Założeniem ustawy deregulacyjnej miało być ograniczenie wymagań ustawowych względem wielu zawodów, w tym także specyficznych profesji w urzędach pracy, takich jak pośrednik czy doradca zawodowy.
Okazuje się jednak, że prawne warunki ich wykonywania nie zostaną w pełni usunięte, a jedynie przeniesione (choć częściowo i ze zmianami) z ustawy do przepisów niższego rzędu.
Jedyną realną zmianą deregulacyjną zdaje się zniesienie obciążeń dla publicznej administracji, która wydaje decyzje nadające licencje zawodowe.
W uzasadnieniu projektu ustawy deregulacyjnej można przeczytać, że jej celem jest pełna dereglamentacja dostępu do zawodów w urzędach pracy. Nad ustawą tą ciągle jeszcze pracuje Sejm. Wraz z jej wejściem w życie zlikwidowana ma zostać większość norm dotyczących zawodów pośrednika pracy, doradcy zawodowego, lidera klubu pracy, specjalisty ds. rozwoju zawodowego, specjalisty ds. programów, doradcy EURES i asystenta EURES (europejskich służb zatrudnienia). Odpowiednie przepisy określające zasady wykonywania tych profesji zawiera obecnie ustawa z 20 kwietnia 2004 r. o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy (t.j. Dz.U. z 2008 r. nr 69, poz. 415 z późn. zm.). Deregulacja znosi wymagania kwalifikacyjne względem urzędników zatrudnionych na tych stanowiskach, a także stopnie zawodowe i wymóg uzyskania licencji dla pośredników pracy i doradców zawodowych.
Tymczasem rząd chce utrzymać część z tych warunków dla osób starających się o zatrudnienie lub awans w urzędach pracy. To, co usunięto z ustawy, trafi bowiem w nieco zmienionym kształcie do aktu wykonawczego. Wynika tak z rządowego projektu nowelizacji rozporządzenia o wynagradzaniu urzędników samorządowych. Przewidziano w nim minimalne wymagania kwalifikacyjne niezbędne do wykonywania kluczowych zawodów w urzędach pracy.
Projekt ten w przypadku niektórych stanowisk wprowadza nawet ostrzejsze wymogi co do zatrudnienia bądź awansu urzędnika niż przewidziane dotąd w ustawie. Tak jest w przypadku stanowisk samodzielnego pośrednika pracy i samodzielnego doradcy zawodowego, dla których podniesiono wymóg posiadania stażu pracy z 3 do 6 lat. Obniżenie wymogów nastąpiło tylko względem asystenta EURES. Jednocześnie w przypadku dwóch niższych stanowisk, stażysty ds. programów i ds. rozwoju zawodowego, obniżono gwarantowane przepisami minimalne poziomy wynagrodzeń.
Co ciekawe, dyrektorzy urzędów pracy zapytani przez DGP, jak oceniają powyższe zmiany, najczęściej zupełnie nie orientują się w nich lub mylą je z nową funkcją doradcy klienta, która ma być przypisana pracownikom pośredniaków po wprowadzeniu reformy urzędów pracy. Z reguły jednak uważają deregulację za uzasadnioną, a wprowadzanie nowych ograniczeń w drodze rozporządzenia za niecelowe.
– Wymogi kwalifikacyjne czy awansu urzędników powinni ustalać sami kierownicy urzędów – twierdzi Dariusz Kuprewicz, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Ełku.
Jego zdaniem podwyższenie kryteriów np. co do wymaganego stażu pracy na najwyższych stanowiskach może spowodować ich degradację i spadek wynagrodzeń części urzędników, a także utrudnić rekrutację pracowników na wyższe funkcje.
Ideę całkowitej deregulacji, zarówno co do warunków stawianych urzędnikom, jak i w zakresie ich wynagrodzeń, popiera też Edward Tymoszyński, dyrektor PUP w Białej Podlaskiej.
– Wysokość płac należałoby raczej związać z jakością pracy, a nie ze sztywno określonymi wymogami ustawowymi czy stażem – zauważa.
Etap legislacyjny
Projekt ustawy i projekt rozporządzenia