Zboże z Ukrainy ponownie zaczęło trafiać na zagraniczne rynki przez Morze Czarne.
W piątek port w Czarnomorsku opuścił pływający pod banderą Palau „Aroyat”. To drugi statek ze zbożem na pokładzie, który skorzystał z tymczasowego korytarza na Morzu Czarnym. Władze Ukrainy zdecydowały o jego utworzeniu w sierpniu. Tuż po tym, jak – po roku wątpliwej współpracy – Rosjanie wycofali się z wynegocjowanych przez ONZ i Turcję porozumień zbożowych.
„Aroyat przewozi 17,6 tys. t zboża do Egiptu” – napisał na portalu X (wcześniej znanym jako Twitter) minister infrastruktury Ukrainy Ołeksandr Kubrakow. We wtorek z pogrążonego w wojnie kraju wypłynął też „Resilient Africa”, na którego pokładzie znajdują się 3 tys. t pszenicy. Według informacji dostępnych na portalu Marinetraffic.com zmierza w kierunku Izraela.
Trasa ta nabiera znaczenia. Bo w piątek w kierunku ukraińskiego wybrzeża zmierzały już trzy kolejne statki towarowe. „Zostaną załadowane 127 tys. t produktów rolnych i rudą żelaza” – przekazał Kubrakow. Dostawy mają trafić do Chin, Egiptu i Hiszpanii. Wcześniej korytarzem przepłynęło już pięć statków, które utknęły w Ukrainie po wybuchu wojny. Nie zostały bowiem objęte umowami zbożowymi. Na przykład „Puma”, która 15 września opuściła port w Odessie, przewożąc do Turcji 14 tys. t rzepaku i 16 tys. t metalu.
Trasą czarnomorską będzie można wysyłać do 3 mln t zboża miesięcznie
Serhij Feofiłow, prezes firmy doradczej UkrAgroConsult, tłumaczy w rozmowie z DGP, że realnie trasą tą można będzie wysyłać 2–3 mln t zboża miesięcznie. Nie byłby to najgorszy wynik, biorąc pod uwagę, że przez rok funkcjonowania porozumień zbożowych przez Morze Czarne wysłano prawie 33 mln t towarów. Tym bardziej że teraz eksport odbywa się na ukraińskich zasadach. Bez konieczności prowadzenia inspekcji w Stambule, które były warunkiem współpracy z Kremlem. I szybko stały się narzędziem, dzięki któremu Moskwa wydłużała proces eksportu.
– Bezpieczeństwo nowej trasy zapewniają ukraińskie siły zbrojne. Z oczywistych względów nie znamy żadnych szczegółów, ale do tej pory nie doszło do żadnych incydentów – mówi Feofiłow. Choć podkreśla, że wyzwaniem wciąż jest znalezienie przewoźników, którzy zdecydują się podjąć ryzyko. A to wciąż istnieje. W lipcu Moskwa ostrzegała, że każdy komercyjny statek zbliżający się do ukraińskich portów będzie traktowany jako potencjalny transport ładunków bojowych. W połowie sierpnia rosyjska marynarka wojenna oddała zresztą strzały ostrzegawcze w kierunku jednego z frachtowców. Następnie rosyjscy żołnierze dostali się na pokład jednostki ze śmigłowców Ka-29. Chcieli wymusić inspekcję.
„Kyiv Independent” pisze, że wśród załogi „Aroyat” i „Resilient Africa” byli obywatele Turcji, Azerbejdżanu, Egiptu i Ukrainy. A mimo trudności w sumie Ukraina w lipcu i sierpniu wyeksportowała ok. 5 mln t zboża. To poziom zbliżony do stanu z ubiegłego roku. Polegający na ograniczeniu ukraińskiego eksportu cel Rosjan nie został więc osiągnięty. „Globalny rynek również radzi sobie dobrze bez porozumień zbożowych” – napisał z kolei dyrektor zarządzający firmy SovEcon Andrij Sizow w tekście dla think tanku Carnegie Endowment for International Peace. Choćby dlatego, że coraz więcej to
warów Kijów wysyła również z sąsiedzkiej Rumunii.
Przez pierwsze osiem miesięcy 2023 r. za pośrednictwem portu w Konstancy Ukraina wyeksportowała 9,2 mln t zboża. To więcej niż w całym 2022 r., kiedy było to 8,6 mln t.
Konstanca jest obecnie kluczową alternatywną trasą eksportu z Kijowa.
Towary są tam wysyłane z Ukrainy zarówno drogą lądową, koleją, jak i łodziami przez Dunaj. Rumunia informowała, że w nadchodzących miesiącach zamierza podwoić miesięczną zdolność tranzytową ukraińskiego zboża do 4 mln t.
Przed wojną obsługiwała bowiem przede wszystkim eksport z pozbawionych dostępu do morza Węgier i Serbii. ©℗