Nadzór nad realizacją obowiązku stosowania maseczek i płynów do dezynfekcji ma wyłącznie sanepid. Wygląda więc na to, że o wyposażeniu inspekcji pracy w odpowiednie uprawnienia zwyczajnie zapomniano.
ikona lupy />
DGP
Sytuacja wygląda dosyć kuriozalnie. Państwowa Inspekcja Pracy jest powołana do kontroli i nadzoru nad warunkami pracy – w tym również nad zapewnieniem, by były one zgodne z wymogami bhp. Jednak gdy w grę wchodzą przepisy sanitarne przyjęte na potrzeby walki z COVID-19, okazuje się, że PIP niewiele może. W zasadzie pozostaje jej uprzejma prośba do pracodawcy o naprawienie uchybień i skierowanie sprawy do inspekcji sanitarnej (która to, jak wiadomo, ma ostatnio ważniejsze sprawy na głowie niż np. kontrole stanu bhp u pracodawców). Powyższe potwierdził Główny Inspektorat Pracy w odpowiedzi na pytanie DGP.

Brak kompetencji

Zapytaliśmy inspekcję pracy konkretnie o to, jakie uprawnienia przysługują inspektorom PIP w trakcie kontroli spełniania przez pracodawcę wymagań bhp określonych w rozporządzeniu w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii. Ówcześnie chodziło o rozporządzenie z 9 października br. (Dz.U. poz. 1758), ostatnio zmienione rozporządzeniem o tożsamym tytule z 1 grudnia (Dz.U. poz. 2132). Mowa w nich jednak o tych samych obowiązkach zakładów pracy (choć z pewnymi odmiennościami), tj. o zasłanianiu ust i nosa, stosowaniu płynów dezynfekcyjnych oraz zachowaniu 1,5 m odstępu między stanowiskami pracy.
GIP stwierdza jednoznacznie, że „wobec braku rozszerzenia kompetencji PIP o nowe uprawnienia – inspektorzy pracy nie mogą stosować środków prawnych przewidzianych w ustawie o Państwowej Inspekcji Pracy (Dz.U. z 2019 r. poz. 1251) w związku nierespektowaniem przepisów dotyczących ograniczania rozprzestrzeniania się wirusa SARS-CoV-2”. Czyli: w razie naruszeń tych obowiązków PIP nie skieruje wystąpienia, nie wyda nakazu ani nie nałoży kary. Wynika to stąd, że – jak wskazuje GIP – rozporządzenie jest aktem wykonawczym do ustawy z 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi (Dz.U. z 2020 r. poz. 1845), a uprawnienia w zakresie spełniania covidowych wymogów sanitarnych mają tylko inspektorzy sanitarni. Inspekcja pracy zapewnia wprawdzie, że w razie stwierdzenia naruszenia omawianych przepisów powiadamia o tym sanepid. A także wskazuje, że w wielu przypadkach wystarcza samo zwrócenie uwagi pracodawcy przez inspektora.

Gorsza prewencja

Zdaniem ekspertów interpretacja PIP jest prawidłowa. – Artykuł 207 k.p. przewiduje pełną odpowiedzialność pracodawcy za bhp. Z kolei z art. 10 ustawy o PIP wynika, że do jej podstawowych zadań należy nadzór i kontrola przestrzegania przepisów prawa pracy, w szczególności przepisów i zasad bhp. Z zestawienia tych regulacji można byłoby zatem wyczytać obowiązek przeprowadzania czynności nadzorczo-kontrolnych przez inspektora pracy również w zakresie prewencji „antycovidowej”. Rozwiązania systemowe są jednak takie, że kontrola takiej prewencji wykonywana jest wyłącznie przez inspekcję sanitarną, a nie inspekcję pracy – wskazuje Piotr Wojciechowski, adwokat, partner w kancelarii C&C Chakowski & Ciszek.
– Ponad wszelką wątpliwość rozporządzenia w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń są przepisami sanitarnymi i jako takie nie mogą – przynajmniej bezpośrednio – być podstawą czynności kontrolnych realizowanych przez inspektorów pracy oraz podstawą prawną wydawanych w następstwie kontroli środków prawnych – potwierdza Sebastian Kryczka, ekspert prawa pracy i były pracownik PIP.
Zdaniem mec. Wojciechowskiego taki stan rzeczy powoduje, że nie można liczyć na efektywność działań inspekcji (obu), a tym samym na znaczną poprawę warunków profilaktyki antycovidowej. – Należy ubolewać nad wyłączeniem doskonale przygotowanych organów PIP z kontroli bhp w tym zakresie – mówi Piotr Wojciechowski.
Istnieją jednak sytuacje, gdy PIP nie będzie zupełnie pozbawiona możliwości działania. Rozwiązania profilaktyczne wynikające z przepisów sanitarnych, czyli środki do dezynfekcji rąk, maseczki i minimalne 1,5 m odległości między stanowiskami pracy, mogą bowiem (a nawet powinny) stać się częścią regulacji zakładowych bhp. Ich stosowanie może też wynikać z oceny ryzyka zawodowego. – A wówczas inspektor pracy, choć nie ma uprawnień do kontroli przepisów sanitarnych, to jednak ma prawo i obowiązek kontrolować przepisy zakładowe z zakresu technicznego bezpieczeństwa pracy, w tym rozwiązania dotyczące profilaktyki przeciwwirusowej w celu zapewnienia bezpiecznych warunków pracy – kwituje ekspert.
O to, czy o wyposażeniu inspektorów PIP w odpowiednie kompetencje dotyczące kontroli obowiązków z zakresu bezpieczeństwa sanitarnego faktycznie zapomniano i czy błąd ten zostanie naprawiony, zapytaliśmy resort pracy. Nie uzyskaliśmy jednak dotychczas odpowiedzi.

To poważny błąd systemowy

opinia

Łukasz Prasołek wspólnik w Praktyczne Szkolenia Prasołek & Sawicki sp.j.
Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że odległości między stanowiskami pracy czy konieczność noszenia maseczek przez pracowników wokreślonych sytuacjach stanowią wymogi bhp ijest to tematyka, której przestrzeganie kontroluje PIP. Tak jednak nie jest. Ma to robić sanepid, gdyż ww. obowiązki wynikają zrozporządzenia wykonawczego do ustawy ochorobach zakaźnych itylko ta inspekcja ma uprawnienie do wydawania decyzji wtym zakresie. Co natomiast może zrobić inspektor pracy na kontroli? Grzecznie poprosić iliczyć na dobrą wolę pracodawcy (co jest śmieszne), aw razie konieczności zadziałania musi poinformować sanepid. Sam inspektor nie wyda nakazu, bo to nie są stricte przepisy bhp inie może nawet zastosować wystąpienia, które jest niewładczym środkiem, bardzo często stosowanym przez PIP.
Brak zmian wkompetencjach PIP iniewykorzystanie potencjału inspektorów pracy do pomocy wwalce zepidemią należy zatem uznać za poważny błąd systemowy. Brak nowych uprawnień dla inspektorów oznacza, że ich działanie należałoby uznać za audyt, anie kontrolę. Póki więc zmian wprawie nie będzie, zostaje tylko liczenie na autorytet PIP.