W najbliższych latach polski rynek pracy czeka diametralna zmiana wynikająca bezpośrednio z przemian demograficznych – po roku 2015 zdecydowanie większa liczba osób będzie opuszczała rynek pracy z powodu osiągnięcia wieku emerytalnego, niż na niego wchodziła po zakończeniu nauki w szkole.
Przedsiębiorcy coraz częściej muszą zmieniać profil swojej działalności, aby dostosować ją do wymagań współczesnej gospodarki. Także pracownicy, których kwalifikacje i doświadczenie przestały być atrakcyjne na zmieniającym się rynku pracy, powinni zdobyć nowe umiejętności. Pracodawcy dodatkowo stają przed zadaniem dostosowania rozmiaru zatrudnienia do potrzeb i możliwości finansowych firmy. I choć polskie prawo pracy jest relatywnie elastyczne, to poziom wykorzystania alternatywnych form zatrudnienia oraz organizacji czasu pracy odstaje od standardów europejskich. Nasz rynek pracy jest bardzo przywiązany do tradycyjnych form zatrudnienia, wśród których największą popularnością cieszy się stały etat, a aż 80 proc. osób pracuje wedle ściśle określonej organizacji czasu.
Trudno jest mówić o nadciągającej perspektywie niedoboru siły roboczej, kiedy bezrobocie w naszym kraju sięgnęło na koniec lutego poziomu 13,5 proc. Trudno namawiać społeczeństwo do podniesienia wieku emerytalnego i przekonywać młodych ludzi, że dłuższa praca osób starszych nie pozbawi ich miejsc pracy, kiedy pół miliona osób poniżej 25. roku życia poszukuje zatrudnienia (3 lata temu było ich o połowę mniej), a co trzeci absolwent trafia do rejestrów bezrobotnych.
Ale nie podlega dyskusji, że kluczowym problemem na dziś jest przekonanie społeczeństwa do elastycznych form zatrudnienia. Taką szansę stwarza flexicurity, czyli model rynku pracy, którego celem jest połączenie elastyczności i bezpieczeństwa na rynku pracy.

Przedsiębiorcy muszą zmieniać profil działalności, by dostosować się do wymagań współczesnej gospodarki. To także zadanie dla pracowników

Warto przełamać stereotypy dotyczące umów cywilnoprawnych, od których nie są odprowadzane składki do ZUS, bo przecież wynagrodzenie np. z umowy-zlecenia jest podstawą do naliczenia wszystkich składek ubezpieczeniowych, jeżeli jest jedynym źródłem dochodu. Trzeba wskazać korzyści, jakie wynikają z zatrudnienia w takiej formie – najważniejszą jest możliwość finansowego zabezpieczenia potrzeb bytowych w sytuacji, gdy trudno o stały etat. Ale też możliwość zdobycia doświadczenia, które może procentować w przyszłości (nawet bliskiej) umową o pracę.
W dobie globalnej gospodarki, dużej zmienności na rynku pracy istnieje konieczność, by uczyć się przez całe życie. Jeśli chcemy nadążyć za zmianami w gospodarce, musimy uaktualniać swoje kwalifikacje, zdobywać nowe i nie przywiązywać się do wyuczonego zawodu. Ale nie zapisujmy się na szkolenia dla samego ich odbycia – wybierajmy takie, które zaowocują zdobyciem zatrudnienia, awansem, po prostu poprawą sytuacji na rynku pracy.
Przed państwem stoi zadanie związane nie tylko z obniżeniem stopy bezrobocia, lecz także z podniesieniem aktywności zawodowej obywateli. Około 35 proc. zarejestrowanych bezrobotnych nie chce bądź nie potrafi znaleźć zatrudnienia. Potocznie nazywamy ich trudnymi bezrobotnymi. To matki po długiej nieobecności na rynku pracy, osoby starsze, młode, byli więźniowie czy osoby bez kwalifikacji. Na pierwszy rzut oka widać, że każdą z tych osób trzeba potraktować indywidualnie. Publiczne służby zatrudnienia nie mają takich możliwości (za mało pośredników, doradców, stosownej infrastruktury). I tu jest pole do popisu dla prywatnych agencji zatrudnienia, które rozliczane z efektywności – mogą pomóc w rozwiązaniu tego problemu.
Przed państwem, pracodawcami, pracownikami jest jeszcze wiele do zrobienia, aby poprawić sytuację na rynku pracy. Im wcześniej się do to zabierzemy, tym szybciej osiągniemy cele, które sobie stawiamy, tym więcej Polaków będzie miało pracę.

Henryka Bochniarz, prezydent PKPP Lewiatan, wiceprezydent BusinessEurope, wiceprzewodnicząca Trójstronnej Komisji ds. Społeczno-Gospodarczych