Zdaniem szefowej rządu wobec urzędników lepiej stosować politykę miłości, niż walczyć z nimi jak Donald Tusk, który nie podwyższał im zarobków przez siedem lat i próbował o 10 proc. zmniejszyć zatrudnienie. Premier Ewa Kopacz zaczęła od listu pochwalnego do pracowników administracji publicznej, a – jak wskazują informacje DGP – zamierza również dać im podwyżki, które mogą wynieść nawet 5 proc. W ten sposób średnia urzędnicza pensja zwiększyłaby się z obecnych 4,8 tys. zł do około 5 tys. zł.
Według związkowców chodzi o pozyskanie w najbliższych wyborach parlamentarnych pół miliona głosów od rodzin urzędniczych. Ta teza jest prawdopodobna tym bardziej, że Kopacz przewiduje podwyżki od 2016 roku, ale z wyrównaniem za rok 2015. Pierwsze wyższe wypłaty urzędnicy dostaliby zatem już po wyborach.