W 2013 roku po raz kolejny pracownicy samorządowi mogą liczyć na wzrost wynagrodzeń sięgający nawet 8 proc. Szefowie małych urzędów nie planują jednak zwiększania liczby zatrudnionych mimo przybywających zadań.
Zatrudnienie w samorządach przestało dynamicznie rosnąć. W 2011 roku, jak wynika z danych GUS, w sektorze tym pracowało 246 tys. pracowników. To o pięć tysięcy mniej, niż jeszcze rok wcześniej. W tym i kolejnym może być podobnie, a w najlepszym wypadku nie będzie zwiększenia liczby urzędników. Potwierdza to sonda DGP przeprowadzona w prawie 60 samorządach. Potwierdza ona, że nowe osoby zatrudniane są tylko w miejsce tych odchodzących. Samorządowcom nie grożą jednak grupowe zwolnienia (takie miały miejsce przed rokiem).
Administracja publiczna / DGP
Z kolei odwrotny trend jest widoczny w przypadku płac urzędników. Te z roku na rok rosną. Według GUS w 2010 roku średnie płace w samorządach wynosiły 3,6 tys. zł, a w ubiegłym wzrosły o 200 zł. Pytane przez nas gminy przyznają się, że większość z nich co roku podwyższa płace od 2 do nawet 8 proc.

Nowe zadania

Z sondy DGP wynika, że trudna sytuacja finansowa gmin nie pozwala im na tworzenie kolejnych etatów. Jeśli już są zatrudniane nowe osoby, to najczęściej na zastępstwo. Nieuniknione jest jednak tworzenie kolejnych etatów do realizacji nowych zadań. Gminy najczęściej wymieniają tzw. ustawę śmieciową, która nakłada na nie dodatkowe obowiązki.
– Od początku roku z urzędu odeszło 10 osób, a zatrudniliśmy 16, w tym sześć na zastępstwo – wylicza Agata Jasińska, dyrektor wydziału organizacyjnego Urzędu Miasta Nowego Sącza.
Dodaje, że w przyszłym roku urząd będzie zmuszony zatrudnić dodatkowe cztery osoby do naliczania podatku śmieciowego.
Podobnie jest w innych samorządach.
– W związku ze zmianą przepisów ustawy o kierujących pojazdami, od 19 stycznia 2013 r. będziemy mieli nowe zadania wynikające z większego nadzoru nad ośrodkami szkolenia kierowców – twierdzi Anna Strzelczyk-Frydrych z urzędu miasta w Bydgoszczy.
Przywołuje też nowe zadania związane z wejściem w życie znowelizowanej ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Zaznacza, że aktualnie urząd jest na etapie szacowania kosztów.
– Zadania z zakresu administracji rządowej realizowane są przez 11 wydziałów naszego urzędu. Odbywa się to w ramach 189 etatów. Szacunkowe koszty związane z zatrudnieniem oraz utrzymaniem stanowisk pracy zapewniających realizację tych obowiązków wynoszą około 12,5 mln zł – argumentuje Antoni Pawlak, rzecznik prezydenta Gdańska.
Dodaje, że otrzymywana dotacja z Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego pokrywa zaledwie 30 proc. tych wydatków. Pozostałą część Gdańsk zmuszony jest pokrywać z własnego budżetu.

Ograniczają etaty

Samorządy, mimo nowych zadań, w większości nie decydują się na tworzenie kolejnych etatów. Jest wręcz przeciwnie. Do redukcji zatrudnienia wykorzystują naturalną fluktuację kadr czyli odejścia urzędników do pracy w prywatnych firmach czy też po prostu na emerytury. Dotyczy to zarówno małych gmin zatrudniających kilkadziesiąt urzędników, jak i miast. Na przykład w Policach od początku roku odeszło pięciu pracowników, a zatrudniono tylko trzech nowych. W gminie Spytkowice odeszło dwóch pracowników. Ich miejsca nie zajęły inne osoby.
W urzędzie miasta w Kielcach w tym roku rozwiązano umowy o pracę z 29 pracownikami, a tylko 15 zatrudniono na to miejsce. Obecnie postępowania konkursowe prowadzone są tylko w dwóch przypadkach.
– Nie planujemy masowych zwolnień ani też zwiększania zatrudnienia w tym i kolejnym roku – kwituje Anna Ciulęba, rzecznik prasowy prezydenta Kielc.
W urzędzie miasta w Bydgoszczy zatrudnionych jest 937 osób. Od początku roku odeszło z niego 30, a zatrudniono na to miejsce tylko połowę z tej liczby. Podobnie jest we Wrocławiu i w Krakowie.



Wyjątki od reguły

W dużych miastach występują jednak przypadki zwiększania zatrudnienia. Z urzędu miasta w Lublinie od początku roku odeszło 53 pracowników, a w ich miejsce zatrudniono drugie tyle.
– Ten wzrost wynika m.in. z konieczności utworzenia czasowych umów na zastępstwo i odejścia osób na emerytury – tłumaczy Beata Krzyżanowska, rzecznik prasowy prezydenta Lublina.
Z urzędu miasta w Gdańsku odeszło już 35 pracowników, ale w tym samym czasie zatrudniono 55 osób.
– Z tej liczby 21 to osoby na umowę o pracę na zastępstwo – potwierdza Antoni Pawlak.

Pensje nadal w górę

O ile zatrudnienie w samorządach spada, to płace wciąż rosną. Na przykład w tym roku w urzędzie miasta w Policach pensje pracowników wzrosły o 5 proc. Z kolei urząd miasta w Jędrzejowie zwaloryzował płace o 2,7 proc.
Podobnie będzie w 2013 r. Średnie płace w tym urzędzie wynoszą już 4130 zł. W efekcie urząd ten tylko na płace w ubiegłym roku wydał ponad 3,2 mln zł, a w przyszłym ma być to o 300 tys. zł więcej. Również urząd miasta w Swarzędzu planuje podwyższyć pensje swoim pracowników o 2 proc. W gminie Oleśnica w ubiegłym roku średnia płaca wynosiła 2947 zł, a w tym jest wyższa o prawie 200 zł.
Podobnie jest w urzędach gmin w Kaliskach czy Czersku. Z kolei pracownicy urzędu miasta w Bielsku Podlaskim otrzymali w tym roku 5 proc. podwyżki. Również Urząd Miasta Katowice podwyższył płace o 3,9 proc. Tym samym jego fundusz płac w 2013 roku ma być wyższy od tego z 2011 roku o 3,3 mln zł (łączny – 46,8 mln zł). W urzędzie miasta w Węgorzewie wysokość tegorocznych podwyżek jest zróżnicowana.
– Zostały one podzielone od 2 do nawet 8 procent – mówi Barbara Wus z wydziału organizacyjnego Urzędu Miejskiego w Węgorzewie.
Tłumaczy, że na najwyższy wzrost pensji mogą liczyć osoby z wyższym wykształceniem, unikatowymi kwalifikacjami i dużym zaangażowaniem w pracę.

Brakuje specjalistów

Mimo rosnących płac urzędy wciąż mają problem ze znalezieniem dobrych specjalistów.
– Najtrudniej pozyskać inżynierów budownictwa z uprawnieniami do sprawowania samodzielnych funkcji z tego zakresu – żali się Marzenna Klimek, kierownik referatu organizacyjnego i spraw obywatelskich Urzędu Miejskiego w Nowym Mieście Lubawskim.
Przyznaje, że średnia płaca w jej urzędzie wynosi niespełna 3,1 tys. zł. To główna bariera w znalezieniu odpowiednich specjalistów.
Podobnie jest w innych urzędach.
– Urząd ma największe problemy z pozyskaniem informatyków, gdyż rynek pracy w firmach prywatnych oferuje im znacznie wyższe wynagrodzenia od tych przedstawianych przez samorząd – wyjaśnia Julia Wach z urzędu miasta we Wrocławiu.