Wojciechowski tłumaczył, że sytuacja w rolnictwie w związku z kryzysem koronawirusowym jest trudna i dotknęła wszystkie jego sektory, na co nakłada się skomplikowana sytuacja w unijnym transporcie.
Według komisarza kryzys unaocznia, że dla unijnego sektora rolniczego ważne jest: wspieranie eksportu, utrzymanie wspólnego rynku i przepływu towarów oraz wzmacnianie odporności na sytuacje kryzysowe.
Podkreślił, że trzeba budować niezależność rolnictwa rozumianą jako "mniejsze – na tyle, na ile to możliwe - uzależnienie rolników od importu środków produkcji, np. pasz, a z drugiej strony mniejsze – na tyle, na ile to możliwe – uzależnienie od rynków eksportowych". "To jest bardzo ważna lekcja z tego kryzysu” – dodał.
Podczas debaty pojawiały się pytania dotyczące przyszłego unijnego budżetu na lata 2021-2027. Jego kształt nie został jeszcze ustalony przez kraje UE.
„Jest to przedmiotem politycznej dyskusji. (…) O tym, jaki mamy budżet dla całej UE, decyduje wola polityczna państw członkowskich, co dotyczy też budżetu na Wspólną Politykę Rolna” – odpowiedział.
Wojciechowski zapewnił, że sam robi wszystko, by budżet na rolnictwo w przyszłych ramach finansowych był jak najsilniejszy.
„W dyskusjach o przyszłym budżecie UE toczmy spory, czy to ma być 1,11 proc., czy 1,07 proc., czy 1,03 proc. dochodu narodowego brutto UE, a są państwa członkowskie, które chcą, żeby to było tylko 1 proc." - przyznał. "Jest silna presja, by ograniczać wydatki na rolnictwo - to są realia polityczne. (…) KE dysponuje takim budżetem, jaki powierzą jej do dyspozycji w ramach politycznej zgody państwa członkowskie” – podkreślił.
Dodał, że KE akceptuje obecnie programy pomocy publicznej, przedłożone przez państwa członkowskie, które łącznie sięgają kwoty 1,8 bln euro (stan na 22 kwietnia).
„To jest prawie dwa razy więcej niż siedmioletni budżet Unii Europejskiej" - zwrócił uwagę komisarz. "W jednym kraju, który jest na czele tej listy i obejmuje 56 proc. całej tej pomocy, jest to kwota ok. 1 bln euro, czyli porównywalna z całym siedmioletnim budżetem UE. Pomoc dla rolników musi być w tej chwili podzielona między UE a państwa członkowskie” – zaznaczył.
Wojciechowski powiedział też, że potrzeby rolnictwa są obecnie zdecydowanie większe, niż były wcześniej. „Mamy kryzys, mamy nowe wyzwania związane z Nowym Zielonym Ładem. Rolnictwo musi być bardziej odporne na sytuacje kryzysowe” – przekonywał. Jak dodał, problemy rolnictwa są doskonale rozumiane w Komisji Europejskiej. „Potrzeb jest mnóstwo. Mamy do czynienia z potężnym kryzysem, którego doświadczają praktycznie wszystkie sektory gospodarki” – wyjaśnił.
Komisja Europejska ogłosiła w ubiegłą środę środki wsparcia sektora rolno-spożywczego, w tym m.in. dopłaty do przechowywania mleka i mięsa. Spółdzielnie rolnicze oceniają, że sektor mleczarski jest jednym z najbardziej dotkniętych kryzysem związanym z pandemią Covid-19.
Komisja zaproponowała dopłaty do prywatnego przechowywania produktów mlecznych (odtłuszczonego mleka w proszku, masła, sera) oraz produktów mięsnych (wołowiny, owiec i kóz). Program ten pozwoli na tymczasowe wycofanie produktów z rynku na okres minimum 2-3 miesięcy, a maksymalnie do 5-6 miesięcy. Ma to doprowadzić do zmniejszenia podaży, co w perspektywie długoterminowej ma przywrócić równowagę rynkową.
Komisja chce też wprowadzić elastyczność we wdrażaniu programów wspierania rynku wina, owoców i warzyw, oliwy z oliwek, pszczelarstwa oraz programu szkolnego UE, obejmującego mleko, owoce i warzywa. Umożliwi to reorientację priorytetów finansowania - tak, by odpowiedzieć na kryzys we wszystkich sektorach.
Kolejnym środkiem mającym pomagać rolnikom ma być odejście od unijnych reguł konkurencji dla producentów mleka, kwiatów i ziemniaków. Podmioty działające w tych sektorach będą mogły wspólnie podejmować kroki w celu ustabilizowania rynku. I tak na przykład rolnicy będą mogli wspólnie planować produkcję mleka, a przedsiębiorcy działający w sektorze kwiatów i ziemniaków będą mogli wycofywać produkty z rynku.
Dozwolone będzie też przechowywanie tych dóbr przez prywatnych operatorów. Takie umowy obowiązywałyby przez okres maksymalnie sześciu miesięcy. Aby uniknąć negatywnych skutków tej polityki, ściśle monitorowane mają być zmiany cen konsumpcyjnych.