Dla młodego pokolenia tatuaż to body art, dla starszego – patologia, a w ostateczności niedopuszczalna ekstrawagancja. Tatuaż w pracy nadal nie jest dobrze widziany wśród bardziej konserwatywnych szefów. Czy widoczny tatuaż zmniejsza szansę na pracę? Zależy gdzie.

W ciągu ostatnich dekad w Polsce zmienia się postrzeganie tatuażu. Autor strony na Facebooku „Rdzaniespi – tatuaż w kulturze” pisze, że tatuaż pojawił się w Polsce dopiero w latach 70. ubiegłego wieku i od razu kojarzył się ze środowiskami kryminalnymi. W kulturze USA i brytyjskiej tatuaż obecny jest znacznie dłużej, bo od 150 lat i nie ma tam aż tak silnych negatywnych skojarzeń. Sam autor strony "Rdzaniespi" pracuje w dużej korporacji w Polsce i nie spotkał się nigdy z negatywną reakcją na tatuaże, które pokrywają jego nogi i ręce.

Tatuaż w pracy? / ShutterStock

Początkowo w Polsce tatuaże były popularne niemal wyłącznie w środowiskach kryminalnych, w subkulturze więziennej grypsery. Wówczas tatuaże (dziary) były oznaczeniami profesji kryminalnej. Do dziś dla starszego pokolenia tatuaże mają negatywną konotację. – Wśród osób z mojego pokolenia, około 60-letnich, tatuaże w pracy uchodzą za ekstrawagancję. Jeśli ktoś chce się wyróżnić, zamiast tatuażem czy kolczykiem niech to zrobi swoją pracowitością, kompetencjami i kwalifikacjami – mówi Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Lewiatan, zrzeszającej polskich pracodawców i przedsiębiorców.

W branży kreatywnej

Są branże, w których artystyczny tatuaż może być odbierany pozytywnie, jako swoiste potwierdzenie indywidualności. To przede wszystkim zawody kreatywne (media, moda, design, agencje kreatywne, artyści, projektanci wnętrz, etc.). Wszędzie tam, gdzie indywidualność jest zawodowo poszukiwana, wszelkie ekstrawagancje są elastycznie traktowane. – W firmach zatrudniających osoby kreatywne, związane ze sztuką jak np. agencje reklamowe, częściej widuje się pracowników z tatuażami. Dla takich osób tatuaż stanowi formę wyrażenia siebie – mówi Agnieszka Bieniak, senior HR manager w Pracuj.pl.

Body art pokolenia Y

Z biegiem lat tatuaż, na fali przejmowania zachodnich obyczajów, stał się coraz częściej sposobem na wyrażenie siebie, czasem zamanifestowaniem poglądów lub lifestyle’u. Pokolenie lat 80. które obecnie zaludnia rynek pracy – zwane pokoleniem Y, uważa tatuaż za rzecz w zupełności naturalną, jako element wyrażania indywidualnego stylu (społeczność „Tatuaż w pracy” ma 14,8 tys. lajków na Facebooku). W tym sensie tatuaż pokolenia Y jest elementem szerszego zjawiska odmienności nawyków młodych na rynku pracy. Firmy stopniowo oswajają się z tym, co wnoszą młodzi pracownicy i zmieniają swoją politykę wizerunkową, jeśli np. klientami są także rówieśnicy z tego samego pokolenia. – Czy tatuaż w widocznym miejscu u kandydata będzie stanowił problem dla przyszłego pracodawcy, zależy od firmy, do której aplikuje kandydat oraz panującej w niej kultury. Część firm zastrzega sobie w spisanym dress codzie, że nie zezwala na bogatą biżuterię czy tatuaże w widocznych miejscach u swoich pracowników – mówi Agnieszka Bieniak.

Konserwatywny dress code

Na zdecydowanie mniejsze szanse niż w branży kreatywnej może liczyć osoba z widocznym tatuażem na stanowiskach z dość sztywno ustalonym wizerunkiem i dress codem (np. urzędnicy i bankowcy). Również od sprzedawców większości branż, mających osobisty kontakt z klientem, oczekuje się nieodbiegania wyglądem od przyjętego schematu elegancji i schludności. Tatuaż u nauczyciela może wzbudzać u rodziców podejrzenie, że oddają swoje dzieci pod opiekę osoby, która umie a może nawet lubi przełamywać utarte schematy, co w opiece i edukacji nie jest cechą poszukiwaną.

Tatuaż jeszcze nie zadomowił się na dobre nad Wisłą, dlatego w zawodach, które wymagają zaufania i kontaktu także z osobami ze starszego pokolenia (m.in. lekarze) tatuaż w miejscu widocznym to nadal ekstrawagancja. – Najczęściej tatuaże w widocznym miejscu nie są pozytywnie odbierane w instytucjach administracji publicznej, czy też w instytucjach finansowych, gdzie z założenia wymagany jest od pracowników bardziej formalny wygląd. – komentuje Agnieszka Bieniak.

Osoby planujące karierę adwokata, radcy, sędziego albo notariusza powinny pamiętać, że zawody prawnicze kładą duży nacisk na zachowanie nieposzlakowanej reputacji i wiarygodnego wizerunku. Trudno zatem pogodzić powagę konserwatywnej z natury togi z - choćby z artystycznym – tatuażem w widocznym miejscu.

Tatuaż w mundurze?

Amerykańska armia ma swoje normy co do wielkości, ilości i treści dozwolonych tatuaży. Nie przyjmuje się kandydatów, którzy mają tatuaże w widocznych miejscach albo gdy tatuaż zawiera treści rasistowskie, seksistowskie lub w inny sposób nie licujące z mundurem.

W polskim wojsku jest podobnie. Przez ostatnie dekady stosunek władz wojskowych do żołnierskich tatuaży stawała się stopniowo coraz mniej restrykcyjny, wraz ze zmianą postrzegania samego tatuażu, który dziś ma charakter najczęściej osobistego lifestyle’u, a nie piętna czy znaku przynależności do subkultury.

Mówiąc precyzyjniej obecność lub brak tatuażu ma znaczenie, kiedy kandydat staje przed komisją lekarsko-wojskową. Komisje działają według przepisów rozporządzenia MON w sprawie orzekania o zdolności do czynnej służby wojskowej (Dz.U. z 2004 r. Nr 151, poz. 1595). Załącznik drugi tego aktu zawiera wykaz chorób i ułomności, które służą ocenie zdolności kandydata do służby. W rozdziale 2, par. 2, pkt 7 i 8 wymienia tylko tatuaże nie szpecące oraz szpecące. Oba typy nie mają negatywnego wpływu przy ocenie rezerwistów, poborowych czy osób do przeszkolenia. Jeśli jednak kandydat zamierza związać się z wojskiem zawodowo, wówczas tatuaż (szczególnie szpecący) może spowodować stwierdzenie niezdolności.