Pracownica ZUS 25 stycznia 2010 r. otrzymała wypowiedzenie. Odmówiła jego przyjęcia, informując, że jest przewodniczącą nowo powstałego związku zawodowego i podlega ochronie przed zwolnieniem. Związek powstał 15 stycznia 2010 r., a 18 stycznia został zarejestrowany. Pracodawca został o nim powiadomiony dopiero przy próbie wręczenia wypowiedzenia.

Pracownica nadal przychodziła do pracy. Dopiero 2 lutego pracodawca poprosił ją o przekazanie obowiązków innej osobie. Następnego dnia pracownica złożyła odwołanie od wypowiedzenia. Okazało się jednak, że powództwo zostało wniesione dwa dni po terminie.

Sąd I instancji, mimo przekroczenia siedmiodniowego terminu na odwołanie, rozpoznał sprawę. Uznał, że wypowiedzenie było niezgodne z prawem, bo pracownica zgodnie z art. 32 ust. 1 pkt 1 ustawy o związkach zawodowych podlegała ochronie przed zwolnieniem. Przywrócił więc ją do pracy.

ZUS odwołał się od wyroku do sądu II instancji. Wskazał, że powództwo zostało wniesione z opóźnieniem. Podkreślił, że nie było uzasadnienia na przywrócenie terminu. Sąd zmienił zaskarżony wyrok i oddalił żądania zwolnionej.

Pełnomocnik zwolnionej wniósł od wyroku skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego (SN).

– Pracownica poinformowała, że została przewodniczącą związku. W interesie pracodawcy było sprawdzenie, czy rzeczywiście tak jest – argumentował radca prawny Rafał Feldo, pełnomocnik pracownicy.

Jego zdaniem pracodawca celowo czekał do ostatniego dnia terminu na odwołanie się od wypowiedzenia i dopiero wtedy zażądał przekazania obowiązków. Pracownica wówczas uzmysłowiła sobie, że wypowiedzenie jest skuteczne. Następnego dnia wniosła odwołanie od wypowiedzenia do sądu.

Z tymi argumentami nie zgodziła się Mirosława Kuklewska, radca prawny, pełnomocnik ZUS. Według niej pracownica powinna się liczyć z tym, że jeśli się nie zgadza z decyzją pracodawcy, to musi się odwołać do sądu w ciągu siedmiu dni.

– Zwolniona pracowała w komórce prawnej i zajmowała się prawem pracy, więc musiała zdawać sobie sprawę z konsekwencji niezachowania terminu – dodała.

Do argumentacji pełnomocnika pracodawcy przychylił się Sąd Najwyższy.

– Artykuł 264 kodeksu pracy, który zawiera termin siedmiodniowy na wniesienie odwołania od wypowiedzenia, może nie jest zbyt długi, ale jest i trzeba go respektować. A jego uchybienie prowadzi do oddalenia powództwa – mówił Jerzy Kuźniar, sędzia sprawozdawca SN.

Tłumaczył, że nie zachodzą okoliczności z art. 265 k.p. pozwalające pracownikowi przywrócić termin odwołania, bo nie ma żadnych okoliczności usprawiedliwiających spóźnienie pracownika. Zapoznanie się z wypowiedzeniem jest już wystarczająco skuteczne do rozpoczęcia biegu terminu na wniesienie sprawy do sądu.

Na tej podstawie SN oddalił skargę kasacyjną.

ORZECZNICTWO

Wyrok Sądu Najwyższego z 22 maja 2012 r. (sygn. akt. II PK 86/12).