Członkowie korpusu służby cywilnej nie chcą bezczynnie czekać, aż Rada Ministrów wyda rozporządzenie w sprawie zwalniania i obniżania pensji. Organizacje związkowe nie wykluczają stanowczych kroków w obronie swoich płac i miejsc pracy. Tymczasem, jak się dowiedzieliśmy, urzędy mają zaoszczędzić co najmniej miliard złotych.
Możliwość redukcji kosztów wynagrodzeń w urzędach wprowadziła tzw. tarcza 2.0, czyli ustawa z 16 kwietnia 2020 r. o szczególnych instrumentach wsparcia w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa SARS-CoV-2 (Dz.U. poz. 695).
Rząd chce też odwołać postępowanie kwalifikacyjne dla pracowników służby cywilnej, którzy mieli pod koniec czerwca przystąpić do egzaminu organizowanego przez Krajową Szkołę Administracji Publicznej – to z kolei wynika z przepisów, które są dopiero przygotowywane. O mianowanie będzie się więc mogło ubiegać tylko kilkudziesięciu absolwentów tej szkoły. Tymczasem tegoroczny limit mianowań był przewidziany na 490 osób, a do postępowania zgłosiło się już ponad 600 kandydatów. Dzięki temu w skali roku budżet państwa zaoszczędzi – z tytułu niewypłacania dodatku dla urzędników mianowanych – ok. 6 mln zł.
Przeciwko rządowym planom dotyczącym cięć w służbie cywilnej zaprotestowali już związkowcy, ostatnio – komisja Inicjatywy Pracowniczej w Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie. – Administracja rządowa potrzebuje spokoju, a te zapowiedzi wprowadzają tylko niepokój wśród urzędników – mówi Paulina Deka, reprezentująca tę organizację.
– W służbie cywilnej nie wolno strajkować, ale urzędnicy zamierzają walczyć ostro o swoje miejsca pracy i dotychczasowe wynagrodzenia, np. masowo korzystając ze zwolnień lekarskich – zapowiada Robert Barabasz, przewodniczący NSZZ „Solidarność” w łódzkim urzędzie wojewódzkim.
Z naszych informacji wynika, że do kancelarii premiera trafiają już konkretne propozycje szukania oszczędności. W urzędach wojewódzkich rozważa się zmniejszenie etatów nawet o 20 proc., a środki na wynagrodzenia miałby zostać obniżone nawet o 60 proc.
– Mam nadzieję, że takich cięć nie będzie. W ubiegłym roku wypłacono nam w październiku dodatkowo 500 zł podwyżki, bo ludzie uciekali z pracy – teraz będą to odbierać i zwalniać? W imieniu 14 urzędów wojewódzkich wysłaliśmy do premiera apel o wycofanie się z tych kontrowersyjnych pomysłów – mówi Robert Barabasz.
Podobne nastroje są w administracji skarbowej, która też należy do korpusu służby cywilnej. – U nas mówi się o 20-, a nawet 30-procentowych redukcjach, a my już teraz pracujemy w nadgodzinach – mówi Tomasz Ludwiński, przewodniczący Krajowej Sekcji Administracji Skarbowej NSZZ „Solidarność”. On również zapowiada, że jego organizacja będzie sprzeciwiać się redukcjom – o formie protestu zdecyduje na podstawie ankiety.
W tym roku na pensje członków korpusu służby cywilnej łącznie z podwyżkami zarezerwowano 9,86 mld zł (u ubiegłym roku było 8,74 mld zł). Z naszych informacji wynika, że poszczególne urzędy administracji rządowej będą musiały znaleźć łącznie co najmniej miliard złotych oszczędności.