Lipiec był ostatnim miesiącem, w którym zmalała liczba zarejestrowanych osób bez zajęcia. – Dziś nie mamy ani gwałtownego wzrostu, ani spadku bezrobocia. Sytuacja jest stabilna, ale nie wiadomo, jak będzie w przyszłości - tłumaczą eksperci i zwracają uwagę na nowe zjawisko - nauczycieli, których do rejestracji w urzędach pracy zmusza likwidacja szkół.
Reklama
W lipcu liczba bezrobotnych skurczyła się o 16,5 tys. i wyniosła ponad 1,9 mln – wynika ze wstępnych danych resortu pracy. – W sierpniu i we wrześniu może się utrzymać na tym samym poziomie – ocenia Karolina Sędzimir, ekonomista PKO BP. Potwierdza to Hanna Subotowicz, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Gostyninie.
– Dziś nie mamy ani gwałtownego wzrostu, ani spadku bezrobocia. Sytuacja jest stabilna, ale nie wiadomo, jak będzie w przyszłości – informuje. To samo mówi Krzysztof Błaszczyk, dyrektor PUP Łódź-Wschód. Dodaje jednak, że pojawia się nowe zjawisko. – Razem z absolwentami szkół rejestruje się coraz więcej nauczycieli, bo z powodu niżu demograficznego znikają placówki dydaktyczne – wyjaśnia dyr. Błaszczyk. Jego zdaniem stabilizacji bezrobocia we wrześniu sprzyjać będzie 500 mln zł, jakie uruchomił resort pracy na aktywizację bezrobotnych. – Pieniądze te zwiększyły zainteresowanie pracodawców stażystami. Część z nich może potem uzyskać stałą pracę – podkreśla Błaszczyk.
Reklama
Resort pracy liczy, że w końcu roku stopa bezrobocia zatrzyma się na poziomie 13 proc. – Zakładamy, że dzięki tym środkom uda się zaktywizować 80 tys. bezrobotnych, a połowa z nich znajdzie stałe zatrudnienie – mówił DGP Jacek Męcina, wiceminister pracy i polityki społecznej.
Część analityków spodziewa się jednak, że stopa bezrobocia przekroczy w grudniu próg 13 proc. – Według naszych prognoz wyniesie ona 13,2 proc. – informuje Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista banku Millennium. Jego zdaniem złożą się na to różne przyczyny. – Spadek bezrobocia w pięciu poprzednich miesiącach był tylko zjawiskiem sezonowym, bo jak zwykle w tym czasie pojawiają się dodatkowe prace w budownictwie, rolnictwie, handlu i turystyce. A i tak było gorzej niż przed rokiem, bo gospodarka powoli hamuje – przekonuje Maliszewski.
Tymczasem kończą się prace na drogach niewykończonych na Euro 2012, słabnie popyt na budownictwo, hamuje wzrost produkcji przemysłowej. Równocześnie na rynku pracy pojawiają się młode osoby, które skończyły różnego typu szkoły. – A ponieważ firmy nie zwiększają zatrudnienia z powodu dużej niepewności w gospodarce i pogarszającej się koniunktury, to trafiają one często do rejestru bezrobotnych. – twierdzi Maliszewski. Doszło do tego, że firmy obawiają się tak mocno spowolnienia gospodarczego, że nie zatrudniają nowych osób nawet na etatach, które w sposób naturalny stały się wolne, na przykład po przejściu starszych pracowników na emerytury.
Jeszcze większym pesymistą jest Piotr Rogowiecki, ekspert organizacji Pracodawcy RP. – Do końca roku stopa bezrobocia może osiągnąć poziom 13,5 – 14 proc. – ocenia. Dodaje, że programy aktywizacji bezrobotnych są bardzo pomocne i potrzebne, ale nie rozwiązują problemów na dłużej. – Bo miejsca pracy tworzy gospodarka. Z badań wynika, że aby bezrobocie zmniejszało się trwale, musi ona rosnąć w tempie 5 proc. rocznie. A obecnie nie ma na to żadnych szans – twierdzi Rogowiecki. Według ostatnich szacunków resortu finansów w tym roku PKB może się zwiększyć o ok. 2,5 proc., a w roku przyszłym w takim samym stopniu albo mniej.
Pewne jest już więc, że w końcu grudnia stopa bezrobocia nie osiągnie poziomu 12,3 proc., tak jak przewidywał rząd w ustawie budżetowej na ten rok.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama
Reklama
Reklama
Komentarze(26)
Pokaż:
Szczególnie tych wypalonych,z nadwątlonym zdrowiem.
Przez kilka lat dostawali podwyżki a teraz na bruk?
ojoj, ale cię zagotowało...
Miałam na myśli np.program nauki "sprzedaży piertuszki" i wdrożenie do pracy min.8 godz.dziennie.
Nie wiem czemu mnie obrażasz, nie czuję się nieudacznicą, a głosuję zawsze na SLD.
Konieczne jest zniesienie przymusu 'edkukacji' do 18 roku życia. Możliwość kształcenia się winna być przywilejem dla tych którzy chcą, a nie przymusem dla wszystkich.
Przez leniów i takich, którzy marzą tylko o tym, żeby zabijać, a nie myślą o uczeniu się tabliczki mnożenie, mamy potem bardzo niski poziom edukacji.
Leniom ma być tak długo źle, aż zechce im się pracować. Chcący zabijać powinni trafić do armii i spełniać się... Ministerstwo obrony narodowej winno zmienić nazwę na ministerstwo wojny...
Proszę sobie zestawić, jaki jest koszt w przeliczeniu na jednego ucznia jego kształcenia w szkole publicznej i porównać z tym koszt indywidualnych korepetycji, które są przecież tylko dla jednej osoby, a nie dla całej, licznej klasy... Prywatnie, poza ministerstwem, zawsze jest taniej...
Publiczne kształcenie ma jeszcze jakiś sens na poziomie wyższym, gdzie nie ma przymusu, a ten kto się nie stara odpada. Ma sens, o ile tylko wykładowcy nie myślą socjalistycznie, a normy ministerialne za wiele głupot nie wymuszają...