Chodzi o umożliwienie firmom wypłacania pensji mimo braku produkcji. W sytuacji przestoju gospodarczego pracownik otrzymywałby wynagrodzenie nie mniejsze od płacy minimalnej. Byłoby finansowane częściowo przez zakład, a częściowo przez Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych.
Firma, będąca w kłopotach, mogłaby też zmniejszyć czas pracy i obniżyć pobory. Taka sytuacja mogłaby trwać najwyżej pół roku, podczas którego pracownika nie można by zwolnić bez jego winy.
Z proponowanych rozwiązań będą mogli skorzystać przedsiębiorcy, których dochody spadły co najmniej o 15 procent. Nie może im jednak grozić upadłość.
Resort finansów szacuje, że w tym roku realizacja proponowanej ustawy kosztowałaby 500 milionów złotych. 400 milionów pochodziłoby z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych 100 - z Funduszu Pracy.