Niskie ceny powstrzymywały producentów przed sprzedażą, życie zmusiło ich jednak do zmiany decyzji.
W tym roku ceny zbóż w skupie są niższe nawet o połowę od tych sprzed roku. To był główny powód, dla którego rolnicy powstrzymywali się z ich zbyciem. Jak mówili, nie chcieli tracić, bo cena nie rekompensowała kosztów produkcji. Najnowsze dane GUS pokazują jednak, że do skupów trafiło ostatecznie w tym roku więcej zboża niż w 2022 r. W ciągu 10 miesięcy nabyły one prawie 2,7 mln t pszenicy, 506,7 tys. t jęczmienia i 1,1 mln t kukurydzy, czyli odpowiednio o 25,5 proc., 11 proc. i 22,4 proc. więcej niż przed rokiem. W zeszłym roku o tej porze brakowało chętnych do sprzedawania zbóż. Wyjątek stanowiła kukurydza.
Powodów wzrostu skupu jest kilka. – Po pierwsze, ogłoszenie rekompensat do kukurydzy, żyta, jęczmienia, owsa, pszenżyta i mieszanek zbożowych oraz rzepaku i rzepiku dla rolników, którzy ponieśli stratę w wyniku zakłóceń wywołanych wojną w Ukrainie. Po drugie, mam doniesienia, że z udziałem niektórych rolników nastąpiła legalizacja zbóż przywiezionych do Polski z Ukrainy – wyjaśnia Marcin Gryn, członek zarządu Polski Związek Producentów Roślin Zbożowych. I dodaje, że lista importerów jest długa, liczy ponad 60 stron, zatem gdzieś trzeba było ten towar upłynnić. Zwraca uwagę na żyto, które nie trafia do nas z Ukrainy. To wykazało w tym roku tendencję spadkową w skupie. Według GUS wyniósł on niemal 10 proc. za 10 miesięcy.
Nie wszyscy nasi rozmówcy wierzą, że zboże z Ukrainy mogło trafić do polskich skupów, bo jak podkreślają, to nielegalny proceder. Źródeł wzrostu upatrują w innych czynnikach.
– Rolnicy musieli zrobić miejsce w swoich magazynach na ziarno z nowych zbiorów – mówi Łukasz Prysak z AgroGold i przyznaje, że liczba chętnych do sprzedaży plonów stale rośnie. – Skupiliśmy w tym roku dwa razy więcej kukurydzy mokrej niż przed rokiem – dodaje.
Hubert Prochenka z Mirpaszu mówi, że rolnicy stanęli pod ścianą. Musieli zacząć sprzedawać zboże, by na nim nie stracić. Długie przetrzymywanie to wzrost ryzyka, że zawilgotnieje lub dostanie się do niego szkodnik. A to oznacza straty. – Lepiej więc odzyskać część pieniędzy i mieć na produkcję w przyszłym roku, niż zostać z niczym – tłumaczy Hubert Prochenka, potwierdzając zwiększający się ruch w skupach.
Rolnicy wymieniają jeszcze jeden powód: spada pogłowie zwierząt hodowlanych w kraju, czyli mniej zboża potrzeba na pasze. Jeden z rozmówców podaje przykład hodowcy świń, który produkował przez wiele lat 500 t pszenżyta. W tym roku zlikwidował jednak stado, bo jego utrzymywanie stało się nieopłacalne. Został więc ze zbożem, które odstawił do skupu mimo niekorzystnej ceny.
Główny Urząd Statystyczny potwierdza: w tym roku w czerwcu pogłowie świń liczyło 9,4 mln sztuk, o 1,8 proc. mniej niż przed rokiem. W 2022 r. spadek wyniósł 6 proc.
Łukasz Prysak podkreśla, że nie płaci się teraz dobrze za zboże na eksport, które wcześniej trafiało do portów. – Dlatego w centralnej Polsce czy na południu bardziej opłaca się je zbyć u lokalnych odbiorców, np. w mieszalniach, niż wieźć na eksport – tłumaczy. Podkreśla, że „kurek” ze zbożem zostanie przez rolników zakręcony w związku z dalszym spadkiem notowań surowców rolnych na zagranicznych giełdach. – Będą sprzedawać tylko ci, którzy muszą, by mieć pieniądze na raty leasingowe, zakup środków czy inwestycje, do których zobowiązali się w ramach wniosków składanych w ramach PROW. Szczególnie że wielu po jednym czy nawet dwóch latach od złożenia wniosku doczekało się wreszcie przyznania dotacji. Stąd też skok w rejestracji nowych ciągników – mówi. Jak wynika z danych Polskiej Izby Gospodarczej Maszyn i Urządzeń Rolniczych, październik był drugim miesiącem z rzędu, w którym liczba ciągników wzrosła, porównując miesiąc do miesiąca i rok do roku. Odbija też rynek rejestracji nowych przyczep.
Rolnicy podkreślają, że nie wszyscy otrzymali rekompensatę do zboża. Wnioski złożyło 130 tys. rolników, a kwota zarezerwowana na ten cel to 800 mln zł. – Pieniądze na ten cel szybko się wyczerpały. Rolnicy otrzymali pisma, że muszą jeszcze raz złożyć wniosek i przejść całą procedurę. Teraz czekają na wypłatę. Pytanie, kiedy to nastąpi – mówi Marcin Gryn. ©℗