Rząd chce uelastycznić system wynagradzania członków korpusu służby cywilnej. Zapowiedź likwidacji niektórych stałych dodatków i zmniejszenia odpraw emerytalnych z sześciu do trzech miesięcy nie spotyka się z akceptacją ze strony urzędników. Nie pomaga też zapewnienie rządu, że fundusz wynagrodzeń poszczególnych jednostek po zmianach pozostanie na dotychczasowym poziomie. Pieniądze miałyby bowiem trafić na podwyżki i nagrody dla tych, którzy najlepiej wykonują swoje zadania.
– Rozwiązania, jakie proponuje nam szef służby cywilnej, są nie do przyjęcia. Środki, które pozostaną po zmniejszeniu do 5 proc. trzynastki, i tak w większości urzędów trafią na podwyżki i nagrody dla znajomych, a nie tych, którzy efektywnie wykonują swoje zadania – ocenia Tomasz Ludwiński, przewodniczący Rady Sekcji Krajowej Pracowników Skarbowych NSZZ „Solidarność”.
Sami urzędnicy przyznają, że podział pieniędzy bez odpowiednich kryteriów może być krzywdzący. Inni też wskazują, że dodatki mogą być zlikwidowane pod warunkiem podwyższenia wynagrodzenia zasadniczego.
– Znam osoby, których dotyka mobbing ekonomiczny. Często za tą samą pracę dostaje się odmienny mnożnik. Powoduje to rażącą różnicę wynagrodzenia – informuje DGP jeden z pracowników administracji rządowej.
Sposobem jest premiowanie osób wytypowanych przez audytorów, a nie kierowników.
– Urzędnikom, którzy mają informacje o tak dużych dysproporcjach w wynagradzaniu pozostaje tylko pozew sądowy – przypomina dr Aleksander Proksa, radca prawny, były prezes Rządowego Centrum Legislacji.
Przyznaje, że obecnie nie ma kontroli nad dyrektorami generalnymi w kwestii płacowej. Zaznacza, że w prywatnych firmach weryfikuje to rynek.
Propozycje uelastycznienia systemu płac urzędników popierają ekonomiści.
– Trzeba zaufać bezpośrednim przełożonym, że nagrody i podwyżki będą przyznawać osobom, które na to zasługują – mówi Aleksander Łaszek, ekonomista z Forum Obywatelskiego Rozwoju.
Podkreśla, że zmiany są konieczne, bo przy braku motywacyjnego systemu najlepsi pracownicy będą odchodzić z urzędu.
Zdaniem ekspertów zasady wynagradzania powinny jednak być opracowane na nowo dla całej administracji.
– Trzeba tylko stworzyć odpowiednie przepisy przejściowe i na pewno zlikwidować dodatek stażowy, który jest anachronizmem i niczego nie odzwierciedla – radzi prof. Krzysztof Rączka, dziekan Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.