Brak elastycznych rozwiązań w urzędach sprawia, że działają w godzinach niedostosowanych do potrzeb interesantów i samych pracowników.
Czas pracy w administracji rządowej / Dziennik Gazeta Prawna
W urzędach skarbowych i innych instytucjach rządowych w tym roku będą wypracowywane kolejne nadgodziny. Średnio co roku jest ich około miliona. Liczba ta systematycznie rośnie.
Do takiego stanu przyczynia się brak przepisów o elastycznym czasie pracy członków korpusu służby cywilnej. W czasie największego natłoku obowiązków, szefowie urzędów muszą wysyłać pracowników na urlopy, aby zgodnie z prawem w wyznaczonych okresach rozliczyć ich nadgodziny.
Od stycznia miała wejść w życie nowelizacja ustawy o służbie cywilnej, która zakładała wprowadzenie elastycznego czasu pracy i jednocześnie zniwelowanie ponadwymiarowych godzin pracy. Urzędników miały obowiązywać rozwiązania takie, jakie zawiera ustawa z 12 lipca 2013 r. nowelizująca Kodeks pracy oraz ustawy o związkach zawodowych ustawy z 12 lipca 2013 r. o zmianie ustawy – kodeks pracy oraz ustawy o związkach zawodowych (Dz.U. poz. 896).
Dzięki temu czas pracy w urzędach miał być bardziej dogodny dla interesantów, ale także dla samych zatrudnionych. Mogliby np. rozpoczynać wykonywanie obowiązków o różnej porze.
Propozycje zmian wciąż nie weszły jednak w życie. Ich konsultacje zostały zablokowane przez uwagi resortów na etapie prac Stałego Komitetu Rady Ministrów.
Kancelaria premiera na pytania DGP, czy pracę nad nowelizacją będą kontynuowane, nie była w stanie udzielić wiążącej odpowiedzi.
– Okaże się to dopiero, gdy premier powoła nowego szefa służby cywilnej – mówi Małgorzata Woźniak z Centrum Informacyjnego Rządu.

Dłuższy okres rozliczeń

W administracji rządowej większość urzędów jest otwarta o stałych porach. Tak wynika z rozporządzenia prezesa Rady Ministrów z 25 kwietnia 2007 r. w sprawie czasu pracy pracowników urzędów administracji rządowej (Dz.U. nr 76, poz. 505).
Nowelizacja ustawy o służbie cywilnej miała umożliwić dyrektorowi generalnemu urzędu planowanie większej liczby godzin pracy w okresach dużego zapotrzebowania na nią, a mniejszą – w pozostałych. Każdy urząd indywidualnie miał określać godziny wykonywania obowiązków.
Ponadto zakładano, że okres rozliczeniowy miałby wynosić cztery miesiące, a nie jak obecnie, osiem tygodni. W szczególnych okolicznościach miał on być wydłużony do sześciu miesięcy.
– Teraz mamy taką sytuację, że w czasie, gdy mamy najwięcej pracy z przyjmowaniem PIT, musimy oddawać wolne pracownikom, którzy w okresie rozliczeniowym wypracowali nadgodziny. Z jednej strony mamy obowiązek przestrzegać przepisów pracowniczych, a z drugiej – dbania o prawidłowe i niezwłoczne obsłużenie interesantów – potwierdza Renata Dragan, zastępca naczelnika Urzędu Skarbowego (US) w Grójcu.
Dla instytucji r0ządowych, które w niektórych miesiącach mają więcej zadań, uelastycznienie przepisów o czasie pracy urzędników byłoby dużym komfortem.
– W pierwszym półroczu natłok obowiązków w jednostkach jest znacznie większy niż w pozostałym okresie. Czasami urzędnicy muszą przyjść do pracy nawet w sobotę – wylicza Renata Walczyk z Pierwszego US w Krakowie.

Przepracowane komórki

Poza tym w części instytucji zdarza się, że tylko niektóre komórki mają czasowy natłok obowiązków. – U nas problem z czasem pracy mają dwa wydziały: cudzoziemców i spraw obywatelskich. Nie chcemy łamać przepisów o dobie pracowniczej, czyli 24 godzin, które muszą upłynąć od rozpoczęcia pracy w danym dniu oraz w kolejnym. Dlatego staramy się indywidualnie określać im czas wykonywania obowiązków – mówi Halina Stachura-Olejniczak, dyrektor generalny Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego.
Z braku elastycznych regulacji w urzędach cieszą się głównie związkowcy.
– Urząd to nie fabryka, aby tak liberalizować przepisy o czasie pracy. Na wprowadzeniu takich rozwiązań zależało głównie byłemu ministrowi finansów, który domagał się dyspozycyjności od urzędników skarbowych i likwidacji nadgodzin – podkreśla Zbigniew Bartoń z NSZZ „Solidarność”.