Projekt, który miał odciążyć urzędy pracy, wymaga poprawek. Inaczej prawo do leczenia straciłoby wiele osób bezrobotnych.
Projekt, który miał odciążyć urzędy pracy, wymaga poprawek. Inaczej prawo do leczenia straciłoby wiele osób bezrobotnych.
Obecna propozycja wprowadzenia jednego okienka do ubezpieczenia zdrowotnego w urzędach pracy to bubel prawny, którego wprowadzenie mogłoby wyrządzić więcej szkody niż pożytku. Tak wynika z uwag zgłoszonych przez różnych ministrów do projektu zmian ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych (t.j. Dz.U. z 2008 r. nr 164, poz. 1027 ze zm.).
Projekt będący częścią pakietu antykolejkowego ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza miał zmniejszyć liczbę bezrobotnych, którzy nie są zainteresowani znalezieniem pracy, a wyłącznie darmową opieką medyczną. Nowe rozwiązanie zakłada, że osoby bez zatrudnienia, które nie pobierają zasiłku ani stypendium (np. stażowego) – a takich jest w urzędach pracy ponad 80 proc. – będą mogły przystąpić do ubezpieczenia opłacanego ze środków publicznych, jednak będzie miało ono charakter dobrowolny.
Przy opracowywaniu projektu zakładano, że wskutek zmian żadna z osób zarejestrowanych w pośredniakach nie straci ubezpieczenia. Tymczasem, jak wskazuje Rządowe Centrum Legislacji, jednym z jego skutków mogłoby być pozbawienie ubezpieczenia bezrobotnych, którzy w ciągu 30 dni po wejściu w życie nowych przepisów nie dokonają ponownego zgłoszenia do Narodowego Funduszu Zdrowia. Takie ubezpieczenie wymagałoby bowiem wykazania inicjatywy przez zainteresowanego, tj. złożenia odpowiedniego wniosku w specjalnie wydzielonym okienku w urzędzie pracy.
– Sytuacja ta wymaga niewątpliwe wprowadzenia przepisów przejściowych, które pozwolą na wydłużenie czasu na dokonanie zgłoszenia lub w inny sposób złagodzą skutki wprowadzenia nowej regulacji. Z pewnością nie powinniśmy tworzyć rozwiązań, które będą stanowić nadmierne utrudnienie dla osób bezrobotnych – przekonuje Agnieszka Pachciarz, była prezes NFZ.
W odpowiedzi na uwagi RCL minister zdrowia stwierdził, że taka koncepcja ubezpieczenia zdrowotnego bezrobotnych to nie jego pomysł, tylko Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. Propozycje przygotowane przez resort kierowany przez Władysława Kosiniaka-Kamysza zostały jednak włączone do pakietu antykolejkowego.
W ostatni czwartek nad projektem debatował Stały Komitet Rady Ministrów. Do przygotowywanego od ponad roku nowego modelu ubezpieczenia zdrowotnego ministerstwa zgłosiły tak wiele zarzutów, że komitet nie zgodził się na jego przyjęcie.
Najwięcej zastrzeżeń miało Ministerstwo Finansów. Jego zdaniem projekt zawiera luki prawne i powoduje wątpliwości interpretacyjne. Zdaniem tego resortu wskutek jego wprowadzenia nastąpiłby wzrost wydatków budżetowych w związku z objęciem ubezpieczeniem zdrowotnym dodatkowych osób, np. tych, które dotąd nie chciały się rejestrować w urzędzie pracy w związku z uciążliwością comiesięcznego stawiennictwa. MF wskazuje też, że projektowane przepisy stanowią zachętę do pozostawania w szarej strefie.
– Obawy te są uzasadnione. Istnieje bowiem ryzyko, że oferując takie bezpłatne ubezpieczenie, państwo weźmie pod skrzydła także część z tych osób, które wykonują prace na podstawie umowy o dzieło, oraz tych, którzy obecnie ubezpieczają się dobrowolnie i sami opłacają składki. Wreszcie zainteresowani bezpłatną opieką medyczną będą również ci, którzy teraz pracują na czarno – wylicza Łukasz Komuda, ekspert Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych.
Wskazuje, że obecnie w Polsce na podstawie umowy o dzieło pracuje ponad 500 tys. osób, a dobrowolnemu ubezpieczeniu zdrowotnemu podlega 12 tys.
– Z nowej możliwości ubezpieczenia z pewnością skorzysta część z tych osób. Szacuję, że nawet ćwierć miliona – stwierdza.
Ekspert nie wyklucza przy tym, że nowe rozwiązanie może spowodować nasilenie zjawiska ucieczki od stosunku pracy w stronę umów o dzieło, a także rozrost szarej strefy.
– Należy jednak mieć na uwadze, że obecnie funkcjonujące rozwiązanie jest niekonstytucyjne, bo ustawa zasadnicza gwarantuje każdemu prawo do bezpłatnego leczenia. Państwo musi więc pomyśleć o nowej regulacji dostępu do świadczeń zdrowotnych – podkreśla.
Przeciwne projektowi jest także Ministerstwo Spraw Zagranicznych, które wprost wskazuje, że przygotowane rozwiązanie jest niezgodne z prawem Unii Europejskiej. Nie pozwala ono uzyskać ubezpieczenia zdrowotnego obywatelom innych państw członkowskich na takich samych zasadach, jak polskim, a to gwarantuje wszystkim prawo europejskie. Z zapisów projektu wynika, że nowe ubezpieczenie miałoby być dostępne tylko dla obywateli RP, a także tylko tych, którzy mieszkają w kraju.
Jak poinformowała nas Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, do dalszych prac nad projektem powołany został zespół roboczy z udziałem m.in. ministrów zdrowia, finansów i pracy. Przewodniczyć mu będzie Michał Deskur, sekretarz stanu z kancelarii premiera.
W ciągu najbliższego tygodnia ma on przeanalizować uwagi zgłoszone do projektu i doprowadzić do stworzenia jego nowej wersji. Ma ona zostać wypracowana do 4 czerwca.
Ważne
Zgodnie z obecnym projektem do nowego ubezpieczenia mogłyby przystąpić osoby, które posiadają obywatelstwo i miejsce zamieszkania w Polsce oraz nie uzyskują przychodów wyższych niż połowa płacy minimalnej. Ta ostatnia okoliczność miałaby być ustalana na podstawie oświadczeń osób bezrobotnych weryfikowanych przez urzędy pracy
Etap legislacyjny
Konsultacje projektu ustawy
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama