Pięć godzin dyskusji i kilka poprawek. Mowa o nowelizacji Kodeksu pracy, która daje możliwość wydłużenia do 12 miesięcy okresu rozliczeniowego oraz reguluje zasady ruchomego i przerywanego czasu pracy. Ustawa przewiduje również, że wszelkie zmiany w tym zakresie będą musiały być konsultowane ze związkami zawodowymi, a w przedsiębiorstwach gdzie nie ma związków z przedstawicielami załogi.

Nowelizacją zajął się Senat. W trakcie debaty senatorowie PiS zgłosili poprawkę skracającą rozliczenie czasu pracy z 12 do 6 miesięcy. Zdaniem Czesława Biereckiego zmiany, które zaproponował rząd oznaczają rezygnację z praw nabytych, czyli z 8 godzinnego dnia pracy, z tego, że do pracy przyjeżdża się raz, oraz z tego, że każdy ma prawo do odpoczynku - wylicza senator. Bierecki podkreśla, że senatorowie PiS rozumieją zmiany prawa wynikające z kryzysu. „Ale te, które proponuje rząd są bezterminowe. To jest zniesienie tych praw na stałe” -podkreśla.

Również Marek Borowski nie jest w pełni zadowolony z przyjętych rozwiązań. Senator uważa, że w negocjacjach z pracodawcą, tam gdzie nie ma związków zawodowych, pracownik często będzie stroną słabszą. Senator chce dać rządowi czas na wprowadzenie lepszych rozwiązań, dlatego zgłosił poprawkę, by ustawa obowiązywała do 2015 roku. „Być może do tego czasu kryzys się skończy” - mówi.

Zupełnie inaczej przyjęte zmiany odbiera Mieczysław Augustyn, przewodniczący senackiej komisji rodziny i polityki społecznej z PO. Uważa on, że ustawa jest korzystna dla pracowników i nie rozumie obaw opozycji. Senator przypomina, że w latach 2009-2011 obowiązywała podobna ustawa i żadnych nadużyć przy jej stosowaniu nie było. „Inspekcja Pracy pytana na naszej komisji czy dochodziło do łamania kodeksu pracy odpowiadała: takich przypadków nie stwierdziliśmy” - powiedział. Do poprawek zgłoszonych podczas debaty ustosunkują się jeszcze senackie komisje.