Mimo zniesienia części covidowych obostrzeń samorządy nadal dopuszczają pracę hybrydową na niektórych stanowiskach. Administracja rządowa, choć w mniejszym stopniu ma bezpośredni kontakt z interesantami, rzadziej decyduje się na taką formę zatrudnienia

Od dziś w całej administracji publicznej formalnie została przywrócona praca stacjonarna. W praktyce jednak część urzędników w dalszym ciągu będzie pracować zdalnie. Co więcej, taka forma pracy jest coraz częściej proponowana specjalistom, których trudno pozyskać do pracy w urzędach. Zdaniem ekspertów nie tylko firmy, lecz także szefowie urzędów z czasem będą się coraz bardziej przekonywać do takiej formy zatrudnienia. Tym bardziej że administracja może na tym zyskać.
Szefowie podzieleni
Wśród dyrektorów urzędów jest jednak wielu przeciwników takiej formy zatrudnienia, choć wprowadzony kilka lat temu elektroniczny obieg dokumentów ułatwił pracę zdalną w administracji rządowej.
- Nasze kierownictwo nie jest przychylne pracy zdalnej, ale nie mamy informacji, ile osób docelowo wróci do urzędu. Dyrektorzy narzekają, że nad pracującymi z domu nie ma właściwego nadzoru, a w urzędzie trudno opierać się na statystykach, bo złożoność decyzji administracyjnych i innych spraw jest różna - mówi Robert Barabasz, przewodniczący NSZZ „Solidarność” w Łódzkim Urzędzie Wojewódzkim.
- Skoro premier ogłosił powrót pracowników do urzędów, nasz dyrektor generalny zarządził, aby co do zasady praca odbywała się już na terenie urzędu. Poszczególni szefowie departamentów mają jednak pewną elastyczność, a docelowo to naczelnicy wydziału mają decydować, za zgodą zatrudnionych, kto może wciąż wykonywać swoje obowiązki z domu. W administracji rządowej nie ma jednolitości i w każdej instytucji jest inna polityka zarządzania kadrami - mówi DGP urzędnik z Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej. - Obecnie poszukujemy pracownika na pół etatu, którego umiejętności są deficytowe. Rozważane jest zatrudnienie z możliwością pracy zdalnej - dodaje. Także resort finansów zamieszcza w ogłoszeniach o naborze na wolne stanowiska pracy informację o możliwości świadczenia pracy w modelu hybrydowym. W tym resorcie pracownicy zatrudnieni w pełnym wymiarze mogą świadczyć pracę w formie zdalnej w wymiarze nie większym niż trzy dni tygodniowo, a w przypadku niepełnego etatu - w wymiarze nie większym niż połowa tygodniowego. Taki model pracy dotyczy także pracowników rodziców.
Robert Barabasz wskazuje jednak, że potrzebne są bardziej szczegółowe przepisy, które pozwoliłyby na hybrydową formę zatrudnienia. - Oczywiście można rozważyć, aby np. informatycy czy prawnicy w niektóre dni tygodnia pracowali z domu. Urzędnicy, którzy dojeżdżają z odległych miejsc, też z pewnością chwalą sobie takie rozwiązanie - podkreśla.
Eksperci przyznają, że może to być zachętą. - Dzięki temu można pozyskać specjalistów, ale też zatrzymać tych, którzy np. z uwagi na konieczność opieki nad dziećmi chcą skorzystać z urlopu wychowawczego lub po prostu odejść z pracy do prywatnego sektora. Takie zachęty są tym bardziej cenne, że administracja rządowa od kilku lat boryka się z brakiem chętnych do pracy - mówi prof. Stefan Płażek, adwokat i adiunkt z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Wczoraj ofert pracy w służbie cywilnej było aż 842 w 335 urzędach i 196 miejscowościach. Dla porównania jeszcze przed dekadą o jedno miejsce ubiegało się średnio 36 kandydatów, a obecnie liczba zgłaszających się wynosi średnio 10 osób.
Bez obsługi interesantów
Na całkowity powrót do pracy stacjonarnej nie decydują się samorządy. - Do tej pory ok. 30-40 proc. ogółu zatrudnionych pracowało w modelu hybrydowym, czyli praca stacjonarna na przemian ze zdalną. Od dziś w takiej formule będą pracować osoby zatrudnione w centrum obsługi informatycznej, zespołu audytu wewnętrznego, biura przejmowania mienia i rewindykacji, część wydziału geodezji, wydziału organizacji i nadzoru, wydziału miejskiego inżyniera ruchu. Pozostałe osoby również będą pracować zdalnie w przypadku kwarantann lub innych sytuacji grożących rozprzestrzenianiem się zakażeń koronawirusem - informuje Joanna Dubiel z Urzędu Miasta Krakowa. Jak dodaje, analiza funkcjonowania stanowisk pracy podczas pandemii wykazała, że część z nich, ze względu na charakter, może systemowo, na stałe pracować w modelu hybrydowym. I te stanowiska w taki sposób funkcjonują już od kilku miesięcy. Jednak na wielu z nich nie jest możliwe zorganizowanie pracy w pełni zdalnie bez uszczerbku dla jakości.
- W przypadku naboru na stanowiska w wybranych wydziałach pracodawca wskazuje na możliwość pracy w tzw. trybie hybrydowym. Nie jest to jednak obowiązek, część pracowników nie chce bowiem w taki sposób pracować - mówi Joanna Dubiel.
Podobne rozwiązanie wprowadzane są w innych miastach. - Obecnie organizujemy pracę zdalną na stanowiskach umożliwiających załatwianie spraw online. Jednak specyfika urzędu polega na załatwianiu wielu spraw osobiście i wymaga obecności pracowników. Dlatego każdy przypadek jest analizowany indywidualnie - potwierdza Marta Bartoszewicz, rzeczniczka Urzędu Miasta Olsztyna. Jak dodaje, możliwość pracy hybrydowej została wprowadzona do regulaminu pracy urzędu.
Jednak i wśród samorządowców są też tacy, którzy w dalszym ciągu nie są przekonani do mieszanej formy zatrudnienia. - Praca zdalna sprawdza się ewentualnie na tych stanowiskach, na których nie obsługuje się bezpośrednio interesantów. Dlatego u nas nie traktuje się jej jako zachęty do pracy w urzędzie - mówi Monika Zapotoczna z urzędu miasta w Zielonej Górze. ©℗
Zdalna praca w administracji rządowej / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe