Zgoda Komisji Europejskiej na wypłatę 1 mld zł polskim producentom kukurydzy ma być jedynie formalnością – ocenia dla DGP unijny komisarz.

Dopłaty dla producentów kukurydzy to warunek, by rolnicy na stałe przerwali protest na polsko-ukraińskiej granicy. – Wniosek o zgodę na wypłatę 1 mld zł pomocy publicznej naszym rolnikom został już przez polski rząd złożony. Teraz jest przedmiotem wewnętrznych procedur w KE. Jako unijny komisarz wspieram ten wniosek jak każdy inny, który ma pomóc Polsce, niezależnie od tego, który rząd go składa – powiedział „DGP” Janusz Wojciechowski, komisarz UE ds. rolnictwa.

Dodał, że decyzja Brukseli powinna zapaść w ciągu „kilku najbliższych tygodni”, o ile nie będzie żadnych dodatkowych wątpliwości do wyjaśnienia. – Liczę, że decyzja KE to będzie tylko formalność. Wniosek ma wszelkie szanse pozytywnego zatwierdzenia – ocenił.

Na początku stycznia Ministerstwo Rolnictwa przekazało stowarzyszeniu „Oszukana Wieś” – które koordynuje rolnicze strajki na granicy polsko-ukraińskiej – pismo z informacją, że akceptuje trzy najważniejsze dla protestujących postulaty. Jednym z nich jest kwestia dopłat w wysokości 1 mld zł do skupu kukurydzy. Resort rolnictwa zaznaczył jednocześnie, że zgodnie z podpisanym porozumieniem zawieszającym strajk postulaty zostaną zrealizowane po zakończeniu procesu legislacyjnego i uzyskaniu akceptacji ze strony Komisji Europejskiej.

– Na razie zeszliśmy z dróg, ale protestu nie zamknęliśmy, a jedynie zawiesiliśmy. Teraz dajemy rządowi dwa tygodnie, by sprawdzić, czy inne postulaty będą szły do przodu. Natomiast czujemy, że znaleźliśmy porozumienie i dalsze negocjacje chcemy prowadzić przy stole, a nie na drogach – wyjaśnił wczoraj DGP lider protestujących, Roman Kondrów.

– W kwestii uruchomienia dopłat do kukurydzy jesteśmy wyrozumiali i poczekamy. Wiemy, że trwa proces w Unii Europejskiej. Liczymy, że w połowie lutego dostaniemy pozytywną odpowiedź – dodał.

Formalna zgoda Brukseli faktycznie może się pojawić już w lutym. Pomoc ma być przeznaczona na rekompensaty za niskie krajowe ceny skupu kukurydzy. Zasady dystrybucji środków leżą w gestii poszczególnych krajów, a KE jedynie wydaje zgodę na jej udzielenie, sprawdzając, czy wnioskowana pomoc jest uzasadniona, proporcjonalna i czy nie narusza zasad wewnętrznego rynku lub umów stowarzyszeniowych, np. ze Światową Organizacją Handlu (WTO). Co do zasady postępowanie notyfikacyjne powinno trwać nie dłużej niż dwa miesiące.

Nowe regulacje pomocy publicznej przyjęto w UE w marcu 2022 r., a ich celem jest łagodzenie negatywnych skutków wojny w Ukrainie na gospodarki krajów członkowskich, w tym skutków otwarcia wspólnego rynku dla Ukrainy. Komisarz Wojciechowski przypomniał, że pierwotnie rolnictwo miało nie być uwzględnione w pakiecie objętym nowymi regulacjami.

– Mocno naciskałem, żeby rolnictwo było dołożone do tego pakietu, i to się udało. Naszym rolnikom należy się pomoc, bo to oni płacą najwyższą cenę za otwarcie unijnego rynku dla Ukrainy. Ogółem polska gospodarka na tym otwarciu korzysta, ale akurat rolnicy są tą grupą przedsiębiorców, która jest stratna. Stąd konieczność wprowadzenia rekompensat – tłumaczy w rozmowie z DGP Wojciechowski.

Jak dodaje unijny komisarz ds. rolnictwa, do tej pory KE zgodziła się na przekazanie pomocy publicznej unijnym rolnikom w wysokości 9,3 mld euro, z czego 3,7 mld euro – najwięcej ze wszystkich krajów członkowskich – dotyczyło rolnictwa polskiego. Obecny wniosek jest już 16., jaki polski rząd złożył w Brukseli na pomoc dla rodzimego rolnictwa. Wszystkie 15 poprzednich zostało rozpatrzonych przez unijnych decydentów pozytywnie.

Rolnicze manifestacje rozlewają się po Europie. W poniedziałek rano farmerzy zablokowali niektóre punkty graniczne między Niemcami a Holandią oraz Niemcami a Polską. W akcji biorą udział rolnicy z wielu krajów UE, w tym z Polski. Szczepan Wójcik z Instytutu Gospodarki Rolnej – współorganizatora manifestacji za Odrą – tłumaczy, że protest jest „aktem desperacji rolników, którzy chcą normalnej, prorolniczej polityki, która nie będzie wypychać rolnictwa poza Unię Europejską”. Punktem zapalnym jest m.in. restrykcyjna polityka klimatyczna UE przy jednoczesnym otwarciu wspólnego rynku dla tanich produktów z Ukrainy. ©℗