzany jest przez samorządowe jednostki organizacyjne, należy odnieść się do ustawy z 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym (t.j. DZ.U. z 2018 r. poz. 994 ze zm.), w tym do zadań związanych z gospodarowaniem mieniem komunalnym. Przepisy te upoważniają organy samorządowe do wydania zarządzenia regulującego funkcjonowanie placów zabaw, m.in. przez stworzenie regulaminu. – Nie ma żadnych wskazań, aby ograniczać prawo do korzystania z tego rodzaju obiektu, kierując się interesem jednostki, tym samym nadużywając prawa podmiotowego – twierdzi mecenas Bidziński. Jego zdaniem ograniczenie godzinowe w korzystaniu z placów zabaw należy uznać za absurdalne i niemające odzwierciedlenia w przepisach prawa, tym samym uznać za naruszenie autonomii samorządu w zakresie tworzonego prawa miejscowego.
Analizując kilka regulaminów, w tym m.in. załącznik nr 2 do zarządzenia nr 4821/V/10 prezydenta Łodzi, należy zauważyć, że regulamin ten nie wskazuje w żaden sposób ograniczeń godzinowych w korzystaniu z placu zabaw, jedynie ujmuje, że po godz. 22 obowiązuje cisza nocna. Na marginesie należy dodać, że pojęcie to nie jest określone w polskim ustawodawstwie, a wymóg stosowania się do tego jest wynikiem prawa zwyczajowego – twierdzi mecenas Bidziński.

Szczególna sytuacja

Odmienne zdanie ma dr Magdalena Niziołek, radca prawny w kancelarii Wardyński i Wspólnicy.
– W mojej opinii sąd w celu zabezpieczenia roszczenia mógł tymczasowo, na czas trwania procesu, orzec o ograniczeniu godzin otwarcia kompleksu obejmującego plac zabaw – uważa prawniczka. I wyjaśnia, że pozew dotyczy ochrony własności, ale też nienaruszania miru domowego powoda. Zdaniem sądu dobra sąsiada mogły być naruszone przez funkcjonowanie ww. kompleksu, ale ustalenie, czy rzeczywiście naruszenia te miały miejsce, dokonane zostanie dopiero w prawomocnym wyroku sądowym – twierdzi mecenas Magdalena Niziołek.
Ocena ta jest związana ze szczególnymi okolicznościami sprawy. Otóż opiekun prawny niepełnosprawnego dziecka, które bardzo źle znosiło hałas dudniących piłek na boisku, na dodatek nieustannie wpadających przez ogrodzenie na posesję powoda, złożył w 2015 r. pozew o ochronę własności do Sądu Rejonowego dla Łodzi-Śródmieścia przeciwko miastu Łódź. Powód domaga się przywrócenia terenu przylegającego do placu zabaw do stanu zgodnego z prawem, co faktycznie miałoby oznaczać likwidację siłowni i boiska, które jego zdaniem naruszają określone w przepisach normy odległości od mieszkań prywatnych. W sytuacji jednak, gdyby sąd nie zgodził się na zmianę lokalizacji spornych obiektów, powód wnosi o usunięcie mankamentów, które czynią uciążliwym zamieszkiwanie na sąsiedniej posesji. Chodzi mu m.in. o montaż wokół boiska siatek sznurowych w miejsce stalowych, podwyższenie zabezpieczeń do 6 m, montaż ekranów dźwiękochłonnych od strony domu, zamontowanie monitoringu straży miejskiej oraz określenie godzin otwarcia boiska i placu zabaw z siłownią.
W świetle tych okoliczności zdaniem mecenas Niziołek nie można uznać, że tymczasowe postanowienie sądu o zabezpieczeniu stanowi niedopuszczalną ingerencję w przepisy gminne. Prawniczka wyjaśnia, że zgodnie z art. 730 par. 1 kodeksu postępowania cywilnego w każdej sprawie cywilnej podlegającej rozpoznaniu przez sąd lub sąd polubowny można żądać udzielenia zabezpieczenia. Zważywszy, że celem tego postępowania jest ochrona własności powoda i jego miru domowego, należy uznać, że postanowienie o zabezpieczeniu jest zasadne – uważa Magdalena Niziołek.

Zasady i tryb korzystania

Place zabaw niewątpliwie należą do kategorii gminnych obiektów i urządzeń użyteczności publicznej. Tak stwierdził WSA w Krakowie w wyroku z 21 listopada 2013 r. (sygn. akt III SA/Kr 450/13). Zgodnie zaś z art. 40 ust. 2 pkt 4 ustawy z 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym organy gminy mogą wydawać akty prawa miejscowego w zakresie zasad i trybu korzystania z komunalnych obiektów i urządzeń użyteczności publicznej.
Krakowski sąd administracyjny wyjaśnił, że nie budzi wątpliwości, iż użyte w art. 40 ust. 2 pkt 4 u.s.g. pojęcie „zasady i tryb korzystania” zawiera w sobie upoważnienie dla organu stanowiącego gminy do formułowania w stosunku do terenów i urządzeń użyteczności publicznej norm i zasad prawidłowego postępowania, ustalania obowiązujących reguł zachowania się i określenia ustalonego porządku. Nie ma wątpliwości, że rada gminy jest upoważniona do określania godzin korzystania z danego obiektu. Potwierdza to wyrok NSA z 14 maja 2014 r. (sygn. akt II OSK 3116/13). Orzeczenie to dotyczyło regulaminu korzystania z sal wiejskich na terenie gminy.
Zdaniem NSA brak jest przeszkód, żeby akt prawa miejscowego niejako potwierdzał przyjęty zwyczaj dotyczący godzin ciszy nocnej. W ww. regulaminie ustalono, że w obiektach tych obowiązuje zachowanie ciszy nocnej od godz. 22 do godz. 6 dnia następnego. Cisza nocna nie obowiązuje jednak w przypadku organizowania uroczystości okolicznościowych, takich jak wesela, rocznice ślubu, urodziny, imieniny lub o podobnym charakterze.

Prawo sąsiedzkie

Oceniając zapis regulaminu, NSA podkreślił, że ustalając godziny korzystania z gminnych obiektów, należy brać jednak pod uwagę przepisy cywilnego prawa sąsiedzkiego. Sąd wyjaśnił przy tym, że zadaniem tego prawa jest zapobieganie konfliktom rodzącym się na tle sąsiedztwa nieruchomości. Ustawodawca zmierza więc do pogodzenia sprzecznych interesów poszczególnych właścicieli. Sąd przypomniał, że przepisy prawa sąsiedzkiego nakładają na sąsiadów – we wzajemnym interesie – wiele obowiązków i ograniczeń. Jednym z przepisów prawa sąsiedzkiego jest art. 144 kodeksu cywilnego. Zgodnie z nim właściciel nieruchomości powinien przy wykonywaniu swojego prawa powstrzymywać się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych. Zdaniem NSA w praktyce przy ustalaniu przeciętnej miary należy więc uwzględniać społeczno-gospodarcze przeznaczenie nieruchomości emitującej zakłócenia, jak też nieruchomości doznającej zakłóceń.