Co dziesiąty pracujący Polak prowadzi własną działalność gospodarczą. Z gruntownych badań (Bilans Kapitału Ludzkiego) prowadzonych przez prof. Jarosława Górniaka z Uniwersytetu Jagiellońskiego wyłania się portret polskiego przedsiębiorcy. Zaskakuje tym, że – pod względem wykształcenia – właściciele firm, często przecież jednoosobowych, nie odbiegają od średniej krajowej. Większość z nich nie ma nawet matury. Wniosek? Dyplom wyższej uczelni nie zwiększa szans na utrzymanie własnego przedsiębiorstwa na rynku, można nawet powiedzieć, że nie ma większego znaczenia.
Ponieważ nie ulega wątpliwości, że jedną z najważniejszych cech, jaką musi mieć każdy przedsiębiorca, jest większa od przeciętnej skłonność do podejmowania ryzyka, znaczy to, że wyższe uczelnie nie przyciągają ludzi gotowych do ryzykowania. To z pewnością nie zwiększa szans absolwentów na znalezienie swojego miejsca na kurczącym się rynku pracy. Sam dyplom w dzisiejszych czasach to o wiele za mało.
Cechą, którą polscy przedsiębiorcy wybijają się ponad przeciętność, jest... posiadanie prawa jazdy. Wśród właścicieli firm osób umiejących prowadzić auto jest aż o ponad 16 pkt proc. więcej niż wśród ogółu pracujących. To w pełni zrozumiałe. Olbrzymia część rodzimych kapitalistów nie rozwinęła się jeszcze na tyle, żeby utrzymywać szofera dla prezesa i właściciela, funkcję kierowcy trzeba pełnić samemu.
Przeciętny polski przedsiębiorca nie jest człowiekiem młodym, najczęściej ma już ponad 35 lat (średnia wieku prowadzących własne firmy jest aż o prawie 8 pkt proc. wyższa od przeciętnej wieku osób pracujących). Pewnie z tego właśnie powodu częściej, niż wynikałoby ze średniej krajowej, jest osobą będącą w związku małżeńskim. Kobiet wśród przedsiębiorców jest jednak mniej niż w społeczeństwie. Wyraźnie bowiem mają mniej niż mężczyźni wiary we własne siły. Przy takich samych, a często nawet wyższych kompetencjach panie często wykazują niższą samoocenę. Jak widać, towarzyszy temu mniejsza gotowość do podejmowania ryzyka.
Tym, co najbardziej gnębi polskich przedsiębiorców, są podatki. Im młodszy biznesmen, tym częściej deklaruje, że z tego powodu będzie nawet musiał zakończyć działalność gospodarczą. Boi się tego aż 38 proc. właścicieli firm, którzy nie przekroczyli jeszcze 34 lat, i ponad 30 proc. w wieku 35–49 lat. Przedsiębiorcy najstarsi, czyli po pięćdziesiątce, bardziej niż fiskusa boją się konkurencji. Podczas gdy najmłodsi tylko w 23 proc. jako powód ewentualnego zakończenia kariery biznesowej podają nadmierną konkurencję, to po pięćdziesiątce konkurenci groźniejsi są od podatków dla ponad 25 proc. biznesmenów seniorów. Najlepiej strach przed konkurencją opanowali przedsiębiorcy w wieku 35–49 lat. Bardziej od konkurentów boją się nieżyczliwych i skomplikowanych przepisów (ponad 25 proc.).
Co z tych badań wynika? Między innymi to, że rady, jakich niejednokrotnie udziela się młodym, bezskutecznie szukającym pierwszej pracy, są raczej niewiele warte. Mówi im się, by nie liczyli na etat u kogoś, a zakładali własną firmę. Tylko co dalej? Nie firma bowiem jest ważna, ale produkt, który ma zamiar ulokować na rynku. Absolwent wyższej uczelni najczęściej pomysłu na taki towar czy usługę nie ma. Nie ma przecież jeszcze żadnego zawodowego doświadczenia, biznesowego obycia, pojęcia, czego rynek w danej chwili potrzebuje, jak szybko się zmienia. Nie ma też kontaktów, które przy prowadzeniu firmy są niezbędne. Tego, co zdobywa się, pracując. Najpierw u kogoś, a dopiero potem, być może, na swoim.
Kolejny zaskakujący wniosek, jaki wyłania się z badań prof. Jarosława Górniaka, jest taki, że warto z większą przychylnością, niż obecnie robią to media i związkowcy, przyjrzeć się umowom śmieciowym. To o wiele lepsza recepta na walkę z bezrobociem, niż bezmyślne zakładanie własnej firmy, na którą nie ma się pomysłu i którą w końcu trzeba będzie zamknąć. Zamiast narzekać, że to nie etat i że z taką umową trudno marzyć o dostaniu kredytu hipotecznego, co rzeczywiście może być dolegliwe, lepiej potraktować umowę śmieciową jako rodzaj inwestycji w przyszłość. Niezbędny staż dla każdego, kto w przyszłości wolałby być przedsiębiorcą.