Prawo do wolnej soboty jest lepiej chronione niż do wolnej niedzieli. Jeśli danego dnia pracownik przyjdzie do pracy wcześniej niż dnia poprzedniego, trzeba mu płacić za nadgodziny, mimo że w żaden z tych dni nie będzie pracował dłużej niż 8 godz. Elastyczny czas pracy może wprowadzać rolnik prowadzący hodowlę, ale nie przedsiębiorca z branży usługowej. To tylko przykład licznych absurdów wynikających z obecnych przepisów o czasie pracy.
ikona lupy />
Rząd i partnerzy społeczni rozpoczną dziś w Komisji Trójstronnej negocjacje w sprawie ich zmiany, a także m.in. lepszych gwarancji dla zatrudnionych na czas określony.
Nowelizacja kodeksu pracy jest potrzebna i nieunikniona, jeśli rynek pracy w Polsce ma nadążyć za zmieniającą się dynamicznie gospodarką. Czekają na nią i pracodawcy, i pracownicy. Tym pierwszym zbyt sztywne i skomplikowane przepisy m.in. o dobie pracowniczej, okresach rozliczeniowych czy systemach czasu pracy utrudniają działalność w dzisiejszych realiach, gdy większość osób jest zatrudniona w usługach, a nie przemyśle czy rolnictwie. Z kolei pracownicy chcą, aby bardziej stabilne było zatrudnienie terminowe. Dziś w Polsce na czas określony pracuje co czwarta osoba zatrudniona na etacie (najwięcej w UE). Firma może je zwolnić za krótkim, dwutygodniowym wypowiedzeniem. Tym pracownikom zależy więc na wprowadzeniu lepszych gwarancji pracy.
Oby więc – jak to już niestety bywało – prace nad nowymi rozwiązaniami nie ograniczyły się do rozmów, z których nic nie wyniknie. Rząd i partnerzy społeczni muszą zdawać sobie sprawę z własnej odpowiedzialności i nadziei, jakie z negocjacjami wiążą i firmy, i ich załogi. Raz już – w przypadku negocjacji ustawy antykryzysowej – udowodnili, że w imię ważnych rozwiązań stać ich na kompromis, a Komisja Trójstronna nie musi służyć jedynie jałowym debatom.