Przedsiębiorcy delegujący pracowników mogą się domagać, żeby przy ocenie ich prawa do odprowadzania daniny w Polsce były brane pod uwagę wszystkie kryteria ich działalności.
Zaświadczenia o ubezpieczeniu w ZUS / Dziennik Gazeta Prawna
Z najnowszych danych ZUS wynika, że z roku na rok systematycznie rośnie liczba Polaków, którzy, wyjeżdżając do pracy do krajów Unii Europejskiej na okres do dwóch lat, nadal podlegają ubezpieczeniu społecznemu w ZUS (patrz grafika). Wszystko także wskazuje, że w przyszłości ta liczba będzie się zwiększać. A to za sprawą tego, że zakład zmienił podejście do firm delegujących pracowników za granicę, które występują o umożliwienie płacenia składek w Polsce.

Problematyczne obroty

Do tej pory kwestia miejsca płacenia składek była przyczyną licznych sporów między ZUS a przedsiębiorcami. Zakład, trzymając się twardo unijnych wytycznych, uważał, że firma nie może opłacać w Polsce składek za pracowników delegowanych, jeśli jej obrót w naszym kraju jest mniejszy niż 25 proc. Konflikt się zaostrzył po wyrokach Sądu Najwyższego z 4 czerwca 2014 r. (sygn. akt II UK 550/13 i 565/13), który poparł stanowisko publicznego ubezpieczyciela. Sprawa wzbudziła na tyle dużo emocji, że zajął się tym zespół problemowy ds. ubezpieczeń społecznych trójstronnej komisji ds. społeczno-gospodarczych.
Zarówno strona rządowa, jak i społeczna uznały za konieczne, by ZUS zmienił podejście do przedsiębiorców chcących odprowadzać daniny w Polsce. Powód? Tracą na tym nie tylko przedsiębiorcy, lecz także ZUS.
Jak wyliczył Sebastian Filipek-Kaźmierczak, ekspert Polskiej Izby Handlu, około 20 tys. firm delegujących zatrudnia 250 tys. osób. To oznacza, że z tytułu składek i podatków mogłyby one odprowadzać do polskiego budżetu około 5 mld zł rocznie.
– Dlatego tak ważną sprawą jest to, aby te środki trafiały do ZUS, a nie do unijnych zakładów ubezpieczeniowych – wyjaśnia Radosław Gałka, ekspert Polskiej Izby Handlu.

Zakład łagodnieje

Powodem problemów firm był – co potwierdzają eksperci – zbyt rygorystyczny sposób odczytania dwóch rozporządzeń Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) nr 883/2004 z 29 kwietnia 2004 r. oraz 987/2009 z 16 września 2009 r., w sprawie koordynacji systemów zabezpieczenia społecznego (Dz.Urz. UE L 166 z 2004 r. oraz Dz.Urz. UE L 284 z 2009 r.).
Teraz – jak wyjaśnia DGP centrala ZUS – oddział, wydając zaświadczenie, skontroluje nie tylko obrót firmy. Sprawdzi także miejsce jej siedziby, liczbę personelu, miejsce rekrutacji pracowników i liczbę umów wykonanych w Polsce. Przy czym, jeśli obrót jest niższy niż 25 proc., to sprawa będzie dodatkowo analizowana.
– Kryteria powinny być dostosowane do każdego konkretnego przypadku i powinny uwzględniać charakter działalności prowadzonej przez przedsiębiorstwo w państwie, w którym ma ono siedzibę – informuje Radosław Milczarski z biura prasowego ZUS.

Liczenie kasy

Eksperci i przedsiębiorcy są zaskoczeni tym oświadczeniem.
– Mam nadzieję, że zakład faktycznie będzie kompleksowo oceniał firmę, a nie tylko kierował się jej obrotami, jak robił dotychczas – mówi Radosław Gałka.
Zmiana stanowiska ZUS spowoduje zwiększenie liczby firm opłacających składki w Polsce. Bo w naszym kraju składkowanie jest niższe niż w innych państwach. Przy czym może się okazać, że na odprowadzaniu daniny w Polsce nie zaoszczędzą firmy delegujące pracowników do Niemiec. W tym kraju od nowego roku wprowadzono płacę minimalną w wysokości 8,5 euro za godzinę. Stawka ta ma zastosowanie – jak twierdzi rząd RFN – do każdej osoby wykonującej pracę na terenie Niemiec. To oznacza, że przy 40-godzinnym tygodniu pracy składka za pracownika będzie wynosić – niezależnie od kraju jej odprowadzenia – 595,50 euro miesięcznie. Sprawa nie jest jeszcze przesądzona, polski rząd walczy w Brukseli o inną interpretację niemieckich przepisów o płacy minimalnej.
Tymczasem, jak podkreśla Joanna Rupa, radca prawny SRS Legal, firmy działające na terenie Niemiec niezależnie od tego, jak zakończy się sprawa płacy minimalnej w tym kraju, muszą się liczyć z drobiazgowymi kontrolami.