Służby zatrudnienia dostaną dodatkowe środki na nowe formy wsparcia osób poszukujących pracy. Niestety, znów zabraknie ich dla 30- i 40-latków.
Służby zatrudnienia dostaną dodatkowe środki na nowe formy wsparcia osób poszukujących pracy. Niestety, znów zabraknie ich dla 30- i 40-latków.
Urzędy pracy otrzymają jeszcze w tym roku 150 mln zł na aktywizację zawodową bezrobotnych. Kwota ta będzie pochodzić z rezerwy Funduszu Pracy i pośredniaki mogą się o nią ubiegać do 30 maja. Pieniądze mają zostać przeznaczone na programy adresowane przede wszystkim dla młodych bezrobotnych do 30. roku życia. Dodatkowo zasilą także działania związane z aktywizacją zawodową osób po 50., a także rodziców powracających na rynek pracy oraz opiekunów niepełnosprawnych. Niestety, po raz kolejny zostaną pominięci 30- i 40-latkowie.
– To kolejna pula dodatkowych środków, które przeznaczamy na wsparcie osób szukających pracy. Od początku roku z rezerwy przekazaliśmy już na ten cel 98 mln zł – mówi minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz.
Dotychczas najwięcej pieniędzy z rezerwy otrzymało Mazowsze – ponad 16 mln zł. Znaczne wsparcie trafiło również na Podkarpacie – 10 mln zł, i do województw: dolnośląskiego, kujawsko-pomorskiego i śląskiego (po 8 mln zł).
Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej (MPiPS) w tym roku na wsparcie osób bezrobotnych zarezerwowało ok. 3,4 mld zł. Pieniądze te w większości zostały już zaangażowane przez pośredniaki do konkretnych projektów.
Środki z rezerwy uzupełnią ewentualne braki. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w czerwcu MPIPS zamierza przeznaczyć kolejne 20 mln zł dla regionów o najwyższym poziomie bezrobocia oraz 15 mln zł na roboty publiczne i programy specjalne adresowane do osób długotrwale bezrobotnych (w ramach III profilu pomocy – oddalonych od rynku pracy).
– To prawda, będzie kolejna transza rezerwy Funduszu Pracy. Jednak jeszcze jest za wcześnie, by mówić o szczegółach – potwierdza Janusz Sejmej, rzecznik prasowy MPiPS.
Pieniądze będą potrzebne urzędom, bo już 27 maja wejdzie w życie reforma urzędów pracy (ustawa z 14 marca 2014 r. o zmianie ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy oraz niektórych innych ustaw, Dz.U. poz. 598). Oprócz nowego modelu obsługi klientów (przewiduje się profilowanie pomocy i indywidualne prowadzenie spraw przez doradców klienta), wprowadzi ona także szereg nowych form aktywizacji. Będą to m.in. bony stażowe, szkoleniowe i zasiedleniowe. Ponadto z tych środków zostaną pokryte wydatki na działania wspierające zatrudnienie rodziców. W przypadku 50-latków przewidziano zaś dofinansowanie do wynagrodzeń oferowane firmom, które ich zatrudnią.
– Pieniądze, które zamierza przekazać resort, pozwolą na wystartowanie z nowymi rozwiązaniami, jednak deklarowana kwota ok. 150 mln zł to tylko jedna dziesiąta tego, co powinny otrzymać według planu finansowego Funduszu Pracy – wskazuje Łukasz Komuda, ekspert Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych.
Urzędy pracy są podzielone w ocenie tego, czy chwila wprowadzania reformy w życie to dobry moment na przekazanie dodatkowych pieniędzy. Zdaniem Jerzego Bartnickiego, dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy (PUP) w Kwidzynie, w pierwszych chwilach wdrażania reformy ich wydawanie może być kłopotliwe.
– Czeka nas reorganizacja urzędu. Priorytetem jest stworzenie stanowisk doradców klienta, wprowadzenie profilowania i tworzenie indywidualnych planów działania dla bezrobotnych. Dopiero później powinniśmy wdrażać nowe instrumenty – przekonuje.
Odmiennego zdania są przedstawiciele powiatowych urzędów pracy w Chełmie i w Nysie.
– Dobrze, że pieniądze będą już teraz, bo z uwagi na procedury musimy je wydać do końca roku. To daje nam więcej czasu, by spróbować nowych instrumentów, przede wszystkim bonów stażowych, zasiedleniowych i szkoleniowych – twierdzi Jolanta Krop, dyrektor PUP w Chełmie.
Jeszcze więcej nowości postara się wprowadzić PUP w Nysie.
– Wprowadzimy świadczenia aktywizacyjne i granty na telepracę, a także wsparcie dla osób po 50. i 60. roku życia – wyjaśnia Małgorzata Pliszka, wicedyrektor tego urzędu.
Pieniądze z rezerwy wesprą osoby do 30. i po 50. roku życia, które już teraz są najbardziej uprzywilejowane przez system.
– Po raz kolejny pomożemy tym grupom, tymczasem bez wsparcia pozostawiamy 30- i 40-latków. To jawna niesprawiedliwość – podkreśla Jerzy Bartnicki.
Jak wskazuje Łukasz Komuda, remedium mogłoby być zmniejszenie roli władz centralnych i wojewódzkich w rygorystycznym określaniu, jakie osoby mogą uzyskać wsparcie.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama