Trudna sytuacja na rynku pracy, rosnąca liczba bezrobotnych i archaiczny system funkcjonowania pośredniaków zmusiły resort pracy do działania. Urzędy zatrudnienia już za rok czeka prawdziwa rewolucja. Ma to wyeliminować z ewidencji osoby, które wcale nie szukają pracy, a rejestrują się wyłącznie po to, żeby uzyskać prawo do nieodpłatnego leczenia. Propozycja resortu sprowadza się do stworzenia nowego modelu obsługi bezrobotnych. Pozostający bez pracy będą kwalifikowani do jednej z trzech kategorii: aktywnych, poszukujących wsparcia albo oddalonych od rynku pracy.
Idea zmian w obszarze działania publicznych służb zatrudnienia nie jest nowa. O takiej konieczności eksperci alarmują od lat. W październiku ubiegłego roku Pracodawcy RP ogłosili, iż spośród ogółu ofert pracy zgłaszanych do urzędów pracy aż jedna czwarta pozostaje niewykorzystana dłużej niż miesiąc. Eksperci zwracają uwagę, że publiczne pośredniaki koncentrują się na działaniach, a nie na ich efektach. Co w dużej mierze sprowadza się do zarządzania rejestracją osób bezrobotnych i zapewniania uprawnień do świadczeń z ubezpieczenia zdrowotnego.

Luki w systemie