Siedmiodniowy termin na odwołanie się od wypowiedzenia umowy o pracę nie zapewnia zatrudnionym odpowiedniego dostępu do sądu i jest niezgodny z ustawą zasadniczą. Tak wynika ze stanowiska dr. Adama Bodnara, rzecznika praw obywatelskich, przedstawionego w sprawie, która trafiła do Trybunału Konstytucyjnego (sygn. P 8/16; RPO przyłączył się do tego postępowania).
W piśmie skierowanym do prezesa TK rzecznik przypomniał, że na ustawodawcy ciąży obowiązek kształtowania procedur sądowych w sposób optymalnie zapewniający każdemu prawo do rozpatrzenia jego sprawy na zasadach określonych w art. 45 ust. 1 Konstytucji RP. Każdy obywatel ma zatem prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki przez właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd. Tymczasem art. 264 par. 1 k.p. przewiduje, że pracownik ma jedynie siedem dni na odwołanie się od – jego zdaniem – bezprawnego lub nieuzasadnionego wymówienia.
– Niezależnie od stanu emocji, naturalnych w takim przypadku, pracownik musi w tym czasie przeanalizować swoją sytuację, a w przypadku podjęcia decyzji o wniesieniu odwołania, zebrać argumenty i dowody na poparcie swoich roszczeń, a także często poszukać pomocy profesjonalnego pełnomocnika w celu uzyskania porady prawnej lub pomocy w zakresie przygotowania i wniesienia pozwu – podkreślił RPO.
Przypomniał także, że obecne reguły procesu cywilnego wymagają profesjonalnego przygotowania pozwu. Zgodnie z art. 207 par. 6 k.p.c. sąd pomija spóźnione twierdzenia i dowody, chyba że strona uprawdopodobni, że nie zgłosiła ich w pozwie, odpowiedzi na niego lub w dalszym piśmie przygotowawczym bez swojej winy (lub że uwzględnienie spóźnionych twierdzeń i dowodów nie spowoduje zwłoki w rozpoznaniu sprawy albo że występują inne wyjątkowe okoliczności).
– Naruszenie prawa do sądu może przybierać charakter nie tylko bezpośredni, czyli przez wyłączenie drogi sądowej (co jest zabronione na podstawie art. 77 ust. 2 konstytucji), ale również pośredni, czyli poprzez takie ukształtowanie wymagań proceduralnych, które nadmiernie utrudniają uruchomienie postępowania – wskazuje rzecznik.
W jego opinii za niekonstytucyjnością wspomnianego terminu przemawia też fakt, że obowiązuje on od 1975 r. (gdy wszedł w życie k.p.) i początkowo dotyczył komisji odwoławczej do spraw pracy. Nie uwzględnia on zmian, jakie na przestrzeni ostatnich dekad dokonały się w sferze stosunków pracy. Nieporównywalna jest przede wszystkim skala rozwiązywania stosunków pracy z naruszeniem prawa. Zupełnie inny charakter mają też trudności, jakie pokonać muszą pracownicy dochodzący roszczeń przed sądami pracy.
Warto także przypomnieć, że obecnie trwają prace legislacyjne nad zmianą omawianego przepisu. Na przedostatnim posiedzeniu Sejmu odbyło się I czytanie projektu posłów Nowoczesnej, który przewiduje wydłużenie terminu na odwołanie się od wypowiedzeń i dyscyplinarek. Wynosiłby on 30 dni. Przygotowanie własnej inicjatywy ustawodawczej w tym zakresie rozważa też Rada Dialogu Społecznego (pracodawcy i związkowcy w niej reprezentowani).
Etap legislacyjny
W trakcie konsultacji