Z czego zamierzamy sfinansować dodatkową pracę osób zajmujących się eurodotacjami? Resort finansów mówi, że z niczego

Krajowy Plan Odbudowy (KPO) jest nie tylko zakładnikiem sporu o praworządność. KE przeciągnęła jego opiniowanie co najmniej do września i nadal do wynegocjowania pozostają ważne kwestie. Jedna z nich dotyczy tego, czy i kto zapłaci za rozliczenie projektów. „Fundusz Odbudowy to środki na realizację reform i powiązanych inwestycji o znaczeniu publicznym” – odpowiada Ministerstwo Finansów (MF) na pytanie DGP. „Komisja Europejska nie przewiduje wsparcia technicznego dla KPO, a w związku z tym MF nie przewiduje finansowania tego typu działań z budżetu państwa” – czytamy w otrzymanej odpowiedzi.
Sprawa jest jedynie pozornie błaha. To kwestia sfinansowania pracy urzędników, którzy zajmą się rozliczeniem nowych europejskich projektów. W odróżnieniu od KPO fundusze europejskie z polityki spójności – które wraz z polityką rolną stanowią dwa kluczowe źródła unijnych transferów – przewidywały środki także na pomoc techniczną. Tylko w tej perspektywie finansowej w latach 2021–2027 dostaniemy 76 mld euro w ramach polityki spójności. Jak czytamy w projekcie Umowy Partnerstwa – dokumencie, w którym zapisano, jak zamierzamy wydać te pieniądze w ciągu siedmiu lat – na „obsługę” projektów przewidziane będzie 2,3 mld euro, a więc 3 proc. całej sumy.
Sprawa dotyczy kilkunastu tysięcy urzędników. Według stanu na koniec 2020 r. zatrudnienie w realizacji Umowy Partnerstwa 2014–2020 wyniosło 15,3 tys. osób zatrudnionych na 12,4 tys. etatach. Choć nie jest tak, że każdy etat jest objęty środkami z pomocy technicznej. Na koniec 2020 r. do tego rodzaju wsparcia kwalifikowało się 11 627 etatów oraz wynagrodzenie 14 508 osób.
Na przestrzeni lat w Polsce ukształtowały się całe instytucje finansowane lub współfinansowane z polityki spójności. Jedna z nich to Centrum Unijnych Projektów Transportowych (CUPT). – Za moment się okaże, że jego pracownicy nie mogą zająć się KPO, bo ich pensja jest finansowana w innym celu. Kto więc rozliczy polski KPO? – zastanawia się brukselski rozmówca DGP.
Problem polega na tym, że unijne rozporządzenie powołujące do życia Fundusz Odbudowy nie przewiduje pieniędzy na wsparcie techniczne. W ramach KPO będziemy mieli do wydania 24 mld euro grantów; Polska będzie mogła też zaciągnąć 32 mld euro preferencyjnych pożyczek. W praktyce to tak, jakbyśmy realizowali równolegle dwa budżety unijne, przy czym pieniądze z KPO musimy rozliczyć do sierpnia 2026 r., a politykę spójności po zakończeniu unijnej perspektywy na lata 2021–2027. Pracy urzędnikom z pewnością przybędzie – w ramach KPO będą bowiem organizowane nabory konkursowe, projekty ktoś będzie musiał ocenić, a na końcu rozliczyć poniesione wydatki. Tymczasem, jak informuje nas KE, pieniędzy z polityki spójności przeznaczonych na pomoc techniczną nie można przeznaczać na rozliczanie KPO.
Polski rząd przyznaje, że ta kwestia wymaga jeszcze dalszych rozmów z Brukselą. Jak przekonuje Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej (MFiPR), wdrażanie inwestycji i reform wynikających z KPO musi bazować na istniejących zasobach kadrowych, które posiadają już niezbędną wiedzę fachową z zakresu zarządzania programami i inwestycjami publicznymi. „Polska będzie bazowała przede wszystkim na zasobach zaangażowanych obecnie we wdrażanie środków europejskich. Pozwoli to sprawnie wdrażać KPO i zapewnić spójność wsparcia z różnych innych źródeł” – przekonuje resort. Tłumaczy też, że KE nie przewiduje wsparcia we wdrażaniu czy monitorowaniu planu, np. w formie pomocy technicznej, znanej z polityki spójności. W wyjaśnieniu, które otrzymaliśmy, napisano, że ze środków Funduszu Odbudowy co do zasady nie można finansować kosztów wynagrodzeń, a więc także pensji pracowników zajmujących się realizacją. „Wiele krajów, w tym Polska, podnosiło kwestię wsparcia technicznego w kontaktach z KE. Temat dalej jest analizowany i dyskutowany” – dodaje MFiPR.
Nie jest jednak tak, że państwo nie może zapewnić dodatkowych pieniędzy za pracę przy wdrażaniu KPO. Przykładowo Grecy założyli rządową agencję do spraw wykonania KPO, a tamtejszy rząd na siebie wziął koszty zapłacenia urzędnikom zarówno tym, których trzeba będzie zatrudnić, jak i tym już zatrudnionym za dodatkowe zajęcie.
Odpowiedź w sprawie Izby Dyscyplinarnej przesłana do Brukseli w ostatniej chwili
– Do końca dnia do Komisji Europejskiej trafi kompleksowa odpowiedź ws. Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego – zapewnił wczoraj premier Mateusz Morawiecki. Polski rząd do ostatniej chwili czekał z udzieleniem wyjaśnień dotyczących respektowania wyroków TSUE w sprawie polskiego sądownictwa – termin przesłania odpowiedzi minął wczoraj.
Treść odpowiedzi jeszcze w poniedziałek pozostawała tajemnicą nawet dla koalicjantów PiS. – Nikt z nami niczego nie konsultował – słyszymy od jednego z ziobrystów. Centrum Informacyjne Rządu do czasu zam knięcia tego wydania DGP nie odpowiedziało na nasze pytania. Swoje oczekiwania co do treści odpowiedzi dla KE ma opozycja. – Przede wszystkim oczekuję propozycji ustawowych – mówi Borys Budka, szef klubu PO. – To PiS doprowadził do tego kryzysu i to PiS musi teraz ten kryzys rozwiązać. Należy wycofać się z tych niekonstytucyjnych zmian, wyrzucić do kosza izby: Dyscyplinarną oraz Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, a także odpolitycznić KRS – wskazuje.