Program cieszyłby się większym zainteresowaniem,gdyby kwoty dotacji były wyższe. Czyli jakie?
Dziś rusza drugi nabór wniosków w ramach programu „Energia dla Wsi”, prowadzonego przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Na program przeznaczono 1 mld zł. Nabór będzie trwał do 19 grudnia tego roku lub do wyczerpania środków. Z dofinansowania będą mogli skorzystać rolnicy i spółdzielnie energetyczne, a pozyskane pieniądze mogą zostać przeznaczone na budowę instalacji fotowoltaicznych, wiatrowych, elektrowni wodnych, biogazowni i biogazowni rolniczych oraz magazynów energii. Jeśli wnioskodawca ubiega się o dotację, może ona wynieść 45–65 proc. kosztów kwalifikowalnych. Pożyczka natomiast może pokryć całość kosztów.
– W ubiegłym roku pozyskaliśmy dla tego programu 2 mld zł z Europejskiego Funduszu Modernizacyjnego. W naborze będzie miliard, ponieważ z poprzedniego naboru pozostało bardzo wiele wniosków bez rozpatrzenia – mówiła na konferencji prasowej Paulina Hennig-Kloska, minister klimatu i środowiska.
Największe korzyści tylko dla niektórych rolników
Doktor Magdalena Szymańska, ekspertka ds. ekonomiki gospodarstw rolnych, zauważa, że choć program jest skierowany do wszystkich rolników, to największe korzyści odniosą ci, którzy zajmują się produkcją zwierzęcą. Na nich bowiem nakładanych jest coraz więcej wymogów związanych z ochroną środowiska, co podwyższa koszty produkcji, a działalność tych rolników i tak jest energochłonna.
Koszty te wiążą się m.in. z wymogiem tworzenia stref buforowych wzdłuż cieków wodnych, co może ograniczać powierzchnię uprawną i wymagać dodatkowych nakładów na utrzymanie tych stref, czy też z utrzymaniem takich elementów krajobrazu, jak miedze, zadrzewienia i oczka wodne, co może wiązać się z dodatkowymi nakładami pracy i środków finansowych.
– Z perspektywy takich osób, w przypadku inwestycji np. w biogazownię, rozsądnym rozwiązaniem jest dofinansowanie w postaci dotacji, a nie tylko pożyczka. Wyzwaniem może okazać się kwestia przyłączeń do sieci dystrybucyjnej, a pozwoliłoby to rolnikowi, prócz wykorzystania energii we własnym gospodarstwie, na oddawanie energii do sieci i zarabianie na tym – ocenia Szymańska.
Mikrobiogazownia dla rolnika
Jej zdaniem problem da się ograniczyć, jeśli instalacje OZE będą dopasowane rozmiarem do potrzeb energetycznych gospodarstwa. – Mikrobiogazownia wpisuje się w założenia gospodarki o obiegu zamkniętym: poferment, czyli odpad powstały po wykorzystaniu m.in. obornika do produkcji biogazu, może zostać wykorzystany w gospodarstwie jako nawóz. Do tego dochodzi ciepło, które może być wykorzystane na potrzeby gospodarstwa lub innych budynków w pobliżu – mówi Magdalena Szymańska.
Koszt budowy biogazowni na potrzeby gospodarstwa rolniczego to około 1,5 mln zł, a dotacje wynosiły około 600 tys. zł. Jak słyszymy, taka inwestycja zwraca się w ciągu sześciu, siedmiu lat. W pierwszym naborze złożono 370 wniosków. Największym zainteresowaniem cieszyły się dotacje na inwestycje w biogazownie. Złożono 208 takich wniosków. Siedem dotyczyło fotowoltaiki, a cztery – małych elektrowni wodnych.
20 proc. dopłaty do magazynów energii
„Energia dla Wsi” zakłada też 20-proc. dopłaty do magazynów energii. Jednak znaczna część rolników uważa, że jest to dla nich nadmierny wydatek. Choć pomogłoby to wykorzystywać nadwyżki energii, których nie można oddać z zyskiem do sieci, zwłaszcza w przypadku inwestycji w fotowoltaikę, to rolnicy obawiają się takich inwestycji.
– Program cieszyłby się większym zainteresowaniem, gdyby kwoty dofinansowania były wyższe, a administracja ograniczona do minimum. Rolnicy są coraz bardziej świadomi tego, że inwestycja we własne źródła energii daje im korzyść finansową i jest przyjazna dla środowiska. Mamy problem ze spadającą liczbą gospodarstw nastawionych na produkcję zwierzęcą właśnie ze względu na wysokie koszty produkcji oraz coraz wyższe wymogi związane z ochroną środowiska, więc takie programy jak „Energia dla Wsi” są konieczne – tłumaczy Szymańska. ©℗