MSWiA chce wiedzieć, którzy z wojewodów pouczali samorządy, jak stosować prawo, które nie zostało jeszcze uchwalone. Lokalne władze narzekały na dzisiejszej Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego na pisma, jakie otrzymały w ostatnim czasie od wojewodów.
– Pojawiły się instrukcje mówiące o tym, że należy brać pod uwagę stan prawny zawarty w projekcie prezydenckim. A naszym zdaniem to nie jest jeszcze stan prawny – zwrócił uwagę Andrzej Porawski ze Związku Miast Polskich.
Samorządy, udostępniające 1,5 tys. lokali adwokatom i radcom prawnym oraz organizacjom samorządowym, szykują się do rozpisania nowych konkursów, w efekcie których podpisane zostaną umowy na prowadzenie takich punktów w przyszłym roku.
Tymczasem w sierpniu prezydent Andrzej Duda złożył w Sejmie projekt nowelizacji ustawy z 5 sierpnia 2015 r. o nieodpłatnej pomocy prawnej (Dz.U. z 2015 r. poz. 1255), przygotowany wspólnie z resortem sprawiedliwości i Instytutem Wymiaru Sprawiedliwości. Proponowane zmiany mają rozszerzyć krąg uprawnionych do otrzymania darmowej porady prawnej (m.in. bezrobotni, niepełnosprawni) czy dopuszczenie mediacji i poradnictwa obywatelskiego jako jednych z form świadczonej pomocy. Prezydencki projekt wprowadza także listę organizacji, które mogłyby ubiegać się o udzielanie takiego wsparcia. Wykaz taki prowadzony byłby przez właściwego wojewodę, który – kierując się określonymi w ustawie kryteriami – wpisywałby daną organizację na listę bądź ją z niej wykreślał. Wspomniane kryteria to np. co najmniej dwuletnie doświadczenie w udzielaniu informacji i porad prawnych, posiadanie umowy zawartej z adwokatem, radcą prawnym lub doradcą podatkowym oraz gwarancja należytego wykonania zadania (w tym zobowiązanie do poufności).
Strona samorządowa komisji wspólnej przypomina, że prezydencki projekt jest wciąż tylko projektem i nie stanowi jeszcze powszechnie obowiązującego prawa. – Co więcej, Sejm zwrócił się do pana prezydenta z prośbą o uzupełnienie uzasadnienia do tego projektu, także w zakresie skutków finansowych – zwrócił uwagę Andrzej Porawski.
Na zastrzeżenia samorządowców odpowiedział Marcin Ozimek z wydziału nieodpłatnej pomocy prawnej w Ministerstwie Sprawiedliwości. – Bardzo mi przykro, że tak wyszło. To była tylko techniczna korespondencja – zapewnił i dodał, że chodziło jedynie o zakomunikowanie władzom lokalnym dwóch kwestii: że ukazało się rozporządzenie o kwocie bazowej stanowiącej podstawę ustalenia wysokości dotacji na finansowanie zadania (5217 zł) i że w Sejmie jest już projekt nowelizacji ustawy przygotowany przez Prezydenta RP.
– Chodziło jedynie o rozważenie przez samorządy konsekwencji związanych z uchwaleniem ustawy, której skutki będą odczuwalne w 2018 r. – Pismo miało więc charakter informacyjny – przekonywał Ozimek. Samorządowcy zostali jednak przy swoim zdaniu.
– Najpierw było informacyjnie, a potem instruktażowo. Wskazujemy na niepotrzebne zamieszanie – skwitował Andrzej Porawski.
Spór postanowił przeciąć wiceszef MSWiA Sebastian Chwałek, który potwierdził, że pismo miało charakter informacyjny. Ale nie zakończył sprawy. – Wygląda na to, że wojewodowie poszli dalej. W związku z tym proszę o informację, którzy z nich w treści swoich pism posunęli się za daleko – powiedział wiceminister. Jakiego rodzaju konsekwencje mogą ich czekać? Tego już nie sprecyzował.
System darmowej pomocy prawnej funkcjonuje od 2016 r. W ubiegłym roku adwokaci i radcy prawni prowadzili 882 punkty pomocy prawnej. Średnio na jeden taki punkt przypadło 269 porad. Pozostałe 642 punkty znajdowały się pod opieką organizacji pozarządowych – w każdym z nich udzielono średnio 218 porad.
Choć przedstawiciele MS przekonują, że szanse na wejście w życie prezydenckiego projektu są coraz większe, to nie jest wykluczone, że ulegnie jeszcze zmianom. A to może wydłużyć czas jego procedowania. Jak niedawno informowaliśmy w DGP, część parlamentarzystów PiS chciałaby zaostrzyć projekt. Chodzi o to, by w skrajnym przypadku wyrugować organizacje pozarządowe z systemu i powierzyć prowadzenie punktów bezpośrednio adwokatom i radcom prawnym.
Powód? Część NGO-sów rzekomo omija przepisy. Co prawda zgodnie z ustawą wypłacają na poczet umów z adwokatami 97 proc. otrzymanej dotacji od rządu (reszta trafia na obsługę zadania), ale jednocześnie mają żądać od adwokatów i radców prawnych, z którymi podpisują umową, comiesięcznych składek członkowskich na cele stowarzyszenia – i to nawet w wysokości 20–40 proc. wynagrodzenia. – Prowadzi to do sytuacji, w której adwokat lub radca prawny, który wykonuje pracę z tytułu świadczenia nieodpłatnej pomocy prawnej, nie otrzymuje zagwarantowanego w ustawie wynagrodzenia, ponieważ jest ono przejmowane przez zarząd stowarzyszenia na cele często inne niż świadczenie bezpłatnego wsparcia – czyli np. kursy, szkolenia, wyjazdy. Jednocześnie ustanowiony przez ustawę przymus pośrednictwa w świadczeniu pomocy prawej przez stowarzyszenia powoduje, że większość adwokatów lub radców prawnych, nie mając innego wyboru, zgadza się na zaproponowane warunki – twierdzi poseł PiS Adam Ołdakowski w interpelacji skierowanej do Ministerstwa Sprawiedliwości (MS).
Dlatego pojawia się propozycja ukrócenia tej rzekomej patologii: albo poprzez zapisanie w znowelizowanej ustawie wyraźnego zakazu dla dalszych praktyk tego typu, albo całkowite wykreślenie organizacji pozarządowych z katalogu podmiotów zaangażowanych w świadczenie darmowej pomocy prawnej.