W Sejmie trwa pierwsze czytanie dwóch projektów ustaw wprowadzających zakaz pracy w placówkach handlowych w niedzielę. W dyskusji zgłoszono wnioski o ich odrzucenie. O ewentualnym kontynuowaniu prac nad projektami posłowie zdecydują w piątkowym bloku głosowań.

Projekt podpisany przez grupę posłów z PiS, PO, PSL i SP zakłada wprowadzenie do Kodeksu pracy zapisu: "Praca w niedzielę i święta w placówkach handlowych jest niedozwolona". Obecnie zakaz ten obowiązuje jedynie wówczas gdy w niedzielę przypada święto. Jednocześnie projekt zakłada wpisanie stacji benzynowych na listę podmiotów, w których praca będzie dozwolona.

Wnioskodawcy uważają, że argument o istotnej roli społecznej pracy w placówkach handlowych w niedzielę nie znajduje uzasadnienia, a dzień ten "w polskiej i europejskiej kulturze przeznaczony jest na odpoczynek i życie rodzinne, co wynika z chrześcijańskich tradycji naszego kontynentu". Jednocześni posłowie podkreślają, że proponowana regulacja nie będzie miała negatywnego wpływu na rozwój gospodarczy oraz rynek pracy i przyczyni się m.in. do poprawy sytuacji finansowej małych sklepów, które konkurują z dużymi placówkami handlowymi.

Projekt bez wpływu na gospodarkę?

- W wielu miastach przeprowadzono konsultacje tego projektu. Społeczeństwo w większości uważa, że niedziela powinna być dniem dla rodziny, a nie dniem kiedy trzeba siedzieć na kasie. Uważam, że my jako parlamentarzyści powinniśmy popierać to zdanie, które ma większość społeczeństwa - powiedział podczas sejmowej debaty poseł Robert Telus z PiS.

Wnioskodawcy z Inicjatywy Ustawodawczej Ustawy "Wolna Niedziela" uzasadniają swój obywatelski projekt w podobny sposób, podkreślając, że wymuszanie pracy w niedzielę w placówkach handlowych, zwłaszcza wobec kobiet, które stanowią gro zatrudnionych w handlu, a jednocześnie pełniących odpowiedzialne funkcje w życiu rodzinnym i wychowaniu dzieci, jest przez znaczną część społeczeństwa ocenianie negatywnie. Autorzy obywatelskiego projektu uważają, że nie przyniesie on większych zmian w gospodarce.

- Po wielu latach zaniedbań stworzona zostanie nowa jakość życia zwłaszcza dla rodzin pracowników zatrudnionych w sektorze handlu - powiedział podczas debaty Krzysztof Steckiewicz z obywatelskiego Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej. - Zapoczątkowany zostanie zapomniany już trend pielęgnowania rodziny jako podstawowej jednostki społecznej. Dotyczyć to będzie także rodzin niezwiązanych z działalnością handlową, zapędzonych w szaleńczą chęć kupowania niekoniecznie z potrzeby, ale pod wpływem reklamy, a przede wszystkim bez szacunku dla poświęcenia pracujących w niedzielę - uzasadniał Steckiewicz prosząc jednocześnie o skierowanie projektu do komisji sejmowej.

11 tys. osób może stracić pracę

W opinii rządu istnieje obawa, że wprowadzony zakaz nie zwiększy obrotów placówek w pozostałych dniach tygodnia. W konsekwencji będą one zmuszone zwolnić co siódmego pracownika najemnego zwykle pracującego w niedzielę. Oznaczałoby to likwidację 11 tys. etatów. Rada Ministrów uważa, że zmiany mogą również wpłynąć na wydłużenie godzin pracy w poniedziałki, soboty, dni poprzedzające święta oraz, te które po nich następują.

Pracodawcy RP szacują z kolei, że po wprowadzeniu proponowanych zmian pracę w samym handlu może stracić 25 tysięcy osób, a uwzględniając usługi powiązane i produkcję, zagrożonych byłoby nawet 50-70 tys. miejsc pracy. Pozytywnie do proponowanych zmian odnoszą się związkowcy z NSZZ "Solidarność".

PO opowiada się za odrzuceniem obu projektów. Nie poprze ich także Twój Ruch i PSL. Za dalszymi pracami opowiadają się kluby PiS, SP i z zastrzeżeniami SLD.