Zdecydowałem się na małą nowelę ustawy o służbie cywilnej w zakresie wprowadzenia w korpusie elastycznego czasu pracy. Trwają uzgodnienia międzyresortowe i uzgodnienia społeczne projektu. Druga niejako równoległa nowela miała dotyczyć rekompensaty za nadgodziny. Nie otrzymałem pozytywnej decyzji Zespołu ds. Programowania Prac Rządu w tej sprawie - mówi Sławomir Brodziński, szef służby cywilnej.
Reklama
Reklama
Oczywiście, że ministrem i bezpośrednim podwładnym premiera, bo tak wynika z ustawy o służbie cywilnej.
Obecne umocowanie szefa służby cywilnej i jego obsługi oceniam pozytywnie. Z drugiej jednak strony indywidualne kierowanie urzędem ma swoje zalety.
Posiadanie własnego budżetu na realizowanie misji służby cywilnej.
Nie chodzi o wszystkie związki zawodowe, ale o sekcję krajową pracowników skarbowych NSZZ „Solidarność”. Nie ukrywam, że ze strony tego związku w ubiegłym roku zostało do mnie skierowanych kilkadziesiąt wystąpień. Ale to raczej bierze się z niezrozumienia ustawowej roli szefa służby cywilnej.
Faktycznie projekt dużej noweli ustawy o służbie cywilnej powstał w latach 2009 – 2010. Jednak nie było i nie ma woli politycznej do przeprowadzenia głębokiej nowelizacji, czego dowodem są uwagi Rady Służby Cywilnej do mojego sprawozdania za 2012 r. Można tam przeczytać, że zaleca mi wstrzemięźliwość w zakresie zmieniania ustawy.
Tak. Zdecydowałem się na małą nowelę ustawy o służbie cywilnej w zakresie wprowadzenia w korpusie elastycznego czasu pracy. Trwają uzgodnienia międzyresortowe i uzgodnienia społeczne projektu. Druga niejako równoległa nowela miała dotyczyć rekompensaty za nadgodziny. Nie otrzymałem pozytywnej decyzji Zespołu ds. Programowania Prac Rządu w tej sprawie.
Mój dialog z szefem KPRM w tej sprawie cały czas trwa. Przygotowuję właśnie dodatkowe materiały analityczne.
Nie mam inicjatywy ustawodawczej, więc pewnych decyzji nie zmienię.
Tak. Mają przecież inne uprawnienia, np. dodatek służby cywilnej lub dłuższy wymiar urlopu wypoczynkowego. Dlatego tej grupie nie powinno się przyznawać zwiększonej rekompensaty. Powinna przysługiwać tylko pracownikom służby cywilnej w postaci zwiększonego wymiaru czasu wolnego lub wynagrodzenia.
Myślę, że uznano, iż problem jest szerszy i wymagałby wielu interwencji legislacyjnych. Wydatki na wynagrodzenia w korpusie służby cywilnej stanowią tylko 0,4 proc. PKB (a nagrody 0,36 promille). Trzynastki, odprawy emerytalne, wysługa lat czy też nagrody jubileuszowe występują również w innych pragmatykach służbowych administracji. Nie widzę więc uzasadnienia, aby 122-tysięczny korpus służby cywilnej był królikiem doświadczalnym milionowej rzeszy pracowników sektora publicznego.
O ile wiem, nie ma takiej woli, ale jest koncepcja zbliżenia różnych ustaw: z 1982 r. o pracownikach urzędów państwowych, o służbie cywilnej i o pracownikach samorządowych. Takie rozwiązanie proponuje się w strategii Sprawne Państwo. Ustawa o służbie cywilnej nie jest wzorcem, ale z pewnością zawiera najlepsze rozwiązania. Zgadzam się, że należy dokonać pewnej standaryzacji.
Na przykład w zakresie naboru w przepisach dotyczących pracowników samorządowych zostały wprowadzone rozwiązania podobne do tych przyjętych i sprawdzonych w służbie cywilnej. Można by pójść w tym kierunku także w odniesieniu do ustawy o pracownikach urzędów państwowych – ale to już nie mój obszar kompetencji.
Nie. Służą do tego m.in. dodatek zadaniowy i nagrody. Rozpoczęliśmy monitoring przyznawania dodatku zadaniowego w urzędach. Jego rezultaty poznam w tym miesiącu. Nie jestem zadowolony z praktyki przyznawania nagród. Te powinny trafiać do urzędników za szczególne osiągnięcia, a w wielu urzędach otrzymuje je większość osób. Bez zmiany ustawy mogę tylko apelować, aby wdrażano dobre praktyki przy przyznawaniu takich wyróżnień.
Przypomnę także, że regulaminy nagród podlegają uzgodnieniu ze związkami zawodowymi, które często mają podejście egalitarne.
Powiem coś niepopularnego dla członków korpusu służby cywilnej, ale muszę przyznać, że rozumiem trudną sytuację finansową państwa. Dla korpusu służby cywilnej zamrożenie będzie trwało już piąty rok, a mówi się o kolejnych dwóch, trzech latach. Byłby to już ewenement na skalę europejską. Niemniej jednak nasza sytuacja mogła być gorsza, bo rząd polski postanowił tylko zamrozić płace urzędników, a np. w 10 krajach UE nastąpiła ich obniżka. Płace członków korpusu służby cywilnej w administracji centralnej są niezłe. Z drugiej strony są biedne urzędy, o których mało się mówi.
Przyjęliśmy, że to te, w których zarobki stanowią poniżej 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia w korpusie, czyli mniej niż 2,8 tys. zł. W tej grupie znajduje się ponad 450 urzędów głównie administracji zespolonej szczebla powiatowego oraz wojewódzkiego. Pracuje w nich ok. 6 tysięcy osób (co stanowi zaledwie 5 proc. korpusu służby cywilnej).
Na razie ten problem został zdiagnozowany – dysponenci części budżetowych przy podziale środków na podległe urzędy powinni o nim pamiętać.
Nie ma się co dziwić, bo większość członków korpusu posiada wyższe wykształcenie i zna języki obce.
Tak. Propozycje ekspertów Banku Światowego, którzy wskazują odejście od zamrożenia i uzależnienia pensji urzędników od zmieniającego się PKB czy też inflacji, uważam za dobre rozwiązanie. Jeśli kraj lepiej się rozwija, to zyskują na tym urzędnicy, jeśli jest odwrotnie, również automatycznie przekłada się to na administrację.
Zwrócę uwagę, że spadek odnotowano już drugi rok z rzędu – łącznie o ok. 2 tys. etatów. Należy przy tym podkreślić, że do ich redukcji doszło pomimo nowych zadań pojawiających się w ostatnich latach, np. związanych z obsługą przez urzędy wojewódzkie numeru alarmowego 112.
Tak, tylko zmieniona została częstotliwość z jednego miesiąca do trzech.
Tak, wnioskowałem o 500 osób. Z ostatnich danych wynika jednak, że w ministerstwach urzędników mianowanych jest już 19,1 proc., w izbach skarbowych 16,4 proc., w urzędach centralnych już tylko 5,8 proc., a w skarbowych tylko 3,9 proc. Ogółem jednak korpus liczy 6,2 proc. urzędników mianowanych. W efekcie nasycenie nimi urzędów jest nierównomierne, w niektórych instytucjach przekroczyło ono dwukrotnie zakładany przeze mnie poziom 10 proc., a w innych jest znacznie niższe.
Te dane wzbudziły też i u mnie głębokie refleksje. Sądzę, że należy systemowo przyjrzeć się statusowi urzędnika mianowanego. Może rozważyć ograniczenie dostępności instytucji mianowania.
Nie. Ale należy rozważyć, czy tego statusu nie powinni otrzymywać tylko pracownicy zajmujący najistotniejsze stanowiska dla funkcjonowania urzędu.
Rozważam uwzględnienie uwagi ministra finansów i zgodę na limit niższy niż 500 na 2014 r.
Z badań wynika, że obywatele są coraz bardziej zadowoleni z jakości obsługi w urzędzie. Praca do 13 godzin na dobę jest teoretycznie możliwa, również w obecnym stanie prawnym. Do departamentu służby cywilnej nie dochodzą jednak sygnały, aby takie sytuacje były częste. W przypadku nadużyć, np. planowania pracy w godzinach nadliczbowych przez pracodawcę, można skierować sprawę do Państwowej Inspekcji Pracy. Przypomnę, że np. kobiety w ciąży nie mogą pracować w nadgodzinach.
Mam nadzieję, że moje propozycje przyczynią się do ograniczenia liczby generowanych nadgodzin i sprawniejszego ich rozliczania. Biorąc jednak pod uwagę stanowisko partnerów społecznych wyrażone w ramach konsultacji, zamierzam odejść od propozycji wydłużenia rozliczania czasu pracy aż do 12 miesięcy.
Zaproponuję sześciomiesięczny okres rozliczeniowy.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama
Reklama
Reklama
Komentarze(11)
Pokaż:
Zabieram głos w sprawie emerytur.
Zacznijmy od źródeł całego problemu a mianowicie od emerytury kapitałowej. Skąd i od kiedy pojawił się ten system obliczania emerytur. Kiedy, za czyim przyzwoleniem został wprowadzony. Dlaczego ma zafunkcjonować w Polsce jedynym kraju w UE.
Przecież całe powojenne pokolenie Polaków ma obliczaną emeryturę zupełnie na innych zasadach, dlatego ich emerytura obliczana wskaźnikami jest wyższa od obecnie proponowanej.
W takim Kraju jak Polska, gdzie zarobki większości społeczeństwa są w porównaniu do innych krajów UE bardzo niskie, skazywanie nas na emeryturę kapitałową zawsze będzie doprowadzało do głodowych emerytur.
Chcę zwrócić uwagę na podatki: około 30% odprowadzany na ubezpieczenia społeczne, 23% płacimy podatku Vat, około 19% podatku dochodowego, płacimy również akcyzę od paliw papierosów i alkoholi, dlaczego nie wymagamy od rządu zabezpieczenia na starość, na leki i służbę zdrowia. To podatki jedne z najwyższych.
Podatki na całym świecie współfinansują system emerytalny tylko u nas idą na dziwne cele, nikomu nie wiadome.
A teraz wyjaśnienie:
Emerytura kapitałowa wprowadzona została po cichu w 2009 roku, Polska jest jedynym krajem w unii z takim systemem naliczania emerytury i dlatego są one tak niskie. Nikt nie napisał o zmianie, żadnej debaty na temat tej zmiany nie było. W tym samym, roku wydłużono pracę kobiet o 5 lat do 60 roku życia i tak pierwszych emerytów kapitałowych będzie miał rząd w 2014 bo do tego czasu przez 5 lat żadna kobieta nie odejdzie bo nie skończy 60 lat. Tak więc nie ma problemu. Emerytury od 2014 roku będą żenująco niskie, to będzie śmierć głodowa dla odchodzących na emeryturę – powód – zmiana systemu na kapitałowy. Jak można zmieniać system emerytalny dla ludzi którzy po 30 – 40 latach pracy odejdą za 3,4,5 lat na emeryturę. Przecież zgodnie z konstytucją nie odbiera się praw nabytych. Można proponować nowe rozwiązania dla osób które mają w perspektywie emeryturę za 20-30 lat.
Tego rodzaju zmiany systemu emerytalnego są z pewnością niezgodne z konstytucją. Należałoby kobietom z rocznika 1954 i kolejnym naliczyć emeryturę w sposób obowiązujący dla rocznika 1953 i poprzednich.
Zmiany powinny dotyczyć młodych, tych którzy mają w perspektywie 20 – 30 lat pracy i już teraz wiedzą, że czeka ich emerytura kapitałowa.
Tutaj potrzebna jest prawdziwa reforma ZUS, a nie wydłużanie czasu pracy. Reforma z prawdziwego zdarzenia, pozwalająca na odkładanie na emeryturę.
Skoro nasz system emerytalny cały czas od okresu powojennego ( około 60 lat ) dokładał do wszystkich emerytów czyli do wszystkich obywateli tego kraju (wskaźniki przy naliczaniu emerytury, wcześniejsze odejścia, uprzywilejowane grupy ) , to dlaczego nie może dokładać dalej. W jaki sposób rząd wykorzysta zaoszczędzone na przyszłych emerytach ( płacąc im głodowe emerytury) miliardy złotych. Co rząd chce zrobić z tzw. zaoszczędzonymi pieniędzmi ( czyli płacąc kwoty nie pozwalające na wykup leków i opłaty mieszkań ). Dlaczego nikt nie zadaje tych pytań. Wydaje mi się, że wszystko to co robimy robimy dla ludzi, żeby zapewnić im godziwe życie i godziwą starość. Co ma dać zaoszczędzenie na emerytach? Nie trzeba być prorokiem – biedę i wzrost wydatków na pomoc społeczną. A bogaty rząd dalej będzie kpił z uczciwie pracujących. Ludzie nie tylko czytają i bezmyślnie przyjmują to co piszecie, ludzie zastanawiają się, na co idą zaoszczędzone pieniądze, przecież wszystko niedofinansowane: służba zdrowia, kultura, nauka, policja, budownictwo socjalne, brak żłobków, przedszkoli i dróg, no i oczywiście brak pracy !!!
2. nowy sposób naliczania emerytury wprowadzono TYLKO dla pracowników cywilnych - mundurowi, sędziowe, prokuratorzy, rolnicy, politycy emerytury maja naliczane na starych zasadach.
3 pokażcie mi taki drugi kraj na świecie w którym ludzie zgodzili by się na podwyższenie wieku emerytalnego o 12 (kobiety) i zmniejszenie emerytury jak podaje GP o średnio 1030 zł/m-c (porównując stary sposób naliczania i po nowemu)