Zdaniem samorządowców w Polsce jest za mało stacji pomiarowych, pomagających określać stan suszy na danym terenie. W efekcie zdarza się, że w jednej gminie jest uruchamiana pomoc, a w sąsiedniej, również dotkniętej klęską – już nie.
Zdaniem samorządowców w Polsce jest za mało stacji pomiarowych, pomagających określać stan suszy na danym terenie. W efekcie zdarza się, że w jednej gminie jest uruchamiana pomoc, a w sąsiedniej, również dotkniętej klęską – już nie.
Straty w rolnictwie spowodowane tegoroczną suszą są obecnie podliczane w 1586 gminach. Jest nią dotkniętych ok. 175 tys. gospodarstw na obszarze 2,5 mln ha – podaje Krajowa Rada Izb Rolniczych. Niestety, są podejrzenia, że dane o skali zjawiska mogą być zaniżone.
O problemie „nierzetelnego kwalifikowania obszarów objętych klęską suszy” informują włodarze ze Związku Gmin Wiejskich RP (ZGWRP) w piśmie skierowanym do ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego. Zwracają uwagę na „zbyt małą liczbę stacji meteorologicznych, których dane nie oddają rzeczywistego obrazu prognozowanego obniżenia plonów na skutek niekorzystnych zjawisk atmosferycznych”. Wskazują, że na podstawie danych Instytutu Uprawy. Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach ogłoszono w tym roku klęskę suszy na części terenów niektórych województw. – Ani samorządy, a tym bardziej rolnicy nie znają uzasadnienia, dlaczego obszary niektórych gmin zostały objęte suszą, a sąsiednie, szczególnie na lżejszych glebach – nie, tym bardziej że z pomiarów ich stacji wynika, iż opadów w okresie maj–czerwiec 2019 r. nie było lub były znikome – argumentuje związek.
/>
O problemie szerzej mówi nam Leszek Świętalski z ZGWRP. – Urzędnicy boją się ogłaszać stan klęski, bo nie chcą być pociągnięci do odpowiedzialności w przypadku nieuzasadnionego wprowadzenia stanu suszy, gdy uruchamiane są specjalne mechanizmy pomocowe. Stan suszy wymaga dokonywania szacunków strat na miejscu. Na tej podstawie mieszkańcom wypłacane są zapomogi, np. dopłaty do zaciągniętych kredytów, uruchomienie środków wsparcia czy pomocy socjalnej – wyjaśnia. I dodaje, że wspomniane stacje pomiarowe służą do rzeczywistego określenia stanu suszy. – Gdy tego sprzętu brakuje, to albo izby rolnicze, albo wójt zwracają się do wojewody o powołanie komisji. Mieliśmy taką sytuację w gminie Cekcyn. Tam stacji nie ma i nie zaobserwowano klęski suszy, mimo że w sąsiednich gminach ją stwierdzono. Dopiero po wystąpieniu do wojewody suszę potwierdzono. Gdyby stacja była, dane byłyby wymierne, a wojewoda mógłby sam uruchomić procedury, zamiast tracić czas na przekonywanie się, czy susza jest, czy jej nie ma – dodaje Leszek Świętalski.
O komentarz poprosiliśmy Ministerstwo Rolnictwa. Dariusz Mamiński z biura prasowego MR zaznacza, że prowadzony system monitoringu suszy rolniczej określa „tylko i wyłącznie straty w plonach wynikające z niedoboru wody”, a inne niekorzystne warunki pogodowe czy niestosowanie w odpowiednim czasie zabiegów agrotechnicznych również istotnie wpływają na obniżkę plonów. Natomiast w kontekście stacji pomiarowych i ich liczby zapewnia, że sieć stale się zwiększa, a dzięki temu wzrastają dokładność oraz jakość prezentowanych wyników.
– W okresie 2007–2019 nastąpił wzrost liczby stacji i posterunków meteorologicznych z 227 do 695. To 468 stacji więcej. W roku bieżącym przybyło 27 stacji – dodaje Dariusz Mamiński.
Jednak do spełnienia postulatu gmin o jednej stacji na gminę (czyli ok. 2,5 tys.) wciąż daleko.
Nasz rozmówca z resortu zwraca uwagę, że często występują duże trudności ze znalezieniem odpowiedniego miejsca na postawienie stacji. – Musi ono być reprezentatywne dla gminy, która pod względem przyrodniczym jest bardzo często zróżnicowana (ukształtowanie terenu, stosunki wodne). Poza tym, mimo dużych nacisków ze strony rolników czy organów samorządowych, występują również duże kłopoty z powodu znalezienia właściciela chcącego udostępnić grunt na postawienie takiej stacji – przekonuje Dariusz Mamiński.
Na koniec zostaje jeszcze kwestia kosztów. A te, zdaniem resortu, są niebagatelne. Koszt zakupu jednej stacji, w zależności od jej wyposażenia, może wahać się od ok. 40 tys. do 70 tys. zł. Do tego dochodzi bieżąca eksploatacja. – Zatem nie jest możliwe zwiększenie liczby stacji pomiarowych do poziomu jednej na każdą gminę – rozwiewa wątpliwości Dariusz Mamiński.
Tak jednoznaczna deklaracja wciąż nie zniechęca samorządowców w wywieraniu presji na rząd w tej sprawie. – Ministerstwo od lat pracuje nad satelitarnym systemem szacowania strat, co chyba byłoby panaceum na te problemy, byłoby mniej kosztowne i pozwoliło szybciej reagować – przekonuje Leszek Świętalski z ZGWRP.
Jak jednak ustaliliśmy, resort sceptycznie podchodzi do takiej możliwości z uwagi na ograniczenia technologiczne (m.in. rozdzielczość zdjęć) czy dużą liczbę dni z pokrywą chmur uniemożliwiającą wykonywanie obrazów satelitarnych.
W tym tygodniu minister rolnictwa ma przedstawić rządowi program pomocowy dla rolników, których gospodarstwa ucierpiały w wyniku suszy. Po zaakceptowaniu przez Radę Ministrów pozwoli on Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa na przyjmowanie od rolników wniosków o pomoc.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama