Rolnicy nie kryją swego oburzenia i na czwartek, 4 kwietnia szykują kolejną ogólnopolską akcję. Tym razem jednak chcą oszczędzić kierowców, a dopiec tym, których wprost oskarżają o swą niedolę, czyli posłów i senatorów. W rozmowie z DGP związkowcy wyjawiają, jaki mają plan na polskich polityków. - Chcemy ich zmusić, aby zaczęli pracować – mówi Emil Mieczaj, jeden z liderów Solidarności Rolników Indywidualnych.
Strajk okupacyjny w budynku ministerstwa rolnictwa, który rozpoczęła w środę część organizacji rolniczych, to przedsmak tego, co może czekać naszych polityków w najbliższych dniach. Ci ze związkowców, którzy nie zdecydowali się na podpisanie porozumienia z rządem w Jasionce, dziś nie ukrywają, że spodziewali się właśnie takiego obrotu sprawy.
Nie ma żadnego porozumienia z rolnikami
- Ta grupa, która podpisała ten dokument i która została skrytykowana przez resztę rolników, teraz ma za swoje. Mówiłem, że to nie jest żadne porozumienie, a to, co zostało podpisane, to jest fikcja i dziś okazało się to prawdą. Dziś oni przyjechali do ministerstwa i okazało się, że żaden z tych postulatów nie został zrealizowany – ocenia środową akcję w ministerstwie Sławomir Izdebski, przewodniczący Zarządu OPZZ Rolników i Organizacji Rolniczych.
Przyznaje, że przeczuwał taki obrót sprawy już w chwili, gdy strona rządowa podpisywała z rolnikami, szeroko reklamowane, porozumienie z Jasionki. W jego ocenie, nie można było zgadzać się na rządowe obietnice, gdy na ich realizację nie było przeznaczonych w budżecie żadnych pieniędzy. Sam jednak nie zamierza jedynie z pobłażaniem patrzeć na los bardziej łatwowiernych kolegów, ale zapowiada wielką akcję, która wystartować ma już w najbliższy czwartek.
Protest rolników w biurach poselskich
- Rolnicy będą spontanicznie odwiedzać biura poselskie i senatorskie po to, żeby przedstawić nasze postulaty, żeby porozmawiać i żeby w końcu pokazać im, na czym w końcu polega problem, bo bardzo często politycy nie znają się na rolnictwie. Oczywiście, że wszyscy nie muszą się znać, ale aby mogli ewentualnie skuteczniej zabiegać o nasze interesy, to dobrze by było, żeby oddolnie ich rolnicy odwiedzili i przekazali, na czym polega ten problem – zapowiada Sławomir Izdebski.
Akcja objąć ma całą Polskę, a delegacje rolnicze mają pojawić się we wszystkich biurach poselskich i senatorskich. Rolnicy liczą, że zastaną na miejscu parlamentarzystów i ci nie będą zasłaniać się nadmiarem pracy.
- Nie wyobrażam sobie, aby posłów i senatorów nie było w biurach. Sejmu nie ma, akcja jest nagłośniona i żaden z polityków nie wytłumaczy się, że on nie wiedział. Jeśli któregoś nie będzie w biurze, to będzie to świadczyć o tym, w jakim poważaniu ma rolników – mówi przewodniczący.
Rolnicy chcą zmusić posłów do pracy
Rolnicy nie wykluczają, że do biur poselskich przyjadą z podarkami dla naszych polityków. Niektórzy mogą liczyć na prezenty w postaci paczek z żywnością, a ci, którzy wzbudzają wśród rolników największe emocje, muszą uważać, by w prezencie nie dostać…gnojowicy czy obornika. Taką formę akcji protestacyjnej zdesperowani rolnicy tłumaczą w prosty sposób.
- Chcemy ich odwiedzić w ich biurach z uwagi na to, że to, co dziś się dzieje w rolnictwie jest po prostu wielką hucpą polityczną. Chcemy ich zmusić, aby zaczęli pracować – mówi Emil Mieczaj z Solidarności Rolników Indywidualnych.
I choć zapewne sami posłowie oburzyliby się na sugestię, że mało pracują, związkowiec na poparcie swych oskarżeń przytacza twarde fakty.
- Byłem ostatnio na posiedzeniu sejmowej komisji rolnictwa, która trwała dwie i pół godziny. Po godzinie zniknęły posłanki Platformy Obywatelskiej, a po jakimś czasie zniknęli inni posłowie. Stronę społeczną dopuszczono do głosu, gdy nawet już quorum nie było. Po prostu traktuje się nas jako zło konieczne. Więc jeśli posłowie w Sejmie biorą pieniądze, a nie przychodzą na spotkania, to będą musieli teraz jeszcze pokazać, czy są chociaż w biurach poselskich – mówi Mieczaj.
Na razie nie zapadła jeszcze decyzja o wzmożeniu blokad na polskich drogach, a najbliższe dni rolnicy chcą wykorzystać, by dotrzeć do wszystkich posłów i senatorów.
Protestujący domagają się wstrzymania zalewu ukraińskich płodów rolnych, które w wielkiej ilości pojawiają się na polskim rynku oraz wstrzymania rolniczych założeń europejskiego pakietu klimatycznego FF55.