Osoby zatrudnione w urzędach średnio co kwartał otrzymują nagrody. Zdaniem Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Opolu wysokość tych świadczeń, wypłacanych ze środków budżetowych, nie jest tajna i można ją upublicznić. Takie orzeczenia mogą zmienić praktykę nagradzania urzędników. Obecnie ani dyrektorzy generalni, ani sekretarze samorządowi nie publikują listy osób, które otrzymują wspomnianą gratyfikację. Nie zamieszczają też informacji, za co została ona wypłacona.
Bonusy dla urzędników / Dziennik Gazeta Prawna
Eksperci podkreślają, że wprowadzenie jawności w tym zakresie mogłoby wyeliminować patologie. Obecnie osoby, które mają lepsze relacje z szefem, a niekoniecznie zasługi w pracy, mogą otrzymywać wyższe świadczenie od pozostałych.
Co do zasady szefowie urzędów starają się przyznawać nagrody ok. 90 proc. załogi. Wszystko po to, aby nie konfliktować urzędników.

Sądy za jawnością

WSA w Opolu orzekł, że nie można odmawiać ujawnienia informacji dotyczącej nagród poszczególnych pracowników (wyrok z 27 czerwca 2013 r., sygn. akt II SAB/Op 33/13). W rozpatrywanej sprawie prezes Regionalnej Izby Obrachunkowej (RIO) w Opolu nie udostępnił pełnych informacji dotyczących wysokości wynagrodzeń, w tym nagród, jego oraz pozostałych etatowych członków kolegium izby. Argumentował, że nie ma przepisów, które nakazywałyby mu podawanie uzasadnienia przyznanych bonusów oraz ich wysokości. WSA zobowiązał go do podania kwot tych świadczeń. Zaznaczył też, że nie wystarczy podanie najniższej i najwyższej nagrody. Uznał, że są to pieniądze publiczne, więc nie można ukrywać informacji o nich.
– Jestem zdumiona, że prezes RIO, który zajmuje się kontrolą finansów, nie chciał udostępnić takich informacji. Przecież wszystko, co jest związane z finansami państwa, należy upubliczniać – mówi Julia Pitera, przewodnicząca sejmowej komisji administracji i cyfryzacji.
Według niej orzecznictwo już od 2001 r. wskazuje na potrzebę udostępniania tego typu informacji, a wciąż są z tym problemy.

Prześwietlić pensje

Podobne spory w sądach administracyjnych prowadzą związki zawodowe, które domagają się pełnej jawności w zakresie wynagrodzeń.
– Wyroki jednoznacznie wskazują, że przynajmniej płace funkcjonariuszy publicznych powinny być jawne. Te osoby muszą się pogodzić z tym, że ich prywatność w tym zakresie będzie ograniczona – wskazuje Tomasz Ludwiński, przewodniczący Rady Sekcji Krajowej Pracowników Skarbowych NSZZ „Solidarność”.
Związki skarżą się również na Ministerstwo Finansów, które zaleciło osobom funkcyjnym, aby nie upubliczniały takich informacji. Na przykład w ostatnim piśmie na pytane o najniższe i najwyższe wynagrodzenia podstawowe urzędników resort odpowiedział, że nie ma takiego składnika pensji. Dodał, że występuje, ale wynagrodzenie zasadnicze.
Przedstawiciele urzędników za przykład podają Francję, w której wszelkie informacje o zarobkach są jawne. Według nich dzięki sądom administracyjnym kwestią czasu jest, kiedy wszystkie świadczenia poszczególnych urzędników będą upubliczniane, tak jak na przykład oświadczenia majątkowe (w tym ministrów i wiceministrów).
– Mamy przypadki naczelników urzędów skarbowych, którzy co kwartał otrzymują nagrody, a pozostali zatrudnieni już nie. Szefowie urzędów nie chcą tych informacji podawać, bo pracownicy, delikatnie mówiąc, mogliby się oburzyć, jeśli dowiedzieliby się o wysokościach nagród ich przełożonych – wskazuje Tomasz Ludwiński.
Według niego brak transparentności powoduje, że mimo zamrożenia od kilku lat pensji w każdej jednostce jest grupa zaufanych kierownictwa, która otrzymuje sowite bonusy.
– Przyznawanie nagród odbywa się w sposób subiektywny. Dlatego szefowie urzędów nie decydują się na ich upublicznienie, bo obawiają się konfliktów między urzędnikami – potwierdza Julia Pitera.
Według niej świadczenia powinny być przyznawane dopiero po okresowych ocenach, które w urzędach odbywają się co dwa lata.
– Trzeba więc odstąpić od kwartalnych nagród, bo nie ma rzetelnych kryteriów do ich przyznawania – dodaje.

Tajne płace

Osoby odpowiedzialne za wynagrodzenia w urzędach sceptycznie podchodzą do upubliczniania wspomnianych informacji.
– To mogłoby naruszyć prawo do zachowania wysokości swojej płacy w tajemnicy. Nie wszyscy urzędnicy chcieliby, aby tego typu informacje były przekazywane innym zatrudnionym – mówi Marek Reda, dyrektor generalny Warmińsko-Mazurskiego Urzędu Wojewódzkiego.
Przyznaje, że osobiście zaleca dyrektorom komórek, aby powiadamiali publicznie, którzy z podległych im urzędników otrzymali nagrody. W jego jednostce dyrektorzy poszczególnych komórek muszą uzasadnić, dlaczego wytypowani pracownicy zasługują na nagrodę. Około 10 proc. jest jej pozbawionych, 80 proc. ma ustaloną podstawową wysokość, a kolejne 10 proc. może liczyć na wyższe gratyfikacje.
– Formalnie nagroda jest – choć uznaniowym – to jednak elementem wynagrodzenia. W orzecznictwie jest ono uznawane za dobro osobiste, które pracodawca musi chronić – wskazuje Ivetta Biały, rzecznik prasowy wojewody mazowieckiego.
– Wydaje się, że bardziej motywujące jest określenie i następnie jawne komunikowanie przejrzystych kryteriów przyznawania nagród, podawanie widełek lub całej kwoty na zespół niż informowanie wszystkich wprost, kto i ile otrzymał – dodaje.

Co dwa lata nagroda

Niektórzy pracodawcy publiczni już teraz udostępniają dane o wynagrodzeniach.
– Na Uniwersytecie Warszawskim upubliczniana jest wśród pracowników informacja o liczbie osób, które otrzymały nagrody, oraz ich kwoty. Dlatego nie widzę przeszkód, aby także w urzędach takie informacje były jawne – twierdzi prof. Krzysztof Kiciński, wiceprzewodniczący Rady Służby Cywilnej.
Przyznaje, że wprowadzenie tego mechanizmu może jednak rodzić pewne niezadowolenie wśród zatrudnionych lub doprowadzić do tego, że większość z nich będzie otrzymywało te świadczenia w równej wysokości (aby nie narazić się na zarzut dyskryminacji).
– Nagrody to nie wynagrodzenie zasadnicze, które powinno być poufne. Dlatego nie ma prawnych przeszkód, aby w urzędach podawano je przynajmniej do wewnętrznej informacji. Nie można jednak podawać samych kwot bez uzasadnienia, bo to rodziłoby spekulacje – zauważa dr Stefan Płażek, adiunkt w katedrze prawa samorządu terytorialnego Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Zaznacza, że dzięki transparentności można byłoby wyeliminować patologie w przyznawaniu tych świadczeń. Na pewne nieprawidłowości w tym zakresie wskazywali w ubiegłym tygodniu eksperci Banku Światowego w prezentowanym przez siebie raporcie dotyczącym wynagradzania w sektorze publicznym. Wynika z niego m.in., że szefowie poszczególnych komórek w administracji rządowej, w tym ministerstwach, mogą zabiegać u dyrektora generalnego o podwyżki, w tym też o nagrody. Nie ma jednak jasnych reguł, jak powinny wyglądać takie negocjacje.