Firma będzie mogła obniżyć wymiar czasu pracy do 10 proc. bez konieczności porozumiewania się ze związkami zawodowymi. Otrzyma dopłaty do pensji także tych pracowników, którzy nie są objęci przestojem lub skróconym czasem pracy
Takie rozwiązania przewiduje projekt kolejnej wersji tarczy antykryzysowej, która w tym tygodniu ma być konsultowana m.in. z partnerami społecznymi.
W przypadku obcięcia etatu maksymalnie o jedną dziesiątą warunki i tryb wykonywania pracy (w okresie obniżonego wymiaru) samodzielnie określi pracodawca. Dokona tego w oświadczeniu podanym do wiadomości w sposób zwyczajowo przyjęty w firmie. Kopię tego dokumentu będzie musiał przekazać Państwowej Inspekcji Pracy (PIP) w ciągu pięciu dni roboczych od jego wydania. W takim przypadku firma będzie mogła pobierać dopłaty do pensji takiej osoby (z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych za pośrednictwem wojewódzkiego urzędu pracy) bez konieczności zawierania porozumienia ze związkami zawodowymi (lub przedstawicielami pracowników) w tej sprawie. Oczywiście nadal będzie musiała spełniać inne wymogi dotyczące dopłat, czyli m.in. odnotować spadek obrotów w ciągu dwóch miesięcy po 1 stycznia 2020 r. co najmniej o 15 proc. (lub 25 proc. w ciągu jednego miesiąca po 1 stycznia 2020 r.).
– To dobry kompromis. Już na etapie prac nad poprzednimi wersjami tarczy pracodawcy zwracali uwagę, że przepisy nie powinny pozbawiać wsparcia firm, którym nie udało się zawrzeć porozumienia z reprezentacją załogi – zauważa prof. Jacek Męcina, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan.
Dodaje, że w zakresie dopłat konieczna jest jednak inna zmiana.
– Regulacje powinny umożliwiać przedsiębiorcom elastyczne zmiany w harmonogramach pracy w zależności od potrzeb. Nie można wymagać, aby w takich przypadkach każdorazowo mieli kierować nowe wnioski o wsparcie i rozliczać te poprzednie. To niepotrzebna, biurokratyczna mitręga, która utrudnia realne wspieranie firm – dodaje prof. Męcina.

Dopłaty dla wszystkich

Projektowane przepisy przewidują też, że przedsiębiorcy, którzy spełniają wspomniany wymóg spadku obrotów, będą mogli ubiegać się o dofinansowanie pensji także tych pracowników, którzy nie zostaną objęci przestojem lub skróconym czasem pracy (obecnie obowiązujące przepisy przewidują dopłaty tylko dla objętych takimi rozwiązaniami). Wynagrodzenia tych osób mają być dofinansowywane ze środków FGŚP do wysokości połowy ich pensji, jednak nie więcej niż 40 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia z poprzedniego kwartału.
− Dla pracowników kluczowe jest teraz zachowanie ich miejsc pracy, bo szukanie nowego zatrudnienia w obecnej sytuacji będzie trudne. Dopłaty do pensji to narzędzie, które ułatwia utrzymanie etatów – wskazuje Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

Praca z domu

Nowe przepisy mają doprecyzować też pracę zdalną w okresie epidemii. Firma będzie mogła ją zlecać, jeżeli pracownik ma umiejętności i możliwości techniczne oraz lokalowe do wykonywania obowiązków w takim trybie i pozwala na to ich rodzaj. Środki i materiały do pracy potrzebne do zdalnego wykonywania zadań oraz obsługę logistyczną ma zapewnić pracodawca.
Projektowane przepisy przewidują, że zatrudniony będzie mógł używać np. własnego komputera, pod warunkiem że nie naruszy to ochrony m.in. informacji poufnych, tajemnicy przedsiębiorstwa, danych osobowych. W takiej sytuacji na wniosek pracownika firma może wypłacać mu ekwiwalent w wysokości 100 zł miesięcznie (projektowany przepis wskazuje, że decyduje o tym pracodawca, wniosek podwładnego nie jest wiążący).
Projekt doprecyzuje też organizację pracy zdalnej. Zakłada, że zatrudniony – na polecenie szefa – ma prowadzić ewidencję wykonywanych czynności (w tym ich opis oraz datę i czas realizacji). Co istotne, pracodawca w każdej chwili będzie mógł cofnąć skierowanie do pracy z domu i polecić powrót podwładnego do firmy.
Bardzo ważnym rozwiązaniem – z punktu widzenia przedsiębiorców – jest też ograniczenie odpowiedzialności za pracownika świadczącego zadania zdalnie. Mają oni odpowiadać za bhp oraz wypadki przy pracy tylko w zakresie związanym z zapewnionymi przez siebie środkami lub materiałami do pracy.
− W praktyce firmy i pracownicy ustalili już samodzielnie tego typu zasady. Ale doprecyzowanie to dobre rozwiązanie, zwłaszcza jeśli takie rozwiązania miałyby obowiązywać także w przyszłości, już po okresie negatywnych skutków epidemii dla gospodarki i rynku pracy – podsumowuje Cezary Kaźmierczak.
Prace nad kolejną wersją tarczy
Piotr Müller, rzecznik rządu, wskazał wczoraj, że „informacje medialne o ograniczaniu praw pracowniczych nie znajdą odzwierciedlenia w projekcie, który ma przyjąć rząd. Pracownicy i pracodawcy zgłaszają różne propozycje zmian. Procedujemy je w drodze dialogu. Warto chwilę poczekać, zanim ogłosi się ich ostateczne przyjęcie”. Odniósł się w ten sposób m.in. do publikacji DGP („Rząd ułatwi zwolnienia”, DGP nr 81/2020). Przypominamy, że opracowaliśmy nasz materiał na podstawie projektu przygotowanego przez rząd, a nie na podstawie propozycji partnerów społecznych. Rolą mediów jest informowanie o procesie legislacyjnym na każdym możliwym etapie. Tekst wskazywał, że chodzi o projekt ustawy, a nie przyjęte już przepisy.