Rządowa nowelizacja ustawy o delegowaniu pracowników w ramach świadczenia usług oraz niektórych innych ustaw ma na celu wdrożenie do polskiego prawa dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady UE z 28 czerwca 2018 r. Za nowelizacją głosowało 280 posłów, 164 było przeciw, a 3 wstrzymało się od głosu. Sejm odrzucił zgłaszane przez opozycję poprawki do ustawy.
Dyrektywa przewiduje m.in., że po okresie delegowania pracownik będzie objęty prawem kraju przyjmującego. Obecne przepisy wymagają, aby pracownik delegowany otrzymywał przynajmniej pensję minimalną kraju przyjmującego, ale wszystkie składki socjalne odprowadzał w państwie, które go wysyła. Zmiany przepisów w tej sprawie przewidują wypłatę wynagrodzenia na takich samych zasadach jak w przypadku pracownika lokalnego.
Wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Stanisław Szwed, przedstawiając projekt podczas pierwszego czytania, mówił, że "obecnie pracodawca delegujący pracownika musi zapewnić mu określony ustawą, zamknięty katalog warunków zatrudnianie, nie mniej korzystnych niż wynikających" m.in. z Kodeksu pracy i dotyczących m.in. minimalnego wynagrodzenia.
"Projekt ten rozszerza o konieczność zapewnienia takiemu pracownikowi pełnego, a nie minimalnego wynagrodzenia, co oznacza konieczność wypłaty wynagrodzenia wraz z jego obligatoryjnymi składkami" – tłumaczył Szwed. Dodał, że nowe przepisy m.in. nie ograniczają czasu delegowania pracowników do Polski, ale rozszerzają katalog warunków zatrudnienia, które trzeba zapewnić w przypadku okresu wydłużenia delegowania.
Większość przepisów ustawy wejdzie w życie 14 dni po jej ogłoszeniu.