Wiedza o tym, że mamy więźniów czwartego piętra, jest powszechna. Mamy też świadomość, że przy tej dynamice starzenia się społeczeństwa tych osób jest coraz więcej i bardzo gwałtownie ich przybędzie. Natomiast, kiedy zaczęliśmy szukać konkretnych danych o nich, okazało się, że nie są dostępne. Dlatego skorzystaliśmy z międzynarodowych badań Survey of Health, Ageing and Retirement (SHARE). Wynika z nich, że w Polsce więźniów czwartego piętra – ta nazwa jest umowna, bo mówimy też o niższych kondygnacjach w budynkach bez windy – może być nawet ok. 1 mln. Skala jest więc bardzo duża i rosnąca.
To, że osoby starsze często nie są chętne do zmiany mieszkania – to jest oczywiste. Natomiast sytuacja osób starszych kilkadziesiąt czy nawet kilkanaście lat temu zamieszkujących na trzecich, czwartych piętrach była inna niż dziś. Wtedy seniorzy mieli wokół siebie dzieci. Teraz, szczególnie w miastach powiatowych, w których dominują czteropiętrowe bloki, na wyższych kondygnacjach często mieszkają osoby samotne w mieszkaniach dwu-, trzypokojowych, bo tam kiedyś mieszkali z rodzinami. Te osoby mają w granicach osiemdziesięciu lat, a ich dzieci to pięćdziesięciolatkowie, którzy w latach dziewięćdziesiątych – w dobie wysokiego bezrobocia – wyjechali do dużych miast za pracą. Z nimi związali swoje życie i już nie wrócą do tych mniejszych miejscowości. A rodzice zostali sami. Wcześniej z takimi sytuacjami spotykaliśmy się nieporównywalnie rzadziej. Dlatego dziś osób samotnych, uwięzionych w swoich mieszkaniach – bardzo szybko przybywa. Jest naturalne, że aktywni seniorzy nie będą zainteresowani zamianą mieszkania. Natomiast będąc w jednym z programów, byłam zaskoczona, jak wiele osób, podczas ulicznej sondy, mówiło: dziś jeszcze sobie radzę, ale w przyszłości nie wiem, jak będzie i mogłabym skorzystać z takiego rozwiązania. Ostatnio w innym programie dyżurowałam również przy telefonie przez pół godziny i proszę wierzyć, że ludzie dopytywali, czy będą kwalifikować się do najmu senioralnego. Trochę obalamy więc te mity. 80 proc. nie skorzysta z tego rozwiązania, ale te 20 proc. to tysiące osób. Czemu nie dać im tej możliwości?
To nie zawsze jest takie proste. Osobiście rozmawiałam z panią mieszkającą na czwartym piętrze, która ma trzy pokoje. Bardzo chciała je sprzedać i kupić małe mieszkanie na parterze, ale miała z tym bardzo duży problem. Nie było chętnych na czwarte piętro bez windy. I teraz niestety trafiła do domu pomocy społecznej. Do tego jedną z barier, dla których seniorzy nie zamieniają czy nie sprzedają mieszkań, jest przywiązanie do swojej własności. Pozostają więźniami swoich mieszkań, ale ze świadomością, że zostawią je dla dzieci. I to jest też zaleta najmu senioralnego.
W projekcie uwzględniliśmy osoby samotne, bo jest to priorytet. Nawet w ustawie o pomocy społecznej w pierwszej kolejności mamy zapisane wsparcie dla osób samotnych. Można domniemywać, że kiedy są dwie osoby, to mogą wzajemnie sobie pomagać. Natomiast jesteśmy w trakcie konsultacji publicznych.
I my też to widzimy. Te argumenty do mnie przemawiają i to się da zrobić, chociaż jest trudniejsze. Jest to m.in. kwestia wspólnego oświadczenia woli. Chciałabym natomiast, żeby to wybrzmiało w trakcie konsultacji publicznych. Zdajemy sobie sprawę, że istnieje też taki problem, ale pojawia się również pytanie, czy to sama gmina nie powinna próbować go rozwiązać zgodnie ze swoją uchwałą dotyczącą zasobu mieszkaniowego. Jeden samorząd może chcieć pozostać przy wyjściowym pomyśle najmu senioralnego, a inny będzie chciał i będzie miał możliwość pójść dalej. Zobaczymy, jak podejdzie do tego strona samorządowa. Podczas prekonsultacji te stanowiska były zróżnicowane. Zależy mi, aby finalny kształt projektu odpowiadał też możliwościom samorządu terytorialnego, a nie ograniczał jego samodzielności.
Tak, wychodzimy poza pomoc społeczną. Jeżeli samorządowcy podczas konsultacji uznają, że chcą szerszego otwarcia najmu senioralnego, to weźmiemy to pod uwagę. Jednak mieszkań komunalnych mamy mało i choć pieniądze na ich budowę są przewidziane już w przyszłorocznym budżecie, to ich powstanie będzie wymagało czasu. Dlatego zasadne jest wyjście z pomocą w pierwszej kolejności do osób, które najbardziej tego potrzebują – samotnych, posiadających jedno mieszkanie – więzienie. Nie chcemy zamykać się na inne przypadki, ale chcielibyśmy, żeby otwarcie kryteriów wynikało z konsultacji. Wyjaśnijmy to też jasno, skorzystanie z najmu senioralnego nie uszczupla zasobu komunalnego, gdyż w miejsce wynajętego seniorowi lokalu gmina uzyskuje do dyspozycji mieszkanie dotychczas przez tego seniora zajmowane.
Konsultacje trwają. Podam przykład. Poznałam panią dziewięćdziesięcioletnią, która mieszka na drugim piętrze. Nie będzie więc kwalifikować się do najmu senioralnego, chociaż trzeba się nad tym zastanowić. Ona nie wychodzi z mieszkania, bo nie daje rady zejść i wejść po schodach. Powiedziała mi, że nie ma opiekunki, chociaż złożyła wniosek kilka miesięcy temu. Dziś nie ma kto wykonywać tej pracy.
Też uważam, że wsparcie powinno być dla wszystkich. Wiemy natomiast, że mieszkań komunalnych jest mało i w pierwszej kolejności trzeba je kierować do osób najbardziej potrzebujących. Gdyby mieszkań nie brakowało, to dodatkowe warunki nie musiałyby być brane pod uwagę. Być może same gminy powinny mieć uprawnienie do rozszerzenia kryteriów. Bardzo partnersko podchodzimy do współpracy z samorządami.
Bardzo na nie liczę. Wiem, że to najlepsze, wyspecjalizowane podmioty do pośredniczenia między właścicielami mieszkań a osobami, które są zainteresowane najmem. Powiedziałabym nawet, że wprowadzenie najmu senioralnego może być kołem napędowym do powstawania społecznych agencji najmu. Jeśli konsultacje społeczne wskażą na potrzebę doprecyzowania projektu w tym kierunku, to absolutnie trzeba to zrobić. Na początku w ogóle chcieliśmy w przepisach postawić na SAN-y, ale jest ich tylko kilkanaście w całym kraju, więc nie może być to wyłącznie w ich rękach. Zdajemy sobie sprawę, że mieszkań komunalnych dziś brakuje, ale chcemy dać narzędzie w postaci najmu senioralnego – tak, aby samorządowcy sięgając po pieniądze na rozbudowę zasobu mieszkaniowego, przewidywali mieszkania dla osób starszych. To jest w interesie gminy. Wnioski seniorów będą dodatkowym argumentem w staraniach o środki na budowę nowych mieszkań. Dziś samorządy nagłaśniają mocno koszty związane z pobytem seniorów w domach pomocy społecznej. Brakuje alternatywy w postaci pomocy w miejscu zamieszkania i chcemy ją dać, jest przecież tańsza od pomocy społecznej. To nie tylko najem senioralny, ale też bon senioralny.
Przede wszystkim ze skali. Aczkolwiek kryterium jest i tak znacznie wyższe niż w pomocy społecznej i będziemy dochodzić do tych 5 tys. zł. Oscylujemy wokół wysokości średniej emerytury.
Zawsze trzeba oglądać każdą złotówkę, ale problem jest głównie w czymś innym. W ramach konsultacji byłam w każdym regionie Polski – dużych miastach i małych miejscowościach. W większości samorządów słyszałam to samo – brakuje rąk do pracy. Szczególnie w małych gminach, gdzie potrzeba wsparcia jest największa. Dlatego też w projekcie liczbę godzin oparliśmy o wiek – im osoba starsza, tym będzie ich więcej. To wynika właśnie z tego, żebyśmy po złożonym wniosku byli w stanie zabezpieczyć tę liczbę godzin usług. Nie chcemy wsadzić samorządów na minę. Nie może być tak, że mówimy: macie pieniądze, organizujcie usługę, a w odpowiedzi usłyszymy: nie mamy kim. Wiemy, że liczba osób najstarszych najszybciej będzie wzrastać. Osób powyżej osiemdziesiątego piątego roku życia w ciągu najbliższych 15 lat przybędzie o ok. 90 proc. Mamy też więcej stulatków. I proszę sobie wyobrazić, że w takiej sytuacji w ostatnich latach liczba usług opiekuńczych świadczonych w miejscu zamieszkania, zamiast się zwiększać, spadła. Musimy ten sektor usług zdecydowanie rozwinąć i to też funkcja ustawy o bonie senioralnym.
Dla jednego seniora to może być za mało, ale są też tacy seniorzy, którzy potrzebują godziny dziennie. To jest kwestia rąk do pracy, o czym już wspomniałam. Dlatego dostępną liczbę godzin należy podzielić adekwatnie do potrzeb osób starszych i możliwości zatrudnienia opiekunów. Wiadomym jest, że osoby najstarsze wśród starszych z reguły potrzebują większego wsparcia. Stąd proponujemy maksymalną liczbę godzin, adekwatnie do wieku. Wiemy jednak, że będą też sytuacje, kiedy to osoba młodsza będzie wymagała większej liczby godzin niż osoba starsza. Dlatego po konsultacjach zaproponowaliśmy rozwiązanie, żeby jednak w takiej sytuacji usługę w formie bonu senioralnego można było łączyć z usługą opiekuńczą finansowaną przez gminy, czy też dajemy możliwość dokupienia dodatkowych godzin przez rodzinę.
Jesteśmy po dużych konsultacjach publicznych, po międzyresortowej konferencji uzgodnieniowej i dodatkowych konsultacjach. Przed nami jeszcze opinia Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. W ciągu miesiąca planujemy przesłać projekt na Stały Komitet Rady Ministrów.
Sama ustawa ma wejść od stycznia, ale pamiętajmy, że musimy przeprowadzić szkolenia w każdym regionie, dać się przygotować jednostkom samorządu terytorialnego. Dopiero wtedy będziemy znali zasoby kadrowe w poszczególnych częściach kraju. Musimy przeprowadzić też kampanię społeczną, tak by samorządy miały komu zlecić tę usługę.
Na pewno tak. ©℗