Jeśli w ramach rutynowych badań lekarskich decydujących o dopuszczeniu do danej pracy nie jest możliwe wykrycie schorzenia, to nie można uznać że ich brak przyczynił się do urazu lub śmierci zatrudnionego.
Pozew wytoczyła w imieniu własnym i dzieci wdowa. Jej mąż, Wiesław B., zatrudniony w jednostce ratownictwa chemicznego spółki A. na stanowisku ślusarza, został oddelegowany do utylizacji paliwa rakietowego. Prace te były prowadzone w warunkach szkodliwych (w obecności par azotu i innych chemikaliów), przy czym Wiesław B. został przeszkolony do wykonywania tego typu czynności i zapoznany z obowiązującymi zasadami bhp. Pracodawca nie skierował jednak mężczyzny na badania w związku z oddelegowaniem do prac w warunkach szkodliwych, bo poprzednie nadal były aktualne. 28 lutego Wiesław B. uskarżał się na narastające bóle głowy i z tego powodu zrezygnował z wyjazdu weekendowego. Mężczyzna zażył jednak silny lek przeciwbólowy i 1 marca stawił się do pracy. Początkowo nie odczuwał żadnych dolegliwości, ale po kilku godzinach pracy znów rozbolała go głowa, mimo to nie opuścił stanowiska pracy, aż do momentu zasłabnięcia. Wezwano pogotowie, które szybko odwiozło go do szpitala, gdzie przeprowadzono operację. Niestety mężczyzna po kilku dniach zmarł. Okazało się, że przyczyną jego zgonu było pęknięcie tętniaka mózgu.
Ponieważ wydarzenia te miały miejsce w pracy, powołano zespół wypadkowy. Kluczowe były tu ustalenia lekarzy – główną przyczyną śmierci był wspomniany tętniak, a w krytycznym dniu 1 marca Wiesław B. nie miał zwiększonej ilości zadań, nie było też żadnych innych czynników zewnętrznych wzmagających nierozpoznaną jeszcze wówczas chorobę. Ostatecznie zespół nie uznał zdarzenia za wypadek przy pracy, a opinię tę podzieliły także sądy pracy, do których odwołała się wdowa po Wiesławie B., żądając sprostowania protokołu powypadkowego. Jej pozew został prawomocnie oddalony.
Mimo to kobieta, reprezentując także małoletnie dzieci, wystąpiła do ZUS z wnioskiem o uznanie zdarzenia za wypadek przy pracy i wypłatę jednorazowego odszkodowania z ubezpieczenia wypadkowego. ZUS jednak odmówił wypłaty świadczenia, a sądy oddaliły kolejno odwołanie i apelację. Taki sam los spotkał skargę kasacyjną, którą Sąd Najwyższy oddalił w całości.
W uzasadnieniu wyroku SN wskazał, że zasadniczą kwestią było ustalenie, w jakim zakresie brak badań lekarskich związanych z pracą w warunkach szkodliwych miał związek ze śmiercią mężczyzny. Na to pytanie SN odpowiedział negatywnie – z materiału dowodowego wynikało niezbicie, że główną przyczyną śmierci było pęknięcie tętniaka mózgu. Takie schorzenie jest stosunkowo rzadkie i nie do wykrycia w ramach rutynowego badania lekarskiego, stwierdzającego zdolność do pracy na danym stanowisku, także na stanowisku gdzie występują czynniki szkodliwe. W przypadku Wiesława B. ewidentne uchybienie w postaci braku badań lekarskich na okoliczność pracy w oparach chemicznych również nie mogłoby wykryć tętniaka, gdyż polegają one jedynie na przeprowadzeniu dodatkowych badań spirometrycznych określających wydolność oddechową.
– Samo wydanie błędnego lub niepełnego orzeczenia o zdolności do wykonywania pracy na danym stanowisku co do zasady nie może być uznane za przyczynę zewnętrzną wypadku przy pracy, o której mowa w art. 3 ustawy z 2002 r. o ubezpieczeniu społecznym z tytułu wypadków przy pracy i chorób zawodowych. Jedynie w zupełnie wyjątkowych wypadkach, gdy orzeczenie lekarskie jest oczywiście błędne lub gdy badań wcale nie prowadzono, a pracownik nie powinien w ogóle wykonywać danego rodzaju pracy ze względu na stan zdrowia, błąd w tym orzeczeniu lub jego brak może być potraktowany jako przyczyna dopuszczenia do bezwzględnie zabronionej danemu pracownikowi pracy – powiedział sędzia Zbigniew Myszka.
ORZECZNICTWO
Wyrok Sądu Najwyższego z 9 grudnia 2015 r., sygn. akt I UK 22/15. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia