Rezygnacja – na czyje ręce?
Na czyje ręce członek zarządu spółki kapitałowej powinien złożyć swoją rezygnację? To pytanie od lat budziło kontrowersje, bo stanowisk w tej sprawie było przynajmniej kilka. Próbę ujednolicenia praktyki w tym zakresie podjął ostatnio Sąd Najwyższy, który w uchwale z 31 marca 2016 r. stwierdził, że aby oświadczenie takie było skuteczne wystarczy, by zostało złożone wobec jednego członka zarządu lub prokurenta za wyjątkiem sytuacji, w której członek zarządu jest zarazem jedynym akcjonariuszem lub wspólnikiem– wówczas powinno mieć ono formę aktu notarialnego. Zdaniem Michała Jurczaka, adwokata z WFY Group, takie rozwiązanie może mieć ogromne znaczenie dla praktyki korporacyjnej. – Prawidłowe skierowanie oświadczenia ma bowiem wpływ zarówno na jego skuteczność, jak i moment, z którym taka rezygnacja następuje. To z kolej może decydować między innymi o ważności umów zawieranych przez spółkę czy o odpowiedzialności ustępującego członka zarządu za jej zobowiązania i długi – zwraca uwagę Jurczak. – Do tej pory praktyka sądów była różna i dochodziło do licznych sporów na tym tle. W efekcie zawsze doradzałem moim klientom, aby rezygnacja była składana zarówno na ręce członka zarządu, organu powołującego, a niekiedy także przekazywana do wiadomości walnego zgromadzenia. Teraz kwestia ta powinna być już o wiele prostsza, przynajmniej teoretycznie – dodaje.
Nie wszystko jasne
Jednocześnie jednak, jak zauważa Jurczak, do wyjaśnienia pozostaje jeszcze jedno istotne zagadnienie – dotyczące zasad składania rezygnacji przez jedynego członka zarządu lub jedynego likwidatora spółki kapitałowej. Ukształtowała się bowiem linia orzecznicza zakładająca, że osoba taka swoje oświadczenie w tej sprawie może złożyć tylko na ręce rady nadzorczej lub pełnomocnika powołanego przez zgromadzenie wspólników. Nie jest to jednak zawsze takie proste. – Problem pojawia się w momencie, w którym zgromadzenie wspólników, na przykład z uwagi na ich niestawiennictwo czy konflikt z zarządem, nie powoła takiego pełnomocnika. Niestety praktyka zna takie przypadki – zwraca uwagę Jurczak. Z treści marcowej uchwały nie wynika wprost, jaki pogląd na ten temat ma Sąd Najwyższy, jednak zgodnie z jej ustnym uzasadnieniem w takim wypadku rezygnacja powinna być skuteczna po prostu z chwilą przekazania jej pod adres zarządu spółki. Z rozwiązań przedstawionych w tej uchwale wynikałoby więc, że o ile wiemy, gdzie złożyć rezygnację z funkcji członka zarządu i potrafimy to zrobić, nie powinniśmy mieć problemu z tym, aby po dopełnieniu formalności automatycznie przestać ją pełnić. Niestety kolejna uchwała Sądu Najwyższego poddaje w wątpliwość oczywistość tych działań.
Dożywotnio w zarządzie?
Już po wydaniu marcowej uchwały, w kolejnej – z 7 kwietnia 2016 r. – SN stwierdził, że: „nie jest skuteczne oświadczenie woli jedynego likwidatora spółki z ograniczoną odpowiedzialnością w likwidacji o rezygnacji z pełnionej funkcji złożone jedynemu wspólnikowi tej spółki”. – Wobec takiego stanowiska Sądu Najwyższego możliwe, że nadal będziemy mieli do czynienia z sytuacjami, w których jedyny członek zarządu lub likwidator spółki w przypadku braku zgody ze strony większości wspólników na jego odejście będzie swoistym „zakładnikiem korporacyjnym”, skazanym niekiedy nawet na dożywotnie pełnienie swojej funkcji – mówi Michał Jurczak. – Sytuacja ta byłaby trudna do pogodzenia z faktem, że oświadczenie o rezygnacji jest oświadczeniem jednostronnym, a zatem nie wymaga niczyjej akceptacji. W wielu państwach, odmiennie niż u nas, przyjmuje się, że gdy nie ma innego organu zdolnego odebrać oświadczenie w imieniu spółki, jedyny członek zarządu może w ostateczności złożyć swoją rezygnację na ręce wspólników. Tak jest na przykład we Francji czy w Austrii. Czy to rozsądniejsze rozwiązanie będzie można stosować również w Polsce? Mam nadzieję, że ostatecznie zwycięży przekonanie, że aby skutecznie zrezygnować z funkcji członka zarządu lub likwidatora w przypadku zarządu jednoosobowego, wystarczy złożyć oświadczenie na adres spółki, bez konieczności oczekiwania, czy wspólnicy powołają pełnomocnika do odbioru tego oświadczenia. Jednak z ostateczną odpowiedzią na to pytanie trzeba się wstrzymać do chwili opublikowania uzasadnienia uchwał – podsumowuje Michał Jurczak z WFY Group.