Nie szukają zatrudnienia, a tylko się rejestrują. Urzędy pracy mają problem z osobami, którym zależy tylko na zasiłkach i ubezpieczeniu zdrowotnym - podkreśla wicedyrektor Aleksander Kornatowski z Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Warszawie.

Według rozmówcy Informacyjnej Agencji Radiowej, takich zarejestrowanych bezrobotnych, którzy pracy szukają na niby, jest około 40 procent. Oni albo w ogóle nie chcą pracować, albo zatrudniają się na czarno, a rejestracja w urzędzie pomaga im w uzyskiwaniu wszelkiego rodzaju zasiłków. Takie fikcyjne szukanie zatrudnienia zmniejsza możliwości udzielenia pomocy tym, którzy rzeczywiście chcą pracować i obniża skuteczność działań urzędów.

Poszukiwanie pracy dla osoby długotrwale bezrobotnej i często wykluczonej albo z pogranicza wykluczenia społecznego wymaga wielkich starań. Zdarza się, że po długich poszukiwaniach udaje się zatrudnić taką osobę, a ta pojawia się u pracodawcy przez kilka dni, po czym znika. Dyrektor Kornatowski zwraca uwagę, że do pracy trzeba się przyzwyczaić. Jest to pewien nawyk. Jeśli ktoś jest bezrobotnym przez wiele lat, to trudno jest wejść w ten rytm z dnia na dzień i zacząć stosować się do pewnych rygorów wymaganych przez każdego pracodawcę.