Organy UE podjęły się rozwiązania trudności związanych z eksploatacją dzieł, których autor nie jest ustalony. Niestety poświęcona utworom osieroconym dyrektywa pozostawia wiele do życzenia
W wielu przypadkach nie wiadomo, kto jest uprawniony do utworu, którego ochrona majątkowa trwa. Może to być spowodowane różnymi przyczynami. Najczęściej jest wynikiem tego, że nie są znani spadkobiercy zmarłego twórcy; często nie wiadomo, kto jest autorem lub jego następcą prawnym lub nawiązanie z nim kontaktu umożliwiającego zawarcie umowy o rozpowszechnianie utworu napotyka trudne do przezwyciężenia bariery.
Jeżeli jest możliwość nawiązania kontaktu choćby z jednym ze współuprawnionych, utwór nie może być uznany za osierocony. Dolegliwości w tej kwestii wzrosły w związku z przedłużeniem majątkowej ochrony autorskiej do 70 lat po śmierci twórcy (albo ostatniego ze współtwórców). Drugą przyczyną wpływającą na skalę problemu jest szerokie rozumienie utworu, obejmujące każdy przejaw twórczości o indywidualnym charakterze, ustalony w jakikolwiek sposób.

Wąski zakres

Problem utworów osieroconych jest znany od dawna i często staje się przeszkodą w ich eksploatacji. Wydawcy, teatry, producenci nie chcą ryzykować angażowania się w rozpowszechnianie utworu bez uzyskania zgody uprawnionego. Rozwiązanie tych trudności podjęte zostało przez organy UE. Niestety, poświęcona utworom osieroconym dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady z 24 października 2012 r. 2012/28/WE objęła jedynie niektóre rodzaje utworów, a przyjęta w niej regulacja pozostawia wiele do życzenia.
Jest to sytuacja znamienna. Dyrektywa załatwia oczekiwania jedynie najbardziej aktywnych lobby, mianowicie producentów audiowizualnych, fonograficznych oraz nadawców publicznych. Obejmuje chronione, opublikowane w UE utwory audiowizualne i fonogramy w zbiorach publicznych bibliotek, placówek oświatowych, muzeów i archiwów oraz utwory audiowizualny i fonogramy wyprodukowane przez nadawców publicznych do 2002 r.
Uznanie utworu za osierocony w jednym państwie UE uzyskuje skutek także w innych państwach wspólnoty, bez potrzeby dodatkowych formalności. W ten sposób przyjęta w dyrektywie regulacja nie tylko pozwala na uchylenie skutków braku zgody na rozpowszechnianie utworu uznanego za osierocony, ale także pozwala na przełamanie terytorialnych barier skutków takiego uznania. Niestety, dotyczy to jedynie państw UE i zakresu wąsko ujętego w dyrektywie.
Skorzystanie z jej dobrodziejstwa nakłada na ustawodawców krajowych obowiązek jej implementowania. Powinno też dawać asumpt do udzielenia odpowiedzi na pytanie, w jakim zakresie – niestety, już tylko na własny krajowy użytek – statusem utworów osieroconych objąć wszystkie dzieła, których autorów nie można ustalić.
Procedura nadawania statusu utworu osieroconego, jak również jego uchylania została w dyrektywie jedynie zarysowana. Mają ją poprzedzać, co zrozumiałe, staranne poszukiwania informacji o autorze lub jego następcy prawnym. Wyniki poszukiwań podlegać mają przekazywaniu przez państwa członkowskie do rejestracji w bazie danych Urzędu Harmonizacji Rynku Wewnętrznego. Szczegóły pozostawione zostały państwu UE, w którym prowadzona jest procedura nadawania statusu utworu osieroconego.
Poważnym mankamentem dyrektywy są nazbyt enigmatycznie ujęte zasady korzystania z utworów osieroconych. Dyrektywa przewiduje prawo do korzystania z takiego dzieła w celach związanych z zadaniami publicznymi podmiotów wymienionych w dyrektywie, z możliwością uzyskiwania przez nich dochodów przeznaczonych na koszty digitalizacji i publicznego udostępniania utworów osieroconych lub dla realizacji zadań w interesie publicznym. Co zatem z innymi formami korzystania? Tu również przed polskim ustawodawcą staje pytanie o celowość szerszego ujęcia w odniesieniu do naszego terytorium.

Rekompensata

Na państwa członkowskie nałożony został obowiązek zapewnienia uprawnionym godziwej rekompensaty za korzystanie z utworów osieroconych, co do których status osierocenia został uchylony wobec ujawnienia uprawnionych. Uregulowanie tej kwestii jest również wysoce enigmatyczne. Określenie owej godziwej rekompensaty pozostawione zostało państwu, w którym siedzibę ma korzystający z danego utworu osieroconego. Polski ustawodawca będzie więc miał obowiązek zapewnienia takiej wypłaty i ma „swobodę wyboru okoliczności, w których ma miejsce wypłata takiej rekompensaty”. Trudno i to postanowienie uznać za jasne, a przede wszystkim za wystarczające.
Co więcej, zdaje się ono pomijać charakter uznania utworu za osierocony. Status taki nie powinien przecież być rozumiany jako powodujący wywłaszczenie z autorskich praw majątkowych. Ze swej istoty nadanie statusu utworu osieroconego, pozwalające na zastępcze licencjonowanie korzystania z utworu, ma charakter tymczasowy i warunkowy w tym sensie, że uprawnieni do takiego utworu w każdym czasie, ujawniając się, spowodują unieważnienie tego statusu. W tym kontekście wspomniana zasada rekompensaty jest – mówiąc oględnie – niezrozumiała.
Dyrektywa wspomina też o nieingerowaniu w uregulowania dotyczące zarządzania prawami na szczeblu krajowym. Wymaga to synchronizacji uregulowań dotyczących utworów osieroconych z zasadami zbiorowego zarządu prawami do utworów i artystycznych wykonań. Należy przypomnieć, że – w ramach swoich obowiązków – organizacje zarządzające prawami autorskimi lub pokrewnymi (OZZ), jeżeli nie uda im się zidentyfikować uprawnionego lub nawiązać z nim kontaktu, należne mu wynagrodzenie mają obowiązek pozostawiać do dyspozycji uprawnionych co najmniej przez okres przedawnienia roszczenia o jego wypłatę, czyli przez lat dziesięć. Z kolei warunki, na jakich dochodzi do korzystania z utworu lub artystycznego wykonania, powinny uwzględniać zasadę równego traktowania tych dóbr.
Zasady korzystania z utworów osieroconych zmierzają do umożliwienia legalnego korzystania z utworu lub artystycznego wykonania w sytuacji, gdy uprawniony jest nieznany lub nie został odnaleziony mimo starannych poszukiwań. Nie powinno to uzasadniać jakichkolwiek dalej idących ograniczeń praw do tych utworów lub tworzenia kategorii utworów o osłabionej ochronie, zwłaszcza że należy się zawsze liczyć z ujawnieniem się uprawnionych, powodującym unieważnienie statusu osierocenia.
Zachodzi poważna obawa, że implementacji omawianej dyrektywy towarzyszyć będą tendencje do zawłaszczania korzyści z tytułu pożytków z korzystania z utworów osieroconych, że pojawią się próby tworzenia instytucji zajmującej się prowadzeniem postępowania i uznania za osierocony, w tym prowadzenia rejestru. Należy zatem zwrócić uwagę, że w znacznym stopniu już dziś czynności te są wykonywane przez OZZ w zakresie ich właściwości. Nie ma żadnej potrzeby ich działań dublować i generować z tego tytułu zbędnych dodatkowych kosztów.
Niezbędne jest zaś wskazanie właściwych w tym zakresie organizacji oraz określenie jednolitych zasad, które powinny być stosowane w związku zarówno ze stwierdzaniem statusu osierocenia, przyjmowania zastrzeżeń do zapadłych w tym zakresie rozstrzygnięć, jak i unieważniania statusu utworów osieroconych i rozliczania z uprawnionym korzystania z takich utworów przez czas istnienia tego statusu.

Quasi-konsultacje

Należy wyrazić zadowolenie, że sprawy implementacji powołanej wyżej dyrektywy uznano za wymagające publicznej debaty. Zastrzeżenia nasuwają jednak zasady prac nad implementacją dyrektywy, przyjęte przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Szkoda, że uczestnictwo w marcowej konferencji poświęconej utworom osieroconym poddano limitowaniu w postaci uzależnienia go od zaproszenia do udziału (!).
Ogranicza to, najzupełniej niepotrzebnie, udział w tych pracach. Należy również żałować, że nie opracowano wstępnych założeń, co najmniej kierunkowo określających propozycje resortu, co do tego, kto ma prowadzić poszukiwania danych dotyczących uprawnionych, kto ma prowadzić rejestr utworów uznanych za osierocone, kto miałby licencjonować i na jakich zasadach utwory uznane za osierocone oraz – generalnie – jak przewiduje się powiązanie tych rozwiązań ze zbiorowym zarządzaniem. Wreszcie – co ogromnie ważne – jakie miałyby być zasady określania rekompensat dla uprawnionych, którzy po uznaniu utworu za osierocony ujawnią się i będą chcieli uzyskać wynagrodzenie za korzystanie z ich praw w okresie, w którym utwór rozpowszechniany był jako osierocony.
Nie wystarczy powiedzieć: oczekujemy propozycji, ogólnikowo wskazać kwestie wymagające rozwiązania. To resort kultury ma przecież obowiązek przygotowania propozycji i zorganizowania społecznej konsultacji. Publiczna dyskusja nad implementacją dyrektywy, a właściwie – wobec jej oczywistych niedoskonałości – nad kompleksowym uregulowaniem statusu utworów osieroconych, powinna się toczyć.
Powinna mieć jednak gospodarza, który będzie wskazywał na możliwe kierunki, ich wady i zalety oraz będzie określał podstawowe zasady, którymi należy się kierować w interesie umożliwienia legalnego dostępu do utworów osieroconych, z należytym zabezpieczeniem sytuacji uprawnionych. Waga sprawy uzasadnia konieczność bardziej pogłębionego przygotowania społecznej debaty i wykorzystania doświadczeń w tym zakresie, zwłaszcza działających OZZ.
Nie widzę przy tym sensu w ograniczaniu uczestnictwa w takiej debacie, chyba że ma to być debata, jak wiele poprzednich, jedynie pozorująca społeczną konsultację i w gruncie rzeczy traktująca ją jako uciążliwość, którą należy zbyć z najmniejszym możliwie zaangażowaniem.

Michał Błeszyński, radca prawny specjalizujący się w problematyce prawa autorskiego i praw pokrewnych