Dyrektorzy dodatkowo zatrudniają urzędników w wydziałach na podstawie umowy-zlecenia lub umowy o dzieło. Robią tak, bo powierzone im ponadetatowo zadania nie mogą być wykonywane w ramach obowiązków. Inni dorabiają poza urzędem, bez zgody przełożonych.
Generalna zasada jest prosta – osoby zatrudnione w administracji rządowej nie mogą dorabiać bez wcześniejszej pisemnej zgody dyrektora generalnego. Podobna sytuacja jest w przypadku wykonujących pracę na podstawie ustawy o pracownikach urzędów państwowych (np. Sejm, Senat czy Rządowe Centrum Legislacji (RCL).
Niezależnie od tych obostrzeń nawet tam, gdzie zgoda dyrektora na dodatkowe zatrudnienie jest potrzebna, sami zainteresowani o nią nie występują.
– Ministerstwa zlecały napisanie ustaw lub rozporządzeń przez podległych mi legislatorów. Gdy już miałem potwierdzone informacje o takich przypadkach, surowo je tępiłem – mówi dr Aleksander Proksa, radca prawny, były prezes RCL.
Jego zdaniem takie zachowania są nieetyczne, bo zlecona urzędnikowi praca trafia później na jego biurko.
Podobne sytuacje są w samorządach, chociaż tu nie ma obowiązku uzyskiwania zgody przełożonego. Zlecenia często podpisują urzędnicy, którzy są architektami lub geodetami, czyli z uprawnieniami budowlanymi. Przygotowują klientowi całą dokumentację inwestycji, a później nie robią już żadnych problemów przy ich zatwierdzaniu i wydaniu np. pozwolenia budowlanego.

6 mln zł centrala MSZ wydała w 2011 r. tylko na umowy-zlecenia oraz o dzieło z osobami fizycznymi

Co więcej, są również takie jednostki państwowe, które dobrowolnie zgadzają się, aby ich pracownicy mogli dodatkowo dorabiać w tym samym urzędzie. W ubiegłym roku Urząd Miasta Bydgoszczy na umowy-zlecenia i umowy o dzieło wydał ponad 1,4 mln zł, w tym blisko 400 tys. trafiło do jego pracowników.
– Umowy-zlecenia zawierane były z urzędnikami, którzy wydawali decyzje podatkowe. Dzięki temu mogli sobie dorobić, a my nie musieliśmy szukać osób na zewnątrz – mówi Rafał Rospenda z bydgoskiego magistratu.
Urzędy równie chętnie zlecają jednak zadania na zewnątrz. DGP o tym procederze pisał w ubiegłym tygodniu. Problem jest istotny, bo dotyczy części zadań, które mogłyby być realizowane przez urzędników, a nie osoby z zewnątrz.
Na przykład Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej w ubiegłym roku zawarło z osobami fizycznymi blisko pół tysiąca umów-zleceń oraz umów o dzieło. Łączny koszt – prawie 2 mln zł. Departament prawa pracy z tych pieniędzy zlecił pisemną opinię dotyczącą ustawy o zmianie ustawy o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej oraz niektórych innych ustaw.